Strony

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Klopsy zapiekane w sosie kurkowym i słów kilka o oleju rzepakowym

Uwielbiam kurki (ale nie w śmietanie) i bardzo lubię dania z mielonego mięsa, więc takie połączenie okazało się bardzo udane. Klopsy powstały przy okazji – robiłam farsz do innej potrawy i od razu machnęłam kolejny obiad. Klopsy można przygotować również w sosie pieczarkowym, choć to już nie będzie ten sam smak. Teraz trwa sezon na kurki, więc warto po nie sięgać - dla mnie to jedne z najsmaczniejszych grzybów.
Można też całość posypać żółtym serem, ale wg mnie co za dużo to niezdrowo. 



Składniki na 4 porcje:

klopsiki:
300 g mięsa mielonego (u mnie łopatka wieprzowa)
1 mała czerstwa kajzerka + mleko do namoczenia
1 mała cebulka
2 – 3 łyżki bułki tartej
3 łyżki bardzo zimnej wody
1 jajko
1 płaska łyżeczka soli
¾ łyżeczki pieprzu
1 pełna łyżka roztartego w dłoniach majeranku
bułka tarta do obtoczenia kotletów
olej rzepakowy do smażenia

sos:
½ kg drobnych kurek
2 cebule
sól, pieprz, chili
1 szklanka bulionu warzywnego/drobiowego albo wody
1 pełna łyżka gęstego naturalnego jogurtu albo śmietany do sosów
1 łyżeczka mazeiny albo mąki pszennej
1 łyżeczka oleju rzepakowego


Najpierw przygotować sos:
Kurki dobrze oczyścić, a jeśli są duże pokroić na kawałki. Cebulę obrać i pokroić w drobną kosteczkę. W rondelku rozgrzać 1 łyżeczkę oleju, wrzucić cebulę i lekko ją podsmażyć, dodać kurki, dodać szczyptę soli, pieprzu i chili i smażyć do czasu aż cała woda z grzybów odparuje. Lekko zrumienić. Wlać 1 szklankę wody albo bulionu i dusić 5 minut. Jeśli dodamy wodę to doprawić do smaku solą i pieprzem. Mazeinę albo mąkę roztrzepać w niewielkiej ilości zimnej wody. Wlać do sosu i zagotować (powinien zgęstnieć). Dodać 1 łyżkę jogurtu albo śmietany, wymieszać.

Kajzerkę namoczyć w mleku, a gdy napęcznieje dobrze odcisnąć. Cebulę obrać. Mięso zemleć razem z namoczoną kajzerką i małą cebulką (przeważnie cebulkę przesmażam osobno, ale w tym wypadku dałam surową).
Do mięsa wbić jajko, dodać bułkę tartą, wodę, przyprawy i wyrobić na jednolitą masę. Podzielić na 8 części i z każdej uformować klopsik (u mnie okrągłe). Obtoczyć je w bułce tartej (można z tego zrezygnować).
Na patelni rozgrzać olej, włożyć klopsiki i obsmażyć je tylko do zrumienienia.
Piekarnik nagrzać do 180 stopni (góra – dół).

Na dno naczynia żaroodpornego wlać 1/3 gorącego sosu, ułożyć klopsiki (jeden obok drugiego, nie piętrowo), zalać resztą sosu. Przykryć naczynie pokrywką albo folią aluminiową (jeśli pokrywki nie mamy) i wstawić do nagrzanego piekarnika i zapiekać około 35 minut.

Podawać z tym, na co mamy ochotę – u mnie z dodatkiem fasolki szparagowej, ale ryż czy kasza i jakaś ulubiona surówka też się sprawdzą idealnie.



A teraz kilka słów o oleju rzepakowym, który w mojej kuchni króluje od bardzo dawna. 
 
Gdy zostałam zaproszona do udziału w kampanii dotyczącej oleju rzepakowego to w zasadzie nie miałam żadnych wątpliwości, że chcę wziąć w tym udział. I nie tylko dlatego, że oleju rzepakowego używam od lat, ale dlatego, że to jeden z lepszych olejów dostępnych na rynku.
Kiedyś używałam więcej oleju słonecznikowego i oleju z pestek winogron. I choć używam ich do dziś to jednak prym wiedzie olej rzepakowy.
Zanim przystąpiłam do kampanii coś tam o tym oleju już wiedziałam, ale dopiero zagłębienie się w lekturę uświadomiło mi jakie dobrodziejstwo rośnie na polskich polach... rzepak nie tylko cieszy oko, gdy kwitnie, ale ma w sobie ogrom dobra i warto się mu lepiej przyjrzeć, a potem zaprzyjaźnić.

