W ubiegłym roku zrobiłam frużelinę
jagodową i truskawkową z dodatkiem fix -u zawierającego środek żelujący w
postaci pektyny. W tym roku udało mi się kupić czystą pektynę i
to z jej udziałem powstały moje frużeliny - na razie truskawkowa i
czereśniowa, bo jagód jeszcze brak.
Produkty żelujące nie są niczym
złym, pod warunkiem, że wybieramy te bez konserwantów –
wystarczy czytać skład. Często w cukrach żelujących jest po
prostu cukier i pektyna.
Na blogu Ewy znalazłam przepis na
frużelinę z dodatkiem mąki ziemniaczanej. Postanowiłam wypróbować
i zrobiłam małą porcję testową. Czytając przepis miałam
wrażenie, że jest bardzo zbliżony do mojego domowego kisielu. I
niewiele się pomyliłam. To, co mi wyszło było smaczne, ale jednak
to raczej kisiel niż frużelina, nie o to mi chodziło.
Postanowiłam więc zastosować pektynę. A że to moje pierwsze
spotkanie z pektyną w czystej postaci to zupełnie nie wiedziałam
ile mam jej dać, aby uzyskać to co chcę. Pektynę kupowałam „na
wagę”, więc zaleceń producenta brak. Szukałam informacji na ten
temat, ale nigdzie nie znalazłam konkretnej odpowiedzi na to ile tej
pektyny na kilogram owoców dać. Więc metodą prób i błędów
osiągnęłam pożądany efekt, czyli truskawki w średnio gęstym
żelu (ani zbyt lejące, ani ścisłe).
Składniki na 5 słoiczków o
pojemności 200 ml:
1 kg dojrzałych truskawek
250 g cukru (można dać więcej jeśli
truskawki są mało słodkie)
8 g pektyny (u mnie czubata łyżeczka)
opcjonalnie: 1 łyżka soku z cytryny albo 1/2 łyżeczki kwasku cytrynowego
opcjonalnie: 1 łyżka soku z cytryny albo 1/2 łyżeczki kwasku cytrynowego
Truskawki opłukać, usunąć szypułki
i pokroić w ćwiartki. Cukier wymieszać z pektyną i zasypać
truskawki, wymieszać i ostawić na 20 – 30 minut, aż truskawki
puszczą sok, wlać sok z cytryny albo dodać kwasek. Doprowadzić do wrzenia i od tego momentu gotować
około 10 minut. 2 łyżki przełożyć na talerzyk i wstawić do
lodówki – jeśli po 10 minutach będzie miało pożądaną
konsystencję przełożyć frużelinę do słoiczków. Jeśli
natomiast będzie zbyt luźna wsypać jeszcze ¼ łyżeczki pektyny i
zagotować. i dopiero gotową frużelinę przełożyć do słoiczków. Odwrócić
do góry dnem i zostawić pod przykryciem do wystygnięcia albo
wstawić do garnka i pasteryzować pod przykryciem przez 10 minut od chwili zagotowania się
wody. Ja wszystkie dżemy, konfitury, powidła, frużeliny, które
mają być przechowywane dłużej niż 3 miesiące pasteryzuję, ale
to mój osobisty wybór.
Do przygotowania tej frużeliny można
użyć również dżem – fixu bez konserwantów. Tyle, że na 1 kg
truskawek trzeba wsypać maksymalnie 2/3 opakowania, bo inaczej
zamiast frużeliny będzie dżem/galaretka.
Mmmmm :D Nigdy nie miałam do czynienia z frużeliną :) Gdzie udało Ci się kupić pektynę?
OdpowiedzUsuńPektynę kupiłam w małym sklepie ze zdrową żywnością i przyprawami.
Usuńo ja robiłam z mąką ziemniaczaną ale spróbuje z pektyna może gdzieś kupię
OdpowiedzUsuńZ mąką i ja robiłam, ale to dla mnie bardziej kisiel niż frużelina.
