Racuchy jadam dwa, może trzy razy w
roku i tylko te, które wychodzą spod ręki mojej teściowej. Są
idealne i bez dodatku jabłek w środku. Za to z odrobiną cynamonu i
wanilii. Oczywiście można zrezygnować z cynamonu jeśli ktoś nie
lubi. Dla mnie to połączenie idealne... do tego frużelina albo
konfitura wiśniowa, kubek herbaty czy kakao i kolacja gotowa.
Oczywiście można dodać starte na tarce jabłka (pod
koniec wyrabiania do ciasta) czy rodzynki. Zawsze wg uznania.
Moja teściowa robi racuchy w hurtowej
ilości, czyli dla przysłowiowego pułku wojska i potem obdziela
nimi wszystkich dookoła. Porcja jest ogromna, wychodzi z niej około
70 racuszków, więc ja zmniejszyłam składniki o połowę i taki przepis podaję.
Tajemnicą ich puszystości jest
niewielki dodatek oleju i dobre wybicie ciasta drewnianą łyżką,
co najlepiej udaje się w dosyć wysokim garnku. Wybijanie polega na wtłaczaniu do ciasta powietrza, co sprawia, że racuchy są delikatne i lekkie. Teściowa stwierdziła, że spod mojej ręki wyszły najlepiej wybite racuchy jakie do tej pory robiła, a ciasto rosło w oczach.
Składniki na około 35 sztuk:
500 g mąki luksusowej (może być
tortowa albo wrocławska)
400 – 500 ml ciepłego mleka
35 g świeżych drożdży
2 łyżki cukru waniliowego (np.
domowego)
szczypta soli
2 łyżki oleju (u mnie rzepakowy)
1 duże albo 2 małe jajka
1 łyżeczka cynamonu (u mnie od Kotanyi)
opcjonalnie 2 starte na tarce jabłka - ja nie dodaję
olej do smażenia (u mnie rzepakowy)
Przygotować zaczyn: do kubka włożyć
pokruszone drożdże, wsypać cukier waniliowy i wlać ½ szklanki
mleka. Wymieszać i zostawić na 15 minut do wyrośnięcia. Do
wysokiego naczynia (najlepszy będzie garnek) wsypać mąkę, cynamon, dodać
sól, olej i wymieszać. Dodać lekko roztrzepane jajka i cały
zaczyn, wlać większość mleka. Wymieszać całość dużą
drewnianą łyżką, jeśli wydaje się zbyt gęste dolać resztę
mleka, a następnie dobrze ciasto wybić tą samą łyżką (wyrobić)
– powinno odchodzić od łyżki. Im lepiej ciasto zostanie wybite,
tym racuchy będą pulchniejsze. Zostawić do wyrośnięcia na 10 –
15 minut (ciasto będzie w garnku prawie cały czas rosło aż
wykorzystamy je w całości).
Na patelni rozgrzać sporą ilość
oleju – mniej więcej 2 cm od dna. Za pomocą łyżki stołowej
nabierać ciasto i wkładać na rozgrzany olej (przed każdym
nabraniem ciasta dobrze jest zanurzyć łyżkę w oleju na patelni –
wtedy ciasto ładnie się z łyżki zsunie). Smażyć na malutkim
ogniu po kilka minut z każdej strony, do ładnego zrumienienia.
Ogień nie może być za duży, bo racuchy spalą się z wierzchu, a
w środku będą surowe.
Usmażone przekładać na papierowy
ręcznik, aby odsączyć z nadmiaru tłuszczu.
Podawać z konfiturą, śmietaną,
owocami, cukrem pudrem... jednym słowem z tym, na co mamy ochotę.
Jeśli z moim ukochanym cynamonem to wchodzę w to bez pytania!:-)))) PYCHA:-)
OdpowiedzUsuńZapraszam, jest ich sporo :-) Też uwielbiam cynamon.
UsuńRacuszki mojej babci. Tylko ze ona robiła je w głębokim oleju, tak jak na paczki. Zawsze z rodzynkami posypane cukrem pudrem... U nas sie nazywały i do tej pory noszą taką nazwę- rogate pączki. Bo zawsze miały rogi takie chrupkie do odgryzania na samym początku.
OdpowiedzUsuńTu też tego oleju jest sporo, ale nie tyle ile do pączków. Fajna nazwa, adekwatna do tego, co wychodzi, bo one rzeczywiście takie rogate :-)
UsuńAle mi narobiłaś ochoty na racuchy. Nigdy sama nie robiłam, czas spróbować.
OdpowiedzUsuńRobisz bardzo ładne i apetyczne zdjęcia, aż chce się to wszystko zrobić i zjeść.
Zdecydowanie czas spróbować. Nie są trudne, potrzeba jedynie trochę cierpliwości.
