Bulion warzywny często jest bazą do
wielu moich zup jarzynowych, kremów, które bardzo lubię, a w
okresie jesienno – zimowym jem ich znacznie więcej. Doskonale
rozgrzewają, sycą i są źródłem witamin i błonnika.
Taki bulion gotuję regularnie i nawet
nie zawsze go zamrażam, bo wystarcza mi na dwie, trzy zupy... o ile wcześniej nie
potraktuję go jako rosołu, bo przyznam, że smakuje mi chyba
bardziej niż rosół na mięsie. Lubię go z dodatkiem makaronu,
marchewki i zielonej pietruszki.
Taki bulion można przygotować w
większej ilości, przelać do pudełek i zamrozić. Sprawdza się
idealnie nie tylko jako baza do zupy, do sosu, ale i do risotto.
Ilość warzyw można sobie dowolnie
zmieniać w zależności od upodobań. Ja lubię z dużą ilością
marchwi, nabiera wtedy lekko słodkiego smaku, co mnie osobiście
bardzo odpowiada.
Składniki:
6 - 8 marchewek
2 duże pietruszki
1 duży seler
1 duży por
nać pietruszki i selera (u mnie sporo)
gałązka lubczyku (jak ktoś lubi to
nawet dwie albo trzy – ja niestety fanką nie jestem)
opcjonalnie przypieczona cebula
1 liść kapusty włoskiej albo białej (można pominąć, ale ja osobiście lubię)
1 mały listek laurowy
10 ziaren czarnego pieprzu
1 - 2 łyżeczki soli (można dać więcej, ja solę mało)
2- 3 litry wody
1 łyżeczka dobrej jakości oliwy bądź oleju (aby witaminy rozpuszczalne w tłuszczach mogły się uwolnić)
½ łyżeczki świeżo mielonego
pieprzu
Warzywa obrać, opłukać, pokroić na
mniejsze części. Natkę pietruszki, selera i lubczyk można związać
białą nitką. Do garnka włożyć warzywa, wsypać sól, wlać 1 łyżeczkę oliwy, wrzucić
ziarna pieprzu, liść laurowy, zalać zimną wodą (tak aby przykryła
warzywa). Zagotować i przestawić na najmniejszy palnik. Na wolnym
ogniu gotować przez godzinę, aż warzywa będą zupełnie miękkie,
a bulion aromatyczny.
Pod koniec dodać świeżo mielony
pieprz, całość przecedzić przez sito i gotowe.
Ilość soli można sobie dowolnie
regulować, wg własnego smaku i uznania. Warzywa po ugotowaniu
takiego bulionu nie są już zbyt smaczne, bo wygotowane. Jednak
można je wykorzystać do zupy kremu albo zmiskować i traktować
jako zagęstnik do zup. Sałatka z takich warzyw już niestety
smaczna nie będzie.
Aż zatęskniłam za rosołkiem!
OdpowiedzUsuńU mnie co najmniej raz w tygodniu, więc bez tęsknoty...
Usuńoj chętnie wypiłabym taki, dzisiaj tak zimno na zewnątrz i zmarzłam trochę:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie w taką pogodę idealny :-)
UsuńNigdy nie potrafiłam zrobić dobrego bulionu warzywnego. Przepis na pewno wypróbuję. A można pominąć lubczyk, czy bulion na tym dużo straci?
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Spokojnie można, ja często pomijam, bo nie chce mi się jechać do rodziców na drugi koniec miasta, a poza tym nie przepadam za nim jakoś szczególnie, więc bez żalu rezygnuję :-)
UsuńAle już liść kapusty obowiązkowo - polecam, bo nadaje charakteru :-)
Witaj !
OdpowiedzUsuńZa rosolkiem mnie tesknie bo bardzo czesto gotujemy ale ten warzywny to w sam raz dla mnie- juz dawno za mna chodzil. Jutro gotuje . Buziali jak zyrafy za wszystkie przepisy -za tydzien biore sie za tort , oj trudno bedzie bo duzo tych wspanialosci a tu trzeba sie na cos zdecydowac. pozdrowienia Gaja.
