Kilka lat temu będąc w Szczecinku
odkryliśmy z Zielonookim maleńką pierogarnię "Primavera". Kilka
stolików na krzyż w środku lokalu i chyba 5 na zewnątrz, a
pierogi tak pyszne, że warto było czekać na nie pół godziny.
Ręcznie lepione, z pysznym, dobrze doprawionym nadzieniem. Można
było wybierać między klasycznymi z wody, a pieczonymi. Raz
jedliśmy z wody, innym razem pieczone. Zawsze pyszne.
W menu
było jeszcze kilka sezonowych zup i dwie surówki. Ilekroć byliśmy
w Szczecinku albo przez niego przejeżdżaliśmy to chętnie
zatrzymywaliśmy się na pierogi.
Po kilku latach pierogarnia przeniosła
się do większego lokalu (dwupoziomowego, z dużym ogródkiem
letnim) i zmieniła nazwę na „Dom Woźnego”. Byliśmy tam
dwukrotnie – krótko po przeniesieniu i w poprzedni weekend.
Górna sala:
Widok na bar:
Menu
nieco się rozrosło, ale w dalszym ciągu można zamówić pyszne
zupy i pierogi. Za pierwszym razem było jak za dawnych czasów, a w
ostatni weekend lekko mnie rozczarowały moje pierogi. Nie były
niesmaczne, ale ruskie były jakoś kiepsko nadziane i zdecydowanie
za mało słone – a jeśli coś dla mnie jest mało słone to
znaczy, że słone nie jest wcale, bo ja soli w kuchni używam
niewiele. Być może pani gotująca moją porcję nie osoliła wody –
zdarza się najlepszym, ale rozczarowanie się pojawiło. Mam
nadzieję, że to był jednorazowy incydent i z pewnością nie
omieszkam tego sprawdzić, gdy pojawi się okazja.
Za to obie zupy, które zamówiliśmy:
ja serową, a Zielonooki zupę dnia: ziemniaczano – chrzanową z
jajkiem, były pyszne, choć dla mnie mogłyby być bardziej gorące.
Zupa ziemniaczano - chrzanowa z jajkiem na twardo:
Zupa serowa z groszkiem ptysiowym:
Surówka kapuściana jak zawsze smaczna i porcja spora.
A jeśli chodzi o pierogi to ja
zamówiłam pół porcji ruskich i pół porcji z mięsem, a
Zielonooki pół porcji z mięsem i pół porcji bieszczadzkich.
Następnym razem jednak wezmę tylko pół porcji pierogów, bo gdy
jem zupę to cała porcja pierogów jest nie lada wyzwaniem.
Mimo drobnych niedociągnięć, które
zwalam na karb tego, że lokal pękał w szwach (personel uwijał się sprawnie) to zdecydowanie polecam to miejsce.
Mnie osobiście urzeka różnorodność naczyń, w których dania są podawane - trochę wygląda jak taka zbieranina od cioci Kazi i babci Stasi, ale to również klimat samego miejsca, jakby z innej epoki. W górnej części jest biblioteczka z książkami i regalik z prasą – można poczytać czekając na posiłek. Dania zamawia się przy barze, zostaje przydzielony numerek i gdy danie jest gotowe odbiera się je z baru. Czyli prawie jak w barze mlecznym, a nie w restauracji. Mnie to nie przeszkadza. Wiem na co się nastawiam – jeśli ktoś szuka dobrego domowego jedzenia to z pewnością znajdzie je w „Domu Woźnego” . Za dwie zupy, dwie porcje pierogów i dwie porcje surówki zapłaciliśmy 38,50 zł.
Na deser się już nie skusiliśmy, ale jeśli ktoś ma ochotę to domowe ciasto kusi.
Mnie osobiście urzeka różnorodność naczyń, w których dania są podawane - trochę wygląda jak taka zbieranina od cioci Kazi i babci Stasi, ale to również klimat samego miejsca, jakby z innej epoki. W górnej części jest biblioteczka z książkami i regalik z prasą – można poczytać czekając na posiłek. Dania zamawia się przy barze, zostaje przydzielony numerek i gdy danie jest gotowe odbiera się je z baru. Czyli prawie jak w barze mlecznym, a nie w restauracji. Mnie to nie przeszkadza. Wiem na co się nastawiam – jeśli ktoś szuka dobrego domowego jedzenia to z pewnością znajdzie je w „Domu Woźnego” . Za dwie zupy, dwie porcje pierogów i dwie porcje surówki zapłaciliśmy 38,50 zł.
Na deser się już nie skusiliśmy, ale jeśli ktoś ma ochotę to domowe ciasto kusi.
Pierogarnia znajduje się tuż przy
wejściu do parku położonego nad jeziorem Trzesiecko, przy ul. Ks. Elżbiety 3. Jeśli
będziecie przemierzać trasę z Koszalina do Poznania to warto
wjechać do centrum Szczecinka i zatrzymać się na pierogi. A po obiedzie przespacerować się nad jeziorem Trzesiecko.