UsuńA dziękuję, ale mnie się wydaje, że moje zdjęcia to ciągle ta najniższa półka - nie mam do nich specjalnego talentu :-)
Pyszności! zjadłabym takich....
OdpowiedzUsuńTo do dzieła. Nie są trudne :-)
UsuńHe, he u nas tez racuchy drożdżowe na topie tyle, że z antonówką i z genewą. Ja do ciasta też dodaję olej. Masz rację, dobre "nadmuchanie" ciasta w czasie wyrabiania to podstawa.Placki wychodzą puszyste jak chmurka.
OdpowiedzUsuńJednym słowem u Was jest jabłkowo :-) Agnieszko, bo coby nie powiedzieć, to drożdżowe ciasto trzeba nieźle wybić :-)
Usuńaaa i jeszcze zapomniałam dodać, że ja jajka rozdzielam, dodaję żółtka, wyrabiam ciasto, a na koniec dodaję pianę z białek
OdpowiedzUsuńO, czyli wersja teściowej bardziej leniwa :-)
Usuńwyglądają idealnie! ja coś nie mam "drygu" do racuszków, chociaż z ciastami drożdżowymi nie mam problemu. Może nie wyrabiałam ich nigdy dostatecznie długo albo nie trafiłam jeszcze na idealny przepis. Na pewno skorzystam z Twojego przepisu, bo te dziureczki w cieście są POKAZOWE! :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam do wypróbowania tego, może akurat okaże się tym właściwym :-)
UsuńO rany! Racuchy bajeczne! Nie jestem zdziwiona,że robi taką ilość. Z pewnością nie jest ich za dużo!! Ja i synuś spokojnie byśmy dali radę tej porcyjce!! :) Chyba się skuszę.... Pozdrawiam Kaśka
OdpowiedzUsuńP.S. Wypatrywałam tych smakowitości w Szczecinie, ale jakoś mi umknęłaś... ;)
Ja to bym zrobiła z 1/4 porcji, bo po 3 sztukach mam dosyć :-) Ale racuchy znikają, cała rodzinka je lubi, więc teściowa smaży ich dużo.
UsuńSkuś się, bo są naprawdę pyszne.
a ja trochę nie w temacie: zrobiłam wreszcie to tiramisu z Twojego przepisu i wyszło super. Zatem teraz się przestawiam na ten Twój bo oszczędniejszy mniej kaloryczny i szybszy ;D
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki !!!!!!!!!!
Poluśka, cieszę się bardzo w takim razie, że przepis się przydał :-)
UsuńDrożdżowych racuszków jeszcze nie jadłam. Ale dla mnie racuszek musi być z dużymi kawałkami jabłek - inaczej nie ma racji bytu :)
OdpowiedzUsuńJa z jabłkami lubię takie zwykłe, a drożdżowe wolę bez dodatków. Ale oczywiście można dodać jabłka, nic nie stoi na przeszkodzie.
UsuńAsiu narobilas mi ogromnego apetytu troche mnie przeraza to wybijanie:)ciasta ale dam rade z moimi dwoma pomicnikami.Uwielbiam racuchy i one tak bardzo przywolują czasy dziecinstwa:)Ja osobiscie uwielbiam z jabluszkiem moje dzieci raczej bez tylko z cukrem pudrem.Milego weekendu ze smartfonem w ręku:)))))))
OdpowiedzUsuńNiech Cię nie przeraża, nie jest tak źle :-) A z pomocnikami pójdzie szybko.
UsuńMożesz zrobić część bez jabłek, a do drugiej części je dodać. I dzieci będą zadowolone i Ty również :-)
Jeju!jak bym zjadła te pyszności..
OdpowiedzUsuńMoże jakaś propozycja dla mamy karmiącej 3tygodniowe niemowlę?:)
Z tym będzie problem, bo dieta mamy karmiącej jest mi obca.
UsuńZrobilam dzis racuszki z Twojego przepisu i powiem tak:rozne racuchy smazylam ale te rosly w oczach przepis jest najlepszy!!Ale ciasto bylo wybite nieźle:)az sie zmeczylam:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że przepis się sprawdził :-) a dobre wybicie ciasta to podstawa. Przyznam, że i mnie ręka bolała :-)
UsuńKolejny przepis od Ciebie i kolejny sukces. Dzieci zachwycone, my też. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowały.
UsuńŚwietne racuchy! I jak fajnie z tym cynamonem :-)
OdpowiedzUsuńCynamon delikatnie podkręca smak. Dla mnie idealnie.
UsuńPiękne racuchy, piękne zdjęcia. Chce się je zjeść!
OdpowiedzUsuńNajpierw trzeba zrobić :-)
UsuńDziękuję :-)
właśnie zrobilam racuchy, są przepyszne. Zupełnie jak mojego Taty :) Dzięki Margarytko za wspanialy przepis i jeszcze wspanialszy blog. Dzięki Tobie czuję się jak w domu :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że smakują i wyszły tak jak powinny. Przepisy teściowej są naprawdę fajne, już się o tym przekonałam niejednokrotnie :)
UsuńWitaj Margarytko ,
OdpowiedzUsuńczytam i próbuję Cię od ponad roku jednak pierwszy raz zostawiam komentarz-jakos nie miałam szczescia do racuchów - zawsze cos było nie tak , z Twoim przepisem wyszło SUPEROWO !!!! wreszcie umiem zrobic dobre racuchy ! A ten cynamon ...PYCHA !!
Ania
Aniu, ogromnie mi miło, że się odezwałaś po raz pierwszy - mam nadzieję, że nie ostatni. I cieszę się bardzo, że przepis na racuchy okazał się przydatny :-)
UsuńBardzo często korzystam z Twoich przepisów. Stały się moją "obsesją". Trudno jest mi zliczyć ilość, jaką wypróbowałam z każdego asortymentu. Nigdy nie zostawiałam komentarza, ale czytałam inne. Dziś postanowiłam i ja napisać dobre słowo. Otóż wczoraj na kolację zrobiłam racuchy. Wyszły przepyszne. Domownicy byli zachwyceni. Już czekają na jakąś "nowość" z mojej strony, tzn. na coś, co wypróbuję z Twoich przepisów, gdyż zawsze wychodzi coś pysznego. Czasami coś zmienię, np. przepis na kruszonkę, ale i tak jesteś niezawodna. Dziękuję za to, co robisz. Przepisy napisane ze szczególną dbałością o każdy szczegół i dokładnością, to jest to. Pozdrowienia z Elbląga.
OdpowiedzUsuńGosiu, cieszę się, że się odezwałaś. Każdy komentarz osoby, która wypróbowała przepis jest zawsze bardzo cenny. Bo to nie tylko informacja dla mnie, że się przydał, ale też wskazówka dla innych, czy warto się za coś brać, czy lepiej sobie odpuścić. Ja bardzo cenię takie komentarze.
UsuńA wracając do racuchów to miło mi bardzo, że się udały i smakowały. A zmiany są wskazane, a czasem nawet potrzebne, żeby dopasować do własnych smaków u upodobań. Ja absolutnie nie mam nic przeciwko, bo sama ciągle coś zmieniam :-)
Pozdrawiam serdecznie.
no a ja nie lubię racuchów (znaczy jako dziecko )mama robiła z jabłkami -naprawdę straszne i nigdy nie odważyłam się zrobić ich jako dorosła ..
OdpowiedzUsuńTo spróbuj z tego przepisu, są naprawdę wyśmienite. Może zmienisz zdanie o racuchach?
UsuńKurczaki, ale bym teraz takie zjadła... A miałam przejść na dietę. xD
OdpowiedzUsuńNo, ale dziś Babcia zaserwowała naleśniki, więc chyba na razie się wstrzymam. Przynajmniej wypadałoby, ech... ;)
Racuchy po naleśnikach to niekoniecznie dobry pomysł. Poczekaj z tydzień i wtedy będą jak znalazł :-)
UsuńChyba tak zrobię. :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńRobiłam (4 razy) i wychodzą pycha :) W sumie nawet nie wyrabiałam ich długo. Mama mówi "Kasia zrób racuchy, bo mi takie nie wychodzą - Twoje są takie puchate" :)
OdpowiedzUsuńNo pięknie. Dwa tygodnie przepis na blogu, a Ty już 4 razy robiłaś racuchy. Niezła jesteś :-) Ale cieszę się, że smakują i wychodzą :-)
UsuńGdybym chciała dodać starte jabłka, to w którym momencie? Po wyrobieniu ciasta? I czy dodawać je odciśnięte z soku?
OdpowiedzUsuńPod sam koniec, do wyrobionego ciasta. Jeśli są bardzo soczyste to odcisnąć, ale jeśli nie puszczają soku bez dodanie cukru to nie ma takiej potrzeby.
UsuńWitam.Właśnie dzisiaj smażyłam racuszki.Wyszły obłędne.Pozdrawiam.Mariola.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowały.
UsuńOchota na cos slodkiego byla.... ale w mojej lodowce (jak zwykle) brak masla i tylko jedno jajo. Szukam, szukam i prosze - racuchy!!! Fajny pomysl z tym cynamonem - sa naprawde smaczne i do tego pulchniutkie. Pozdawiam
OdpowiedzUsuńJak widać nawet z niewielką ilością składników da się coś wyczarować :-) Cieszę się, że smakowały.