UsuńDzięki Tobie Joasiu też już zaopatrzyłam się w pektynę i następne owocowe frużeliny zrobię z Jej udziałem, więc dziękuję że już dajesz mi gotowe proporcje;) Pozdrawiam serdecznie i porywam 1 słoiczek;)
OdpowiedzUsuńEwciu, z tą pektyną to trzeba próbować. Dziś byłam po kolejną porcję i dowiedziałam się, że pektyna pektynie nierówna. Niby można się posiłkować danymi z opakowania, ale jednak metoda prób jest najlepsza :-)
UsuńTa wyszła mi naprawdę znakomicie.
mm wygląda pysznie:)
OdpowiedzUsuńI jest pyszna.
UsuńPiękne te słoiczki! :)
OdpowiedzUsuńTeresa
Dziękuję.
UsuńGdzie kupujesz dżem-fix bez konserwantów? Ja szukam i szukam i wszędzie konserwanty: sorbinian potasu albo jakieś inne ustrojstwo
OdpowiedzUsuńWiniary nie mają konserwantów. Wczoraj w jednym ze sklepów przejrzałam produkty kilku firm. I Gellwe, Dr Oekter, jeszcze jakaś na E (nie pamiętam dokładnie nazwy) mają konserwanty. Nie wiem jak Diamant, bo akurat w tym sklepie nie było.
UsuńDzięki za odpowiedź. Sezon truskawkowy już skończyłam ale sądzę, że w tym roku jeszcze jakieś dżemy dla mojej rocznej córci będę robić. A takiego maleństwa nie chce truć konserwantami. Pozdrawia wierna czytelniczka Twojego bloga :)
UsuńNa zimę jak znalazł:) Koniecznie muszę poszukać pektyny.
OdpowiedzUsuńPektyna fajna rzecz, cieszę się, że udało mi się ją dostać i poeksperymentować.
UsuńPyszności...
OdpowiedzUsuńMiałam w tamtym semestrze zajęcia z przetwórstwa owoców i robiliśmy dżemy z dodatkiem pektyny. Całkiem możliwe, że gdzieś mam zapisane, ile dokładnie się jej dodaje. Mogę Ci poszukać, choć widzę, że świetnie sobie radzisz. :)
Pozdrawiam
Gdybyś znalazła tę informację to będę wdzięczna. Ja działam metodą prób, a konkretna wiedza to zawsze konkretna :-)
UsuńPrzekopię zeszyty w niedzielę, bo jutro mam wesele. Jak znajdę, to Ci wyślę. :)
OdpowiedzUsuńJakbyś nie wierzyła, że Cię lubię, to znalazłam zeszyt. ;)
UsuńTen dżem truskawkowy osobiście (tylko mnie się chciało) gotowałam na ćwiczeniach. Wykorzystałam do niego rozmrożony przecier truskawkowy.
Dżem miałam robić wg norm- Extra, więc będą dokładne wartości. ;)
Taki dżem miał mieć 40% ekstraktu i 0,8% kwasowości (ale jak dla mnie wyszedł za słodki).
Aby zrobić dżem, do 800 g przecieru dodałam 200 g wody (dla mnie bez sensu ta woda, lepiej mniej cukru, no ale cóż- pan dr wymagał), 648 g cukru, 9,5 g kwasku cytrynowego i 10,5 g pektyny.
Teraz przejdę do najważniejszej części. ;)
Pektyny różnią się od siebie siłą żelowania, wyrażaną w stopniach SAG. Nasza pektyna miała 100 stopni. Informacja o jej sile powinna być podana przy zakupie. Jeżeli kupisz pektynę w opakowaniu, na instrukcji będzie napisane, żeby dodać ją w formie sypkiej pod sam koniec, kiedy owoce będą już rozparzone z cukrem. Jest to (wg pana dr) błędny sposób, ponieważ mogą powstać grudki a`la kisiel. Najlepiej odmierzoną porcję pektyny rozpuścić w odrobinie wrzątku, a następnie w tej postaci dodać do dżemu. Wtedy nie będzie żadnych grudek.
