Strony

niedziela, 8 września 2013

Danie, którego nikt nie widział

Dziś danie, jakiego jeszcze nikt nie widział, zupełnie inne niż wszystkie...

Składniki na 4 porcje

8 kawałków niczego
2 małe nic
1 nieduża nic
1 szklanka niczego
2 ziarna nic
1 łyżeczka niczego
½ łyżeczki niczego
szczypta niczego
1 łyżka nic

Otworzyć lodówkę i wyciągnąć 8 kawałków niczego, 2 małe nic i 1 niedużą nic. 


W garnku rozgrzać łyżkę nic, włożyć 8 kawałków niczego i delikatnie obsmażyć. 


Dodać dwa pokrojone nic i 1 posiekaną niedużą nic. Wrzucić 2 ziarna nic, wsypać 1 łyżeczkę niczego, ½ łyżeczki niczego i szczyptę niczego. Wlać z pustego 1 szklankę nic. Przykryć i dusić ani chwili.
Wyłożyć na talerz i podawać z niczym.
Tak każdego dnia wygląda posiłek 160 000 dzieci w Polsce:


Gdy zostałam zaproszona do programu „Podziel się posiłkiem” to w zasadzie nie miałam żadnych wątpliwości, że warto wziąć w tym udział.
„Podziel się posiłkiem” to ogólnopolski, społeczny program, którego celem jest walka z niedożywieniem dzieci. Został rozpoczęty i prowadzony przez firmę Danone.
Pomoc prowadzona jest na dużą skalę, ale jest to możliwe dzięki temu, że w program zaangażowana jest cała rzesza ludzi dobrej woli: konsumenci, wolontariusze, media i organizacje społeczne. W ramach programu, w ciągu ostatnich 10 lat wydano 13 milionów posiłków, a było to możliwe dzięki takim działaniom jak sprzedaż produktów oznaczonych logo programu – talerzykiem, dzięki Ogólnopolskiej Zbiórce Żywności Podziel się Posiłkiem, ale również dzięki Koncernom i Programowi Grantowemu.
Jednak i my możemy pomóc, przyczynić się do tego, że być może o jedno głodne, niedożywione dziecko będzie mniej. Nie jest to trudne, wystarczy do końca października kupić jogurt Danone oznaczony logiem programu – Talerzykiem. Część zysków jak zawsze zostanie przekazana na ufundowanie kolejnych posiłków niedożywionym dzieciom. 

Warto pomagać - to takie proste. 



20 komentarzy:

  1. Asia, w niesamowity sposób to przedstawiłaś. Danie z niczego....bardzo obrazowo i celnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko, jakoś trzeba było ubrać to w przepis.

      Usuń
  2. Nie ma to jak narzucać ludziom komu mają pomagać. Ja wole pomóc bezdomnym zwierzętom, a nie bachorom, których rodzice nie potrafią wyżywić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daleka jestem od narzucania komukolwiek formy pomocy, każdy pomaga jak chce i jak może. Jednak nie dzieci są winne, że czasem rodzice nie potrafią albo nie mogą zapewnić im posiłku.

      Usuń
    2. Przerażająca jest twoja opinia Anonimowy... po pierwsze to NIKT NIKOMU nie narzuca, a po drugie, to co to za słownictwo???? bachory???? Co może biedne dziecko, że urodziło się w takiej, a nie innej rodzinie? Twoja opinia jest żenująca :-(

      Usuń
    3. Chyba anonim niedoświadczony bogaty snob lub stara ..nienawidząca dzieci..- nieświadomy anonim ,że niestety to nie dzieci same przychodzą na świat tylko my dorośli dajemy im te życie i one niczemu nie są winne ani biedy ani tego że rodzice im jeść nie dają też z innych przyczyn(mam tu np. na myśli chłopca Polaka z Anglii 4latka ,którego matka zagłodziła ważył 10kg ) popieram akcje a i kotka czy pieska gdy są zbiórki u nas w mieście wspomogę -mam psiaka i nawet gdy nie miałam dawałam jak i zresztą wielu mieszkańców mojego miasteczka...przepraszam Margarytko ale ponosi mnie gdy takie coś słyszę

      Usuń
  3. Niestety. Takie są smutne realia. Tylko jak sobie pomyślę, że w wielu sytuacjach rodzic zamiast na jedzenie dla dziecka, pieniądze przeznacza do siebie na alkohol i papierosy, dostaję niemal drgawek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bardzo podobne odczucia i zupełnie nie jestem w stanie takiego zachowania zrozumieć.