Gaju, cieszę się, że narobiłam Ci na niego ochoty :-)
UsuńI trzymam mocno kciuki za tort, z pewnością wyjdzie wspaniały - zdjęcie mile widziane :-)
Serdecznie pozdrawiam.
u mnie od pokolen identyczny,duzo marchewki dla sodyczy, lubczyk zamiast soli dodajemy, dodatkowo OBOWIAZKOWO CEBULA PRZYPALANA Z LUPINA-nadaje kolor:) Pozd magdasz
OdpowiedzUsuńU mnie akurat cebula niekoniecznie, daję sporo pora i smaku wystarczy... a kolor w sumie najważniejszy nie jest, bo i tak to baza do innych zup :-)
UsuńJa z kolei uwielbiam aromat lubczyku (no ale wiadomo, ile osób, tyle kulinarnych preferencji). Nie dodajesz ziela angielskiego? Słyszałem też o "patencie" z kilkoma goździkami wbitymi w cebulę, podobno dają ciekawy aromat. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa akurat lubczyku nie bardzo, ale moja rodzinka lubi.
UsuńNie dodaję ziela, bo za bardzo dominuje smak, a gdy chcę wykorzystać bulion do risotta to mi po prostu przeszkadza. Liść laurowy też tylko malutki. Patent goździkowy znam, ale tak jak uwielbiam je w zalewie do gruszek, tak w bulionie mi nie pasują. Próbowałam też z kurkumą i szafranem. Jednak nie pasuje mi to, zdecydowanie w prostocie siła.
Samo zdrowie, robię podobny;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, tym bardziej w okresie zimowym taki rozgrzewający bulion zdaje egzamin.
UsuńAle ty Margarytko , czasami zgryźliwa jesteś , wiesz , dzięki nam masz tyle odsłon i dzięki nam fankom możesz korzystać z innych przywilejów bloga , wiec bądź mila dla swoich fanek
OdpowiedzUsuńNo to mnie rozbawiłaś, bo zupełnie nie wiem o co Ci chodzi ;-)
UsuńLepiej narzekać ale nie powiedzieć o co chodzi . "fanka" pewnie nie zadowolona bo nic nie wygrała .
Usuńok Ela
OdpowiedzUsuń?
UsuńJako baza tak,jako rosół nie.Dla mnie za bardzo dietetyczny,ale są smaki i smaki,i dobrze.Jak każdy lubił by to samo,to po co gotować.
OdpowiedzUsuńNudno byłoby, gdyby wszyscy lubili i jedli to samo. Ja nawet rosół gotuję na chudym mięsie, a kurczaka obdzieram ze skóry :-) A takiej bazie do zupy często oprzeć się nie umiem... i jak mi tak pachnie cudownie to gotuję choć trochę makaronu, bo kusi :-)
UsuńWiększość ludzi bierze poprostu kostkę u mnie w kuchni tego nie znajdziesz ..nigdy nie gotowałam buliony a nieraz do potraw piszę -podlać bulionem ..lenistwo chyba ?? Nawet do rosołu daję dużo por marchwi (ostatnio widziałam program pomarańczowa marchew daje słodycz) ale ja lubczyk iuwielebiam ! cebulka podpalana (babcia nauczyła moją mamę) ale masz racje bulion trza ugotować .ktoś pisze gożdziki -brr ale zapach z pomarańczą owsze m...
OdpowiedzUsuńBrygida, bo użycie kostki jest wygodne... ale ja lubię, gdy pachnie warzywami, więc gotuję regularnie, zawsze jakąś porcję mam zamrożoną. Też do rosołu daję dużo warzyw, bo lubię. Moja mama też daje cebulę, mnie wystarcza por :-)
UsuńGotuję coraz więcej bezmięsnych dań, więc taki bulion jest jak znalazł.