Jak już wspomniałam, dodałam 10,5 g pektyny. Dodając wodę do przecieru załóżmy, że miałam kg truskawek. Jednak w moim dżemie było aż (o zgrozo) 648 g cukru, który pektyna musiała jakoś zżelować. Uwzględniając obniżoną zawartość cukru, Twoja proporcja pektyny była jak najbardziej w porządku- ale to już wiesz z praktyki. :)
Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłam. ;)
Pozdrawiam
O super, bardzo Ci dziękuję, już wiem coś więcej. Czyli mniej więcej 10 g na 1 kg owoców, żeby wyszedł dżem.
UsuńJa kupowałam pektynę na wagę i jak taki osiołek nie zapytałam pani Ani ile jej trzeba na kilogram owoców. Ale tak sobie myślę, że też różnie z tymi ilościami jest, bo są owoce, które mają więcej pektyny niż inne i wtedy też tą ilość trzeba by zmieniać. Bo np. do porzeczek nie daję wcale, one szybko same się żelują.
Człowiek uczy się całe życie, ale taką naukę to ja lubię :-)
Cieszę się, że mogłam pomóc. :) Masz rację, 10 g powinno w zupełności wystarczyć. Podobno do dżemu mandarynkowego albo pomarańczowego jak się gotuje z miąższem i pestkami (w gazie) to nie trzeba nic dodawać, bo też same żelują...
UsuńNo właśnie trochę poczytałam o tych naturalnych pektynach i już coś więcej wiem. Wyczytałam też, że pigwa ma bardzo dużo pektyny. Jeśli moja klientka i w tym roku obdaruje mnie pigwą to zrobię galaretkę.
UsuńSłyszałam, że dżem i nalewka z pigwy nie mają sobie równych... Galaretka pewnie też jest pyszna. :)
UsuńDżem robiłam w ubiegłym roku, ale ta galaretka za mną chodzi. Jest pyszna, babcia robiła. I właśnie galaretka z pigwy i z róży będzie mi się z babcią kojarzyła już zawsze.
UsuńW takim razie zrób koniecznie. :)
UsuńJeśli uda mi się zdobyć pigwę, bo kupić ją ciężko, ale jak dostanę to zrobię.
UsuńOK, to jaka jest roznica miedzy fruzelina i dzemem?
OdpowiedzUsuńJak czytam przepis to sie okazuje, ze ja od zawsze robie fruzeline, ktora nazywam po prostu dzemem...
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za super inspirujacy blog!
Tamara
Różnica jest taka, że dżem ma bardziej rozgotowane owoce i jest gęściejszy. Frużelina to takie owoce w żelu, ma luźniejszą konsystencję niż dżem. Może być lejąca, albo bardziej zwarta, jednak ciągle luźna.
UsuńTo znaczy, ze ja od lat robie fruzeline truskawkowa :-) My nazywamy ja po prostu dzemem :-)
UsuńPozdrawiam :-)
Najważniejsze, że smakuje, a nazewnictwo chyba najmniej ważne :-)
UsuńMargarytko,
OdpowiedzUsuńZapomnialam jeszcze dodac, ze czasami daje kilka jablek do dzemu, gotuja sie w gazie, ktora potem wyjmuje. Jablka zawieraja duzo pektyn, ktore przechodza do dzemu i nie trzeba go juz zageszczac.
Czasami zostawiam tez jablka w dzemie, nie czuc ich smaku ale dodaja one dzemowi wspanialego aromatu :-)
Pozdrawiam jeszcze raz :-)
Tamara
Zdecydowanie tak, jabłka mają bardzo dużo pektyny i świetnie się sprawdzają. Ja używam właśnie pektyny jabłkowej.
UsuńTylko jednak frużelinę trzeba zrobić szybko, aby większość owoców pozostała w całości, ale do dżemu jabłka są idealne. Jeszcze więcej pektyny ma ponoć pigwa.