      Usuń
  4. Akcja przednia...nie podoba mi się tylko fragment:
    " Część zysków jak zawsze zostanie przekazana na ufundowanie kolejnych posiłków niedożywionym dzieciom."
    Szkoda że tylko część,prawda Asiu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak na chłopski rozumu, to w sumie dlaczego mieliby przeznaczać całe zyski? To nie jest fundacja, to jest firma, więc i tak duży plus za to, że część zysków przeznacza na taki cel, a nie dzieli między udziałowców. Przecież nie musieli tworzyć programu, zapraszać do niego innych przedsiębiorców, mogli po prostu produkować jak wiele innych firm i nie robić nic z myślą o niedożywionych dzieciach.
      Ja mam czasem wrażenie, że jeśli ktoś przeznacza część swoich dochodów na cele charytatywne to zawsze pojawia się pytanie dlaczego tylko część? To tak jakby mi ktoś powiedział, że dlaczego przekazuje tylko 50 zł na obiady dla dzieci, a nie daję całej swojej pensji? No z prostego powodu - też muszę zrobić opłaty i za coś żyć.
      Czy prowadzać firmę byłabyś skłonna oddać całe swoje zyski na cele charytatywne? Ja mimo wszystko nie. Ale to tylko taka moja refleksja.

      Usuń
    2. Asiu,ja widzisz się na tym nie znam...rozumuję prosto...jeśli przekazuję jakąś rzecz zrobioną przeze mnie na jakiś cel to oddaję ją całą a nie jej część.Rozumiesz o co mi chodzi? Ja nie atakowałam...

      Usuń
    3. Ależ ja wiem, że nie atakowałaś :-) Czym innym jest przekazanie konkretnej rzeczy na jakiś cel/aukcję itp, a czym innym przekazanie części zysków ze sprzedaży określonych produktów. Przekazując rzecz dajesz ją w całości, przekazując fundusze możesz zdecydować, że będzie to 50%, 70% czy ile tam sobie wymyślisz. Mnie bardziej chodziło o to, że jako społeczeństwo ciągle chcemy więcej. I choćby firma dawała dziesiątki tysięcy, to jeśli nie daje całości to i tak wielu osobom się nie podoba.
      To nic osobistego, to tylko moje obserwacje :-)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  5. Jestem za każdą formą pomocy, zwłaszcza, że nas ona nic nie kosztuje. Jeśli mogę coś zaproponować, to zachęcam wszystkich do kliknięcia na stronę www.pajacyk.pl. Sama pracuję w szkole i wiem, że dla niektórych dzieci obiad w szkole to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia. Z serca wszystkich zachęcam i z góry dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeśli kosztuje to warto pomóc. Pajacyk nie jest mi obcy :-)

      Usuń
  6. Powiem Ci że zaskoczył mnie Twój post.. Pięknie oddana szara rzeczywistość tych którzy nie powinni i nie zasłużyli na takie życie - dzieci..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał zaskoczyć i zwrócić uwagę, że jest problem...

      Usuń
  7. Super opisane ale i bardzo smutne to co przedstawilas ale niestety taka prawda czlowiek stara sie zeby dziecia przede wszystkim nic nie brakowalo i widzac swoja zapelniona lodowke czy wyrzucajac kolejny jogurt czy serek bo termin uplynał to az sie żal robi:-(Widac ze pani anonimowa nie ma dzieci bo nie wyobrazam sobie nazwac dziecko "bahorem"tylko i wyłacznie dla tego ze ma ojca menela i matke dzi...ke ktora nie potrafi zadbac i dziecko koszt ugotowania najprostrzej zupy na kilka dni jest rownoznaczny z kosztem paczki fajek Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja już od dawna nie robię nadmiernych zapasów i niczego nie wyrzucam. Staram się wykorzystać wszystko, co mam w lodówce czy w szafce. Z roku na rok robię coraz bardziej przemyślane zakupy.

      Usuń
  8. Niejednokrotnie bralam udzial w tej akcji jako wolonariusz... pamietam jak strasznie mnie denerwowalo kiedy szla rodzina z pelnymi koszami, malo sie nie wysypywalo, z glowa odwrocona w druga strone, aby czasem nie wcisnac im ulotki, a nie raz i nie dwa zdarzalo sie, ze ludzie, po ktorych bylo widac, ze sami duzo nie maja wrzucali nam do kosza chociaz ryz/makaron.... Smutne... ze wiekszosc ludzi widzi czubek swojego nosa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to chyba nie do końca zawsze tak wygląda. Sama wiem po sobie, bo zakupy robię w różnych sklepach, bo mam w nich swoje ulubione produkty. I gdy wchodzę do trzeciego sklepu w celu kupienia np. wędlin i po raz trzeci ktoś mi wręcza karteczkę z banku żywności to po prostu grzecznie dziękuję. Kupuję w pierwszym sklepie więcej, wkładam do kosza banku żywności i nie będę tego powtarzać w każdym sklepie, bo zwyczajnie aż na tyle mnie nie stać. Więc w drugim i trzecim sklepie mogę być właśnie tak postrzegana przez wolontariuszy. Myślę, że każdy kto może i czuje, że tak trzeba to pomaga. Jednak nie nam oceniać tę pomoc.

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl