Uwielbiam robić przetwory, a smażenie
powideł zawsze będzie przywoływało wspomnienia dzieciństwa.
Czerwony, emaliowany garnek z grubym dnem, który babcia stawiała na
piecu i w którym ja mieszałam powidła, pozostanie w mojej pamięci na
zawsze.
Dziś ja smażę powidła... po kilka słoiczków
rocznie. Połowę robię klasycznie, a do drugiej części dodaję
cynamon albo przyprawę do jabłecznika od Kotanyi. Co prawda ciężko
dziś dostać takie śliwki jakie mieliśmy na działce, ale nie
wyobrażam sobie zimy bez kilku słoiczków powideł.
Nie dodaję do powideł zbyt wiele
cukru, jedynie tyle, aby je dosmaczyć, bo wszystko zależy od tego
jak słodkie śliwki uda mi się kupić.
Składniki na 5 słoiczków o pojemności
250 ml
3 kg śliwek węgierek (ja używam
węgierki zwykłej albo łowickiej)
½ - 1 szklanki cukru
opcjonalnie 1 łyżka cynamonu albo
przyprawy do jabłecznika (u mnie Kotanyi)
Śliwki opłukać i zostawić, aby
obeschły. Przekroić na pół, wypestkować i wsypać do
dużego garnka z grubym dnem. Podgrzewać je na małym ogniu,
często mieszając aby nie przywarły do dna. Gdy puszczą sok gotować
przez 2 godziny mieszając od czasu do czasu (ja nastawiam minutnik,
aby zamieszać mniej więcej co 10 minut). Po 2 godzinach, gdy
większość soku odparuje wsypać cukier, wymieszać, wyłączyć
gaz i zostawić do następnego dnia. Kolejnego dnia smażyć powidła
dwa razy po 45 minut – między jednym, a drugim smażeniem powidła
powinny ostygnąć – wtedy powidła odparowują, a skórki miękną
i się rozgotowują. Trzeciego dnia smażyć powidła dwa razy po 30
minut. Po pierwszym razie spróbować i ewentualnie dosłodzić jeśli trzeba. Można też w tym momencie dodać łyżkę cynamonu albo przyprawy do jabłecznika (ja dzielę na pół, do połowy dodaję przyprawę, pozostałe zostawiam bez dodatków). U mnie po tym czasie skórki są rozgotowane, a powidła
gęste. Jednak jeśli powidła nie osiągną pożądanej konsystencji
(dużo zależy od śliwek, jakich użyjemy) to smażyć jeszcze
kolejne 30 minut. Można przyśpieszyć proces i zmiksować śliwki
pierwszego dnia po dwugodzinnym gotowaniu, ale ja tego nie robię,
daję im szansę, aby rozgotowały się w sposób naturalny.
Gotowe powidła przełożyć do
wyparzonych słoiczków, zakręcić, wstawić do garnka wyłożonego
ściereczką, wlać wodę do 2/3 wysokości słoiczków (jeśli
powidła wkładaliśmy do słoiczków gorące to wodę do garnka też
wlewamy gorącą) i pasteryzować 15 minut od chwili zagotowania się
wody.
A ja dodaję nieco dobrego kakao przy końcu smażenia. Polecam. Tylko to jest mało ekonomiczne, bo wyjada się potem same powidła, nie dodając do nich żadnego pieczywka i zawartość słoika szybko znika.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
No właśnie nie bardzo mi smakuje wersja z kakao, ale pewnie dlatego, że nie przepadam za czekoladowymi i kakaowymi wyrobami.
UsuńPachnie to to , że ho ho :)
OdpowiedzUsuńMy swoje sliwki pożerliśmy ot atak, na przegryzkę :) ALe to nie nasze ostatnie słowo :D
No i słusznie... dla śliwek to jeszcze nie jest ostatni dzwonek :-)
UsuńJa też tak smażę powidła, przez dwa trzy dni.Znajoma opowiadała mi kiedyś, że takie prawdziwe powidła to powinno się smażyć z bardzo dojrzałych sliwek węgierek, takich już lekko pomarszczonych, tak mocno dojrzałych. One mają wtedy w sobie bardzo dużo cukru i nie ma potrzeby już dosładzać.Ja nigdy takich nie smażyłam bo ciężko dostać takie sliwki.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaku:) Uwielbiam zapach smażonych sliwek. Spodziewam się dostawy sliwek w następnym tygodniu, więc i ja się trochę pobawię:)
No i słusznie znajoma mówiła. Im bardziej dojrzałe śliwki tym bardziej słodkie, też takowe wybieram, choć tym razem tylko połowa była pomarszczona. Wyszukuję na targu sprzedawców, którzy sprzedają swoje zbiory, raczej nie kupuję u handlowców, więc zawsze ten sprzedający potrafi udzielić rzetelnej informacji.
UsuńI ja bardzo lubię zapach smażonych śliwek... cały dom pachnie obłędnie.
A ja nie smażę! Rozgotowuję wydrylowane śliwki w wielkim garze (u mnie to jest duża, duża gęsiarka) i odkryte (musi parować)wstawiam do piekarnika nagrzanego do temp. 120-140 stopni. I tak trzymam w piekarniku, nie mieszając ich wcale, a wcale parę godzin pierwszego dnia, drugiego dnia, a jak trzeba to i trzeciego, aż zmniejszą znacznie swą objętość i nabiorą koloru czekolady bez dodatku kakao. Pod koniec dosładzam nieznacznie, bo 1/2 kg cukru na 5 kg śliwek (waga śliwek wyjściowa), czekam aż się cukier rozpuści i tu już mieszam drewnianą warząchewką i takie gorące do słoików a słoiki do góry dnem. Powidła smaczne, trwałe i właściwie robią się prawie, że same. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że taki sposób podpowiedział mi kilka lat temu pan, u którego kupuję śliwki? Zrobiłam raz i wróciłam do smażenia. Nie mówię, że tamte były niedobre, wręcz przeciwnie, były bardzo dobre. Ale ja lubię właśnie te smażone, no i uwielbiam cały rytuał smażenia, mieszania, próbowania, obserwowania jak się zmienia struktura... Wiem, mam świra, ale lubię i już.