UsuńPozdrawiam.
Margarytko!!!Racuszki wyszly przepyszne,niebo w gebie.Moja corunia obtaczala je w drobniutkim cukrze - mniam.Wiem,ze nie powinnam,ale zjadlam ich az piec.Mowia,ze kochanego ciala nigdy za wiele ;)
UsuńGoraco pozdrawiam,Asia
Asiu, bardzo się ciesze, że się udały i smakowały. Rzeczywiście ciężko im się oprzeć, ale raz nie zawsze.
UsuńPozdrawiam.
Sa znakomite I sie udaly,Ewa
OdpowiedzUsuńEwa, ależ Ty szalejesz. Bardzo mi miło, że przepisy Ci się przydają i sprawdzają :-)
Usuńpyszne..wspaniałe.. zrobię jeszcze nie raz.. wyszły wyśmienite.. zajadali się nimi
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowały.
UsuńŚwietny przepis pyszne chrupiące racuszki :-) Na pewno jeszcze je zrobię :-) Pozdrawiam i bardzo dziękuję za superowe przepisy!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-) Miło mi, że przepis teściowej zawędrował pod strzechy innych domów i że racuchy smakują :-)
UsuńChciałam zapytać na czym dokładnie polega wybijanie ciasta?? Racuchów jeszcze nie robiłam a te wyglądają bardzo smakowicie
OdpowiedzUsuńHmmm, no wybijanie to wybijanie, nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć, ale spróbuję. Ciasto ma dosyć luźną konsystencję, nie da się go wyrobić ręką tak jak w większości ciast drożdżowych, więc trzeba to zrobić z pomocą drewnianej łyżki - po prostu trzeba to ciasto wybić (wyrobić) uderzając w nie łyżką, aby jak najbardziej napowietrzyć, żeby było elastyczne i miało pęcherzyki. Inaczej będzie zbite.
UsuńRobiłam je dziś, z jabłkami. :) Jak zwykle wyszły przepyszne. Co prawda bez cynamonu, ale prawię całą porcję z kg mąki zjadła 5-osobowa rodzina, a to o czymś świadczy ;)
OdpowiedzUsuńO jak miło Cię widzieć :-) Super, że smakowały. Ja poczekam do Wigilii, bo w tym roku u teściowej, a tam zawsze są racuchy :-)
UsuńWitam , nie będę inna :)te racuchy to niebo w gębie ...Dziękuję bardzo pozdrawiam Basia.
OdpowiedzUsuńCieszę się Basiu, że smakują.
UsuńPiekłam, jak zwykle, z podwójnej porcji z jabłkami. Wyszły pyszne, chrupiące i light ( ;) ), bo tłuszczu nie piły wcale, całość smażyłam na jednej, nieuzupełnianej porcji oleju.
OdpowiedzUsuńZnaczy dobrze wytłukłaś ciasto. I o to chodzi :-)
UsuńPrzepyszne racuchy, mąż i syn zadowoleni i chcą znów za tydzień
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że przepis się przydał i racuchy smakują.
UsuńPrzypadkiem kliknęłam w racuchy i ..... przypomniały mi się dawne lata spędzane z babcią w kuchni...
UsuńCzęsto korzystam z Twoich przepisów na ciasta. Mam pytanie, czy jest możliwość dodawania skrótu do wydruku przepisu. Chyba, że z powodu ciągłego braku czasu - nie zauważyłam... Pozdrawiam Cię serdecznie
Ina, kiedyś była wtyczka, która umożliwiała drukowanie, ale sfiksowała i mąż usunął ją z bloga. Nic w zamian niestety nie ma. Pozostaje skopiować przepis do Worda i wydrukować
UsuńRacuszki są rewelacyjne :) chcę zrobić jeszcze wersje z piekarnika :)
OdpowiedzUsuńSuper, że smakują. Z piekarnika wyjdą bardziej jak drożdżowe bułeczki.
UsuńOstatnio nie chciało mi się stać przy patelni i z ciasta racuszkowego upiekłam ciasto drożdżowe z kruszonką. Wyszło rewelacyjnie puchate i nadal wilgotne drugiego dnia :)
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo dobre ciasto na drożdżówkę. Też praktykuję od czasu do czasu :-)
UsuńCieszę się, że znalazłaś zastosowanie dla ciasta inne niż racuchy :-)
Rewelacyjne racuchy wyszły:) Wszystkim bardzo smakowały:) Czasami korzystam także z Pani innych przepisów i to co zrobiłam korzystając z Pani porad wyszło super. Widać nawet w przepisach ile wkłada Pani serca. Dziękuje i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że racuchy smakowały. I cieszę się, że również inne przepisy czasem się przydają.
Usuń