Kolejny
dżem agrestowy, ale tym razem z czerwonego agrestu z dodatkiem lekko
słodkiej i delikatnej żubrówki palonej, która stoi w moim barku chyba od bardzo dawna (służy głównie do nasączania ciast). Robiłam ten dżem
po raz pierwszy w ubiegłym roku i wyszedł tak dobry, że
postanowiłam go powtórzyć. Tak jak dżem agrestowy z imbirem i kardamonem, tak i ten robiłam na bazie dżemu agrestowego w wersji
podstawowej.
Żubrówkę
dodaję do dżemu pod sam koniec. Alkohol pod wpływem ciepła
odparuje, ale smak i aromat żubrówki zostaje, więc spokojnie taki
dżem mogą jeść również dzieci, bowiem procentów nie zawiera.
Składniki
na 4 słoiczki o pojemności 200 ml:
1,2 kg
czerwonego agrestu
600 g
cukru
sok z
1 małej cytryny
6
łyżek żubrówki palonej
Agrest
obrać, dokładnie wypłukać i przebrać, aby nie było zepsutych
owoców. Wsypać do dużego rondla/garnka. Gotować około 15 - 20
minut, do czasu aż agrest zmięknie, ale jeszcze się nie rozpadnie.
Gorący przetrzeć dokładnie przez przecierak z wkładką o drobnych
oczkach albo przez sito (z sitem jest trudniej, ale da się to
zrobić).
Ponownie
doprowadzić do wrzenia, dodać sok wyciśnięty z jednej cytryny i
gotować około 30 - 40 minut, aż masa zacznie gęstnieć i częściowo
odparuje. Wsypać cukier i gotować na małym ogniu przez kolejne 20
minut. Dodać 6 łyżek żubrówki i gotować 5 minut. Do małej
miseczki wlać kilka łyżek dżemu, wstawić do lodówki na 10
minut. Spróbować (gorący dżem zawsze wydaje się słodszy niż
zimny) – jeśli będzie miał pożądaną przez nas konsystencję i
będzie dosyć słodki to można przełożyć go do słoiczków.
Jeśli jednak będzie za rzadki to gotować jeszcze przez kolejne 10
minut (ewentualnie dodać jeszcze trochę cukru), ale nie zrażać
się tym, że gorący dżem jest płynny – gdy ostygnie to stężeje.
A gdy będzie zbyt długo gotowany to zrobi się twardy jak
marmolada.
Gotowy
dżem przełożyć do umytych i wyparzonych słoiczków (ja wyparzam
słoiki w piekarniku, w temperaturze 125 stopni przez 15 minut, a
pokrywki wrzucam do garnka, zalewam wrzątkiem i gotuję 5 minut),
zakręcić. Słoiczki z dżemem wstawić do dużego garnka wyłożonego
ściereczką kuchenną, wlać wodę do 2/3 wysokości słoiczków
(jeśli dżem jest gorący to wlać gorącą wodę, jeśli zimny to
zimną), przykryć pokrywką, doprowadzić do wrzenia i gotować 10 –
15 minut. Wyciągnąć słoiki, ustawić na ręczniku, przykryć
ściereczkę kuchenną i zostawić do wystygnięcia.
Jesteś bardzo pomysłowa. To musi być fajne połączenie, chętnie bym spóbowała. Tą żubrowkę można normalnie kupić? Nigdy takiej nie widziałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Połączenie jest ciekawe, mnie bardzo odpowiada. Tak, można ją kupić. Pojawiła się w sprzedaży ponad rok temu.
UsuńWlasnie mnie tez zainteresowala ta zubrowka, dobre to do picia czy tylko do nasaczanie ciast sie nadaje?
OdpowiedzUsuńTo taka słodkawa wódka, trochę słabsza od normalnej i da się ją normalnie pić, choć ja akurat amatorką mocnych trunków nie jestem, ale sama w sobie jest dobra. DO ciast pasuje idealnie.
UsuńDanuta Babral
OdpowiedzUsuńMargarytko ,twoje przepisy są boskie,podglądam Cię już kilka lat a teraz żałuję ,że agrest jest już zjedzony :)
Zrobisz za rok :-) Przepis nie zniknie.
UsuńJa mam raczej nieciekawe doświadczenia z Żubrówką. W dzieciństwie się ze mnie rodzina śmiała, jak powiedziałam, że w życiu nie wypiję czegoś, w czym jest trawa, którą na pewno obsikały żubry... A potem Tatanka (żubrówka + sok jabłkowy) w Holandii. Bleh, już wolę marchewkę... ;)
OdpowiedzUsuńAle wierzę na słowo, że dobra. ;) W tym roku od mojej 91-no letniej Cioci dostałam dżem i sok agrestowy. Herbata z nim jest przepyszna. :) Ciocia mieszka sama, większość najbliższej rodziny w Anglii, ale świetnie sobie radzi. Była zachwycona Twoim orzechowcem. Musiałam jej na miejscu przepis napisać. Dobrze, że mam dobrą pamięć... Tylko wiozłam go na bagażniku roweru i górna warstwa z kremem się nieco ześlizgnęła na powidłach. Wiem, było jechać po drodze, nie po chodniku... Ale ważne, że smakował. :)
No niezłe te Twoje doświadczenia z żubrówką. Ja w czasie studiów miałam fazę na żubrówkę z sokiem jabłkowym. Co prawda niezbyt często pijałam alkohol, ale jeśli już to była to żubrówka z sokiem jabłkowym. Potem mi przeszło i przerzuciłam się na gin z tonikiem :-)
UsuńCiocię podziwiam, że też jeszcze chce się jej robić przetwory. Super, że orzechowiec jej smakował :-)
Smakowała Ci? Wow... Mnie w gardle stawała. :P
OdpowiedzUsuńWiesz, Ciocia ma w ogródku agrest, a że siedzi sama i nic nie ma do roboty, to robi przetwory... Zwłaszcza, że najbardziej lubi te agrestowe.
No, smakowała :-) Ta palona też mi smakuje, jest łagodniejsza, ma mniejszą zawartość alkoholu.
UsuńJa się cioci nie dziwię, ja też lubię agrestowe.