UsuńNo i podobnie jak Ty dodaję niewiele cukru, u mnie na 3 kg raptem 1/2 szklanki cukru.
Kiedyś powidła zapiekano w glinianych garnkach w piecach, robiła się na górze skorupka i podobno wytrzymywały tak nawet 2 lata.
Ja się ucieszyłam jak małe dziecko kiedy udało mi się kupić takie węgierki na powidła (nie sklepowe tylko od rolnika, już częściowo właśnie przymarszczone)poczułam smak dzieciństwa :) z tego co zostało (no bo jak tu nie spałaszować śliwek)zrobiłam z mamą powidła tradycyjne jak u ciebie i właśnie takie z dodatkiem kakao - dla mojej 4 letniej córeczki. Biegała z kuchni do pokoju i prosiłą o dokładkę... :) taka zdrowsza wersja nutelli a wiadomo, że dzieci kochają słodycze
OdpowiedzUsuńPs. pysznie u Ciebie Margarytko :)
Bo to co zrobione w domu zawsze jest pewne, no i przede wszystkim wiemy, co jemy, a i robimy tak jak nam smakuje. Dlatego cenię domową kuchnię i domowe przetwory.
UsuńSuper, że powidła smakuję też Twojej córeczce, bo znam wiele dzieci, które dżemów, konfitur i powideł nie jadają.
Dziś zacząłem robić swoje pierwsze powidła ze sliwek , takich troszkę zdziczałych. Są wyjątkowo aromatyczne. Zastanawiam sie teraz czy je słodzić. Smakują wybornie, zobaczymy jutro. może poeksperymentuje? Część zrobię słodzone , część nie? Co radzicie Drogie Panie? Zawsze można je dosłodzić, odsłodzić się nie da. :(
OdpowiedzUsuńJeśli śliwki są mocno dojrzałe i słodkie to ja bym się wstrzymała z dodawaniem cukru. Dosłodzić zawsze można pod koniec smażenia jeśli będzie taka potrzeba.
UsuńA takie półdzikie są najsmaczniejsze i najlepsze na powidła.
czy ta waga śliwek podana jest z pestka czy bez ?????
OdpowiedzUsuńZ pestkami :-) Wszak napisałam, żeby je wypestkować :-)
Usuńzrobione zasłoikowane, bardzo fajne powidła, już wyobrażam sobie w zimne dni powidła z chałką i kakao hmmmm. dziękuję za przepis. Ela
OdpowiedzUsuńZ pewnością zimą będą cieszyły podniebienia :-)
UsuńDla mnie powidła to również mój smak dzieciństwa. Mam nawet stary babciny garnek w którym je smażę :-)
OdpowiedzUsuńJa niestety babcinego garnka nie mam, więc zazdroszczę, bo porządny gar to powideł to jest to :-)
UsuńAsiu kochana, zrobiłam w tym roku pierwszy raz w życiu powidła inspirując się Twoim przepisem ;) Są super, troszkę zmodyfikowałam tylko czas smażenia, dostosowując go do moich dzieci (czytaj: smażyłam, gdy miałam chwilę spokoju :) ) Ale i tak są super, moja córka potrafi same ze słoiczka wyjadać :)
OdpowiedzUsuńCzas smażenia zawsze można dostosować do własnych możliwości, wszak chodzi o to, aby po prostu je wysmażyć do odpowiedniej konsystencji, a kiedy się to zrobi, to już mniej ważne.
UsuńWażne, że smakują :-)
Pozdrawiam.
Robią się pyszne powidełka. Tylko nie wiem ile dotrwa do końca bo wyjadam z gara😃😂
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki, aby było co zapakować do słoiczków :-)
UsuńAsieńko -wstawiłam dzisiaj te powidła bo sa najlepsze na swiecie i mam pytanie czy mogę pasteryzować w piekarniku jak skończę za 3 dni ? jeśli mogę w piekarniku to w jakiej temperaturze i jak długo ?? ja zawsze tradycyjnie garnek i woda ale robie ich sporo a mama małe słoiczki niskie plaskie -duzo wtedy zabawy z pasteryzacją.
OdpowiedzUsuńPewnie, że możesz. Słoiczki z powidłami ustaw na blachę (taką z wyposażenia piekarnika), żadnej wody nie wlewaj. Wstaw blachę do zimnego piekarnika, ustaw temperaturę na 120 stopni (jeśli masz termoobieg to go włącz) i pasteryzuj 30 minut jeśli masz małe słoiczki - czas liczony od czasu, gdy piekarnik osiągnie temperaturę 120 stopni.
UsuńMargarytko czy moge opdouścic sobię 3 dzień gotowania?
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby tym razem były mbiej gęste. Czy to nie spowoduje popsucia się powideł. Jak sądzisz
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Pewnie późno na odpowiedź, ale oczywiście można smażyć krócej :-)
UsuńAniu a robiłaś dżemy, czy powidła w wolnowarze? 🙂
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Robiłam powidła, ale strasznie długo to trwa, bo sok musi odparować. Zdecydowanie bardziej wolę normalny żeliwny garnek.
Usuń