Więcej zdjęć można zobaczyć na stronie Dom Woźnego
Byłam w Szczecinku służbowo i na szybko, bo niezbędna mi była stamtąd jedna osoba, którą poznałam dzięki mojej przyjaciółce. Kurde, gdybym wiedziała i miała ciut więcej czasu to na bank skusiłabym się na pierogi i ciacho :) Może uda się znowu odwiedzić to miejsce, bo ludzie tamtejsi są bardzo sympatyczni i życzliwi. Dzięki za informację
OdpowiedzUsuńAgnieszko, może następnym razem się uda. My polecamy, bo jedzenie jest domowe.
UsuńW sierpniu wybieram się nad morze akutrat jadę tą trasą dzieki za tak cenne informacje na pewno tam zajrzę :) Pozdrawiam:))))
OdpowiedzUsuńTrzeba zjechać z głównej drogi do centrum miasta, to bardzo blisko kościoła nad jeziorem. Jak już się skusicie to daj znać czy smakowało.
Usuńoczywiście że dam znać:)
OdpowiedzUsuńJestem bowiem ciekawa, czy te niesłone pierogi to była taka jednorazowa wpadka,czy może przestali się starać skoro gości ciągle dużo :-)
UsuńW sierpniu mamy zamiar odwiedzic stary kraj i na jeden dzien skoczyc do sarbinowa, jak mnie pamiec nie myli to wlasnie przejezdza sie przez szczecinek, dziekuje za berdzo cenna informacje!!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Jeśli od strony Poznania, przez Piłę i na Koszalin to Szczecinek z pewnością jest na trasie :-)
Usuńszkoda, że te miseczki do zupek takie ośrupane. Osobiście nie lubię jeść z takich naczyń;)
OdpowiedzUsuńMnie nie przeszkadza, ja akurat lubię takie naczynia. Taki klimat tego miejsca.
UsuńOwszem pierogi są smaczne. Najbardziej smakują mi te z mięsem bo ruskie się ostatnio coś popsuły. Dużym minusem jest czas oczekiwania na pierogi, bo często wynosi on 50 min. Oprócz tego obsługa niby się stara ale słabo im to wychodzi. Ostatnio (ponieważ Dam Woźnego specjalizuje się od jakiegoś czasu w obiadach abonamentowych ale zwykły klient również może taki obiad zjeść nawet jeżeli nie ma wykupionego abonamentu) zamówiłam obiad telefonicznie pytając się czy na pewno naleśniki są dostępne ponieważ do wyboru były dwa dania (naleśniki lub jakiś kotlet). Pani przez telefon potwierdziła jak najbardziej, że naleśniki są dostępne i można je odebrać za 30 min. Jakie wielkie było moje rozczarowanie, gdy mega głodna przyszłam do Domu Woźnego i okazało się, że mojego zamówienia nie ma. Naleśniki nagle się skończyły. Pani nawet nie przeprosiła ani nie zaproponowała nic innego. Po prostu to olała. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo cóż, to tylko dowód, że czasem warto pozostać przy mniejszym menu, za to pewnym, dostępnym i smacznym. Przyznam, że najbardziej mi smakowało, gdy była to jeszcze malutka Primavera, nawet czas oczekiwania mnie nie zniechęcał.
UsuńW Domu Woźnego byliśmy jakiś miesiąc temu, na pierogach - jadłam ruskie i z mięsem. Jedne i drugie były jak najbardziej w porządku, Zielonooki jadł jakieś mięsne, ale z dodatkami i też były w porządku. No i czekaliśmy około 25 minut. Była sobota, pora obiadowa, więc myślę, że nie tak źle.
Byłam w Szczecinku niedawno na spotkaniu ze wspaniałymi dziewczętami i nasza "organizatorka" spotkania zabrała nas tam na obiad.....wzięłam pierogi z pieca -z mięskiem -no tak naczekałyśmy się pierożków zabrakło z mięsem było zamieszanie-trochę kulawo tam z organizacją nie wszyscy wiedza obsługujący klientów co w danym momencie się skończyło-kuchnia za słabo krzyczy??nie wiem ..ale pierogi były PYSZNE- klimat w środku moja bajka polecam!! Brygida
OdpowiedzUsuńMnie osobiście bardziej odpowiadało mniejsze menu, wtedy jakoś bardziej się przykładały do pracy, teraz idzie już masowo i pewnie stąd to zamieszanie.
UsuńAle pierogi mają ciągle niezłe, choć z pewnością nie są to te same pierogi co w starej Primaverze.
2 surowki od lat te same...masakra jakas.
OdpowiedzUsuńA gdzie surowka z burakow np.
Mnie akurat to zupełnie nie przeszkadza, bo w Domu Woźnego jadam tylko surówkę kapuścianą. Ewentualne petycje w tej sprawie, to do właściciela lokalu, nie do mnie ;-)
UsuńPolecam też placki ziemniaczane z łososiem i śmietaną, przepyszne, ogromna porcja i całkiem tanio. Kryst
OdpowiedzUsuńDzięki za informację, może następnym razem się skusimy :-)
Usuń