A moja córa drugi rok poza domem i nie lubi mojego juz rosołu bo ona daje kostki i inne świństwa i lubi swoje ..mój m. i syn leją magę a ja też nie lubię przecież dodaję w listkach ..a płyn to sama sól kostka sół i tłuszcz nic poza tym ..tylko ja mam rosołek bez chemii..(a wogóle miałam ja ostatnio swojskiego kurczaka takiego wiesz co trawę skubie -rany ale był rosół!!!)
UsuńNo niestety, kostki są modne i wygodne. Ale do mojej kuchni powrotu nie mają.
UsuńA rosół z takiego kurczaczka wolnobiega to musiał być smakowity... dawno takiego nie miałam.
Tylko ze czasami uzycie kostki jest niezbedne jak chce sie ugotowac szybki rosolek:-(wiadomo smak inny i Margarytko ja tak samo jak ty zawsze skore sciagam bo nie lubie takiej tłustej zupy kuperek tez ucinam :-) Ania
OdpowiedzUsuńWierz mi, że nie jest niezbędne. Od dawno kostek nie używam, doskonale radząc sobie bez nich. Nie jestem ich wrogiem, jeśli ktoś chce niech używa. Ja wolę ugotować bulion sama :-)
UsuńJa gotuje podobny i to bardzo często jest pyszny. Uwielbiam go.
OdpowiedzUsuńTo mamy dokładnie tak samo, bo ja też go bardzo lubię :-)
UsuńZ powodu małego zamrazalnika nie ma sensu żebym robiła, ale to bardzo dobry przepis, od tych kostek i maggi to tylko cellulitis większy się robi, jak zmienię lodówkę to na bank zawsze w niej będzie!
OdpowiedzUsuńSens jest zawsze, można zrobić mniejszą porcję i wykorzystać do dwóch zup na bieżąco, bez mrożenia - ja ostatnio tak robię, bo mam pełną zamrażarkę.
UsuńAsiu super pomysł zamiast kostek-wykorzystam go na pewno w mojej kuchni a przyznam szczerze,ze zdarza mi się z braku czasu wrzucac kostke-ale wlasnie ostatnio po Twoim wpisie powiedzialam dość.
OdpowiedzUsuńOd dawna kostek nie używam, a bulion jest o niebo smaczniejszy i zdrowszy niż kostki :-)
UsuńTo nie dla mnie... Ale smacznego. ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, mięcha brak :-) A ja lubię właśnie taki warzywny.
UsuńWitaj, a ja zawsze od wiek wieków właśnie takie warzywa na sałatkę warzywną przeznaczałam. Zawsze miałam dwa w jednym - rosołek (np gdy jeszcze mięcho wrzucałam) i właśnie warzywka na sałatkę, a czasem nawet szybką galaretę z kurczaka. Czyli nawet 3 w 1 :) i mi nic w smaku nie ujmowało, ale są gusta i guściki.
OdpowiedzUsuńPS Bardzo spodobał mi się Twój blog, nabyłaś nową fankę bo tu inspiracji wiele :))
Spróbuj zrobić kiedyś sałatkę z warzyw ugotowanych na parze. Smakuje o niebo lepiej, bo warzywa zachowują cały swój smak, no i witaminy. Warzywa gotowane w bulionie są dla mnie tak wygotowane, że nie smakują już niczym, ale każdy robi jak lubi :-)
UsuńA galaretkę z kurczaka robię, ale to inna bajka, bo bulion jest mięsny :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Warzywa wolę dokładnie wyszorować niż obierać. Skórka również nie przeszkadza później, bo po wyjęciu z bulionu warzywa można zgnieść widelcem, dodać wyraziste przyprawy i użyć jako smarowidła na kanapkę. Albo tak, jak piszesz, wykorzystać do zagęszczania np. zup. :)
OdpowiedzUsuńA jeśli ktoś by wolał jeszcze słodszy bulion, dobrze jest dodać pustą kolbę (lub pół) kukurydzy, w której znajduje się jeszcze sporo "mleka".
Aneta