Ten przepis był na starym blogu, cieszył się sporym zainteresowaniem i w sumie nie wiem dlaczego tak długo
zwlekałam z umieszczeniem go tutaj. Ale już nadrabiam zaległości i przenoszę przepis w nowej odsłonie.
Zdecydowanie jest to propozycja
dla tych, którzy lubią mięso z owocami i lekko słodką nutą. My
lubimy, więc co jakiś czas mięsno – owocowy obiad gości na
naszych talerzach.
Składniki na 4 porcje:
4 porcje kurczaka, np. małe filety z
kurczaka albo 4 udka, czy 8 małych pałki – w zależności co kto
lubi i ile zje)
8 połówek brzoskwiń z puszki
½ szklanki białego wina wytrawnego
(ale można się bez niego obyć i zastąpić wodą)
2 - 3 łyżki płynnego miodu (jeśli jest gęsty to delikatnie go podgrzać)
2 - 3 łyżki soku z brzoskwiń
1 łyżeczka cynamonu
2 łyżki wiórków kokosowych wiórek
kokosowych
sól, pieprz, papryka słodka czerwona,
curry
Kurczaka umyć (ja z porcji dla siebie ściągam
skórę), osuszyć papierowym ręcznikiem, oprószyć solą,
pieprzem, papryką i curry. Przykryć folią spożywczą i wstawić
na 2-3 godziny do lodówki (można na całą noc).
Wyłożyć do dużego naczynia
żaroodpornego (na tyle dużego, aby potem jeszcze zmieściły się
jeszcze brzoskwinie). Przykryć pokrywką albo folią aluminiową.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (bez termoobiegu), po
10 minutach zmniejszyć temperaturę do 160 stopni i piec 30 - 40
minut (zależy od wielkości porcji kurczaka). W połowie pieczenia
zdjąć pokrywkę albo folię i podlać podgrzanym winem, ponownie
nie przykrywać. Gdy kurczak już się upiecze, wyciągnąć z
piekarnika (nie wyłączać piekarnika, podwyższyć temperaturę do
180 stopni), włożyć brzoskwinie, polać je sokiem brzoskwiniowym,
rozpuszczonym miodem, posypać cynamonem i wiórkami kokosowymi.
Wszystko razem wstawić do piekarnika na 10 minut - można włączyć
grill albo opiekacz (jeśli posiadamy taką opcję w piekarniku).
Podawać z ulubionymi dodatkami – u
mnie był kokosowy ryż pełnoziarnisty i brokuły gotowane na parze.
Mam wytrybowane podudzia z kurczaka na niedzielę i tak dumałam jak je zrobić, a tu proszę....będzie pyszny obiadek
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie smakował. Daj znać jak wyszło.
UsuńPrzyznaj, że trochę dla mnie ten przepis :D
OdpowiedzUsuńPrzyznaję... jeśli tylko lubisz takie połączenia :-) Ja bardzo.
UsuńBardzo ciekawy przepis, choć mi się kurczak już nieco znudził. Może w tej odmianie wróciłby do łask. ;)
OdpowiedzUsuńAle pięknie Ci się skarmelizował, aż ślinka cieknie. Ze skórą musiał byc meeeega chrupiący. No, ale Ty lubisz obdzierać ze skóry... ;)
Pozdrawiam
My jadamy kurczaka często, więc staram się wymyślać jakieś sposoby na niego, żeby nie było nudno. W tej wersji smakuje bardzo fajnie.
UsuńJa dla siebie obdzieram ze skóry, ale Zielonooki chce, abym mu tę skórkę piekła :-)
A ten kurczak na zdjęciu to moja porcja - bez skórki, więc jak widać też można go fajnie upiec :-)
Ale ja akurat bardzo lubię skórkę. ;)
UsuńNo chyba, że lubisz... ja zdecydowanie wolę bez. Jedyna skórka którą toleruję to ta na kurczaku pieczonym na butelce piwa - tłuszcz się wytapia, a ona jest cieniutka jak pergamin i bardzo chrupiąca.
UsuńA ja zawszę lubię. ;')
Usuń:-)
Usuń