Olej rzepakowy jest źródłem kwasów tłuszczowych omega 3 i ma ich znacznie więcej niż oliwa z oliwek, a jednocześnie stosunek kwasów omega 3 w stosunku do omega 6 jest idealny (2:1) z punktu widzenia potrzeb żywieniowych człowieka, pomaga utrzymać prawidłowy poziom cholesterolu we krwi. 


Cechuje go też wysoki poziom antyoksydantów (przeciwutleniaczy): prowitaminy A i witaminy E i K, a przy tym jest bogatym źródłem steroli roślinnych.

Jest idealny do smażenia i pieczenia, doskonale znosi wysoką temperaturę, a przy tym zachowuje neutralny smak i zapach. Odsącza się dużo lepiej niż inne oleje, dzięki czemu potrawy na nim przygotowane mają o 5 – 10 % kalorii mniej, niż przygotowane z użyciem innych olejów. Równie dobrze sprawdza się jako dodatek do sałatek czy surówek. 


W sklepach można spotkać głównie olej rafinowany, czyli poddany oczyszczaniu, co sprawia,że nie zawiera szkodliwych metali ciężkich takich jak ołów, arsen, rtęć, kadm. Tłoczony na zimno jest dużo rzadziej spotykany, ale dostępny i możliwy do kupienia. Jednak warto pamiętać, że ten tłoczony na zimno jest mniej trwały, bo nie został pozbawiony katalizatorów procesów utleniania.

Olej rzepakowy sprawdza się doskonale nie tylko w kuchni, ale również w kosmetyce. Już niewielka ilość może poprawić kondycję przesuszonej skóry twarzy, łokci, rąk czy stóp. Można używać go punktowo (należy lekko podgrzać) albo wymieszać z miodem, jogurtem naturalnym czy rozgniecionym bananem i używać jako maseczki regenerującej.


Dużo więcej informacji dotyczących oleju rzepakowego można znaleźć na stronie: http://pokochajolejrzepakowy.pl/

Zdecydowanie watro tam zajrzeć, bo można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, a przy tym otworzyć szeroko oczy ze zdziwienia. 

Ps. Dwa ostatnie slajdy pochodzą z materiałów prasowych, które zostały mi udostępnione.

46 komentarzy:

  1. zdrowo jest też moczyć paznokcie w ciepłym oleju rzepakowym, dobrze działa na uciążliwe skórki i regeneruje płytkę paznokcia-sama to stosuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że to idealny sposób na uciążliwe skórki. Podobno jeszcze odrobina miodu działa cuda. Na szczęście nie mam problemu ze skórkami :-)

      Usuń
  2. bardzo ciekawa propozycja obiadowa :) mam tylko pytanko, czy obsmażanie jest konieczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kuchni nic nie jest koniecznie. Można obgotować :-) Ale takie obsmażenie dodaje smaku (można to zrobić bez tłuszczu).

      Usuń
    2. zastanawiam się, czy można by bylo surowe kotlety pokryć sosem i zapiec...jak sądzisz Margarytko?

      Usuń
    3. Prawdę powiedziawszy to do końca nie wiem jak się zachowają surowe w sosie. Jednak obsmażenie albo wrzucenie na chwilę do wrzątki ścina białko i klopsy zachowują swój kształt. A gdy zalejesz takie surowe sosem to może się zrobić paćka. Ale jeśli chcesz to spróbuj, może mnie się źle wydaje :-)

      Usuń
  3. Kurki uwielbiam w każdej postaci :) A w takiej jeszcze nie jadłam - trzeba będzie próbować :)
    A co do oleju, to ja też jestem od dawna "świadomą" ;) fanką oleju rzepakowego (lub z pestek winogron :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, bo to zawsze jakaś odmiana :-)
      I słusznie, u mnie też rzepakowy wiedzie prym :-)

      Usuń
    2. dla mnie ważne także jest to, że nie "wali" (kolokwialnie mówiąc) jak oliwa - niestety nie mogę znieść zapachu i smaku oliwy :/

      Usuń
    3. Ja dosyć długo próbowałam się przekonać do używania oliwy z oliwek, po czym słyszałam od rodzinki "znowu zepsułaś pyszną surówkę tą paskudą oliwą". Ale po co się męczyć, skoro pod ręką jest doskonały olej rzepakowy - nie tylko zdrowy, ale i sporo tańszy.

      Usuń
  4. Jak coś jest z kurkami, to ja już jestem kupiona :) Zapowiada się smakowicie!

    OdpowiedzUsuń
  5. oj.. na pewno danie było pyszne, ja też bardzo lubię i kurki i potrawy z mielonego. Mam tylko zawsze problem :( bo mam dostęp tylko do kurek mrożonych i co bym nie robiła ... maja lekką goryczkę po przyrządzeniu :( moczę w mleku, lekko obgotowuję, smażę na masełku sklarowanym i niestety, niewielka goryczka wciąż jest. Może coś podpowiesz Margarytko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że jak już je masz zamrożone to niewiele zrobisz. Ja kurki przed mrożeniem blanszuję albo obsmażam (zależy do czego planuję używać) i tak przygotowane nigdy nie mają goryczki. Jeśli zamrozi się świeże kurki, bez blanszowania to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że będą gorzkie (sprawdzone przez moją mamę). Może te, których używasz nie były właściwie zamrożone.

      Usuń
  6. Kiedyś też tak zachwalałam olej rzepakowy, na co usłyszałam, że rzepak jest modyfikowany genetycznie i pszczoły od niego masowo giną :( M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce nie uprawia się rzepaku GMO, a tylko i wyłącznie odmiany konwencjonalne. Poza tym od żadnej odmiany rzepaku pszczoły nie giną. Głównym powodem umieralności pszczół są choroby. No chyba, że ktoś zwalcza szkodniki na plantacji rzepaku niedopuszczalnymi środkami owadobójczymi lub w trakcie oblotu owadów zapylających, ale to są wyjątki. Olej rzepakowy jest cenny i używam go w swojej kuchni najwięcej. Chwała Margarytce, że podjęła się udziału w tej słusznej kampanii. Uważam, że na podobną kampanię promocyjną zasługuje nasza wciąż niedoceniana wołowina.
      Rita

      Usuń
    2. http://www.ppr.pl/artykul-pszczoly-choruja-na-zgnilca-178057.php

      Usuń
    3. M, Rita już mnie wyręczyła w odpowiedzi. Ale przed przystąpieniem do kampanii poczytałam dosyć sporo i z tego co udało mi się ustalić to rzepak uprawiany w Polsce z przeznaczeniem do konsumpcji jest wolny od GMO.

      Rito, i ja bym chętnie w takiej kampanii wzięła udział - nasza wołowina jest eksportowana, chwalona za granicą, a u nas ciągle niedoceniania. Zresztą podobnie jest z gęsiną, choć tu dzięki corocznej akcji "gęsina na św. Marcina" jest już trochę lepiej.

      Usuń
    4. Zastanawiam się, dlaczego tak jest... Może zwyczajnie nie umiemy dobrze przygotowywać takiego mięsa? A wystarczyłoby, gdyby wołowina pojawiała się na naszych stołach raz na 2-3 tygodnie, a nie raz na 2-3 lata.
      Rita

      Usuń
    5. Rito, w takim razie jestem wyjątkiem, bo u mnie wołowina pojawia się na stole mniej więcej dwa razy w miesiącu, choć jestem monotematyczna, bo albo są to zrazy, albo bitki, gulasz, tatar, strogonow.
      W moim rodzinnym domu często jadło się wołowinę, bo moja mama bardzo ją lubi, my zresztą też.
      A taka kampania to były naprawdę fajny pomysł.

      Usuń
    6. To prawda! I oby takich wyjątków jak Ty było jak najwięcej. Niestety, w moim rodzinnym domu wołowinę jadało się od wielkiego święta. A problem polegał na braku umiejętności przyrządzania jej. Z kolei ja uczę się w tej materii sporo od Ciebie, ale droga przede mną jeszcze długa:)
      Rita

      Usuń
    7. No to akurat wołowinę moja mama przygotowywała zawsze perfekcyjnie (a nigdy gotować nie lubiła i uczyła się gotować dopiero, gdy poszła na swoje, czyli jakieś 5 lat po ślubie). U babci też często była wołowina w menu. W kamienicy, w której dziadkowie mieszkali na dole sklep miał zaprzyjaźniony rzeźnik, więc mięso zawsze było doskonałej jakości, a przy wołowinie to też ważne. Kiedyś nie było też aż takiej dużej rozbieżności cenowej, a dziś wołowina jest dwa, a nawet trzy razy droższa niż wieprzowina czy drób. I pewnie to też powód tego, że wołowiny jada się mniej. Bo jakby nie patrzeć kilogram dobrej zrazówki to 35 zł, a kg łopatki czy szynki wieprzowej to 13 - 15 zł, drób jeszcze tańszy.

      Usuń
  7. Ale mi narobiłaś smaku Margarytko! Właściwie od kilku dni przymierzałam się do polędwiczek w sosie kurkowym (wg Twojego przepisu), robiłam je w zeszłym roku i wyszły boskie, no ale teraz już sama nie wiem, no bo te klopsiki też wyglądają bardzo zachęcająco.
    P.S. Ja też używam tylko oleju rzepakowego i też mi się wydaje, że oliwa mi psuje smak. Pozdrawiam.
    Oliwka82

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oliwko, no to może dla odmiany spróbuj tych klopsików, wtedy będziesz miała porównanie... a poza tym to zawsze jakaś odmiana :-)

      A jeśli chodzi o oliwę to znam jej fanów i absolutnie nie neguję - każdy używa tego, co lubi. Mnie zbyt intensywny smak i zapach oliwy nieco przeszkadza.

      Usuń
  8. Ach te płatne reklamy. Smutne jest to, że blogerzy sprzedają się oszustom, którzy nie potrafią sprzedać wadliwego bądź szkodliwego "produktu".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli dla Ciebie kampania edukacyjno - promocyjna jest próbą sprzedaży wadliwego produktu to gratuluję pomysłowości.
      Widzisz tu jakąś konkretną markę czy firmę?

      Usuń
    2. Chyba anonimie nie słyszałeś, że olej rzepakowy nazywają oliwą północy. Nie jesteś na bieżąco.

      Usuń
  9. Jaki model robota kuchennego jest na zdjeciu? Bardziej chodzi mi o maszynke do mielenia miesa czy to w zastawie z robotem czy dokupiona oddzielnie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kenwood Chef Titanium KMC010. Ja miałam maszynkę już w zestawie z robotem, ale można ją dokupić oddzielnie. Jednak sama maszynka działać nie będzie, musi mieć bazę w postaci robota, bo to tylko przystawka.

      Usuń
  10. Dobiłaś mnie! A ja właśnie szukam czegoś na obiad :) Ależ bym zjadła takie pyszności i ten sosik mmmm.

    Wolę olej rzepakowy od słonecznikowego, nie wiem, może jestem inna, ale mi bardziej smakuje ;)

    Pozdrawiam Margarytko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadnij do mnie, akurat mam świeże kurki :-)

      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  11. kurki lubię dzięki Tobie,,danie mi odpowiada (moim zapewne też)..niestety nie używam tego oleju ,muszę się rozejrzeć po sklepach ..kiedyś mama kupowała ale to daawne dzieje(ok. 30lat) wtedy smierdział mi bardzo..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że się przyczyniłam do polubienia przez Ciebie kurek.
      Rzepakowego oleju w sklepach dostatek. Ja akurat lubię Wielkopolski i z Bielmaru.
      Kiedyś rzeczywiście nie pachniał zbyt ładnie, mam wrażenie, że ten produkowany obecnie jest jakoś inaczej oczyszczany.

      Usuń
    2. Dopiero doczytałam że ten co czasami używam też jest z dodatkiem rzepakowego...//Kurki dzis zrobiłam z tym że nie zapiekałam zrobiłam mielone z sosem ..takze smaczne skusiłam sie na kapkę koperku do kurek bo mi się zostało ciut

      Usuń
    3. Takie z sosem też pyszne. Podobno do grzybów lepsza jest zielona pietruszka niż koperek, bo wydobywa smak grzybów, ale ja też z koperkiem lubię :-)

      Usuń
  12. Ale smakołyki! Jaka szkoda, że nie mogę jeść grzybów ;/ a sezon kurkowy w pełni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to nie zazdroszczę, bardzo lubię grzyby i chyba trudno byłoby mi z nich zrezygnować. No, ale jak mus to mus.

      Usuń
  13. Mięcho i grzyby, obiad dla mnie. <3 W Sielpi znalazłam 6 kurek, ale była jajecznica. U nas w Zabierzowie z kurkami ciężej...
    A co do oleju rzepakowego- też go używam i staram się nakłonić do tego całą rodzinę. Szkoda, że nie napisałaś, że ma najwyższy punkt dymienia. Wszyscy smażą na słonecznikowym, a on się dużo szybciej pali... Niestety wokół rzepakowego wyrosło tyle legend, że głowa boli... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No 6 kurek to prawdziwe szaleństwo :-))
      A jeśli chodzi o olej to napisałam, że doskonale znosi wysoką temperaturę i jest idealny do smażenia... Ale rzeczywiście sporo osób smaży na słonecznikowym (ja dosyć długo go używałam do smażenia, ale pilnowałam, aby się nie rozgrzewał do etapu dymienia :-))
      Lubię słonecznikowy, z pestek winogron, ale najwięcej używam właśnie rzepakowego.

      Usuń
    2. Ja teraz w sumie używam tylko rzepakowego albo masła klarowanego. ;)

      Usuń
    3. I słusznie, bo najzdrowszy. Ja jeszcze czasem sięgam po inne, szczególnie do surówek, których robię dużo.

      Usuń
  14. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl