Miodownik to ciasto mojego dzieciństwa...
I wcale nie było związane ze świętami Bożego Narodzenia, ale z
feriami zimowymi, które czasem zdarzało mi się spędzać u babci
(gdy nie wyjeżdżałam na zimowiska). Babcia bowiem miodownika nie
piekła na święta, przynajmniej ja tego nie pamiętam. Ale w ferie
było to ciasto obowiązkowe, mocno miodowe z masą grysikową. Do
dziś pamiętam, że moim zadaniem było mieszanie ugotowanej kaszy
manny, aby nie zrobiła się na niej twarda skórka.
Nie robiłam
tego ciasta już całe lata, ale przepis się zachował i pomyślałam,
że już czas... Jako, że moja babcia nigdy nie używała do
pieczenia margaryny, to i ja byłam nauczona pieczenia na maśle.
Kiedyś nawet by mi przez myśl nie przyszło, że można piec na
margarynie. Ale dziś czasem jej używam do wypieku ciast, jednak
nigdy do kremów. I dlatego miałam pewne obawy, gdy zostałam
zaproszona przez ZT Bielmar, producenta Palmy z Murzynkiem do
wspólnego pieczenia miodownika.
Krem na margarynie = przerażenie w moich oczach. Moja bratowa jednak stwierdziła, że mam
piec, bo i tak ciasto zostanie zjedzone. No i okazało się, że nie
taki diabeł straszny. Rodzina uznała, że krem jest w porządku, taki jak być powinien. Wg
mnie margaryna do ciasta jest w porządku, ale do kremu jednak wolę
masło... być może to tylko moje wrażenie i przyzwyczajenie do określonego smaku, ale jednak masło to masło i nic tego nie zmieni.
Przepis babciny, jednak z małą
zmianą. Babcia ostatni blat miodownika piekła z karmelizowanymi
orzechami (podobnie jak ja orzechowiec) i nie polewała całości
czekoladą. Ja z pewnych rodzinnych względów dokonałam tej małej
zmiany i przygotowałam miodownik z polewą taką jak do babki czekoladowo – pomarańczowej. Dodatek powideł albo dżemu sprawia,
że ciasto jest lekko kwaskowe, co mojej rodzinie bardzo odpowiada.
Składniki na ciasto o średnicy 23 cm:
ciasto:
500 g mąki wrocławskiej typ 500 (3
szklanki*)
125 g drobnego cukru (½ szklanki)
165 g miękkiego miodu (3 pełne łyżki)
– dałam miód wielokwiatowy
125 g margaryny (u mnie Palma z
Murzynkiem)
2 całe duże jajka (używam jajek 70
g)
1 żółtko
7 g proszku do pieczenia (czubata
łyżeczka)
13 g sody oczyszczonej (czubata
łyżeczka)
szczypta soli
krem:
750 ml mleka (użyłam 2%)
165 g grysiku (10 pełnych łyżek /
niepełna szklanka)
125 g cukru ( ½ szklanki) – użyłam
domowego waniliowego
1 łyżeczka pasty waniliowej (można
użyć olejku waniliowego albo rumowego)
1 kostka masła
polewa:
50 g gorzkiej czekolady
40 g masła
15 g dobrego ciemnego kakao (1 czubata
łyżka)
35 g cukru (2 pełne łyżki)
3 - 4 łyżki śmietany kremówki 30 –
36 %
½ łyżeczki żelatyny rozpuszczonej w
2 łyżeczkach gorącej wody
dodatkowo:
słoiczek powideł śliwkowych albo
dowolnego dżemu (u mnie domowy truskawkowo – agrestowy)
kilka połówek orzechów włoskich
*szklanka o pojemności 250 ml – do
szklanki weszło mi około 165 g mąki wrocławskiej (mąki tortowej
wchodzi więcej – około 180g)
Wszystkie składniki ciasta (w
temperaturze pokojowej) wyłożyć na stolnicę i zagnieść gładkie
ciasto (można skorzystać z pomocy robota, co ja osobiście
zrobiłam). Podzielić na 5 części (każda mniej więcej po 210 –
215 g) - można podzielić na 7 - 8 części, wtedy placki będą cieńsze. Każdą część rozwałkować na papierze do pieczenia na
okrąg o średnicy 23 cm albo bezpośrednio w tortownicy posmarowanej
tłuszczem i posypanej mąką. Piekarnik nagrzać do 175 – 180
stopni (góra – dół). Każdy placek nakłuć widelcem, włożyć
do nagrzanego piekarnika i piec około 10 -15 minut do ładnego
zrumienienia. Placki po upieczeniu są miękkie i delikatne, więc
należy uważać przy przenoszeniu ich na kratkę (twardnieją po
wystygnięciu).
500 ml mleka wlać do rondla, wsypać
cukier, dodać pastę waniliową albo olejek i zagotować. Do
pozostałego mleka wsypać grysik i wymieszać (zrobić to chwilę
przed wlaniem do gotującego się mleka, bo kaszka szybko pęcznieje).
Gdy mleko się zagotuje wlać kaszkę i gotować kilka minut ciągle
mieszając, aż kaszka będzie gęsta. Zostawić do wystygnięcia,
jednak mieszać co kilka minut, aby nie zrobiła się twarda skórka
na powierzchni.
Masło utrzeć mikserem na puszystą
masę i dodawać po łyżce grysiku ciągle ucierając, aż do
wykorzystania całej masy. Jeszcze chwilę ucierać do uzyskanie
puszystego kremu. Podzielić na cztery części.
Na paterze ułożyć jeden blat ciasta,
wyłożyć warstwę kremu i równo rozsmarować. Przykryć drugim
krążkiem ciasta, który najpierw posmarować dżemem, a następnie
kremem. Położyć kolejny krążek i warstwę kremu. Czwarty krążek
ciasta podobnie jak drugi posmarować najpierw dżemem, a potem
kremem. Przykryć ostatnim krążkiem ciasta. Założyć obręcz
cukierniczą, a górę przykryć folią aluminiową (przy braku
obręczy cukierniczej całość owinąć folią aluminiową).
Wstawić do lodówki na minimum 12 godzin (u mnie stał 16 godzin –
zrobiłam popołudniu i wstawiłam do lodówki na całą noc).
Na drugi dzień przygotować polewę.
Żelatynę wsypać do szklanki, zalać 2 łyżeczkami gorącej wody,
rozmieszać i szklankę umieścić w miseczce z gorącą wodą, aby
żelatyna się nie ścięła. Masło, śmietanę, kakao, cukier,
czekoladę połamaną na kawałki umieścić w garnuszki i podgrzać.
Gdy masa będzie gorąca wlać rozpuszczoną żelatynę i wymieszać.
Zostawić na kilka minut do przestygnięcia.
Miodownik wyciągnąć z lodówki, zdjąć folie i obręcz. Udekorować przestudzoną polewą, ozdobić orzechami. I ponownie wstawić do lodówki.
Miodownik wyciągnąć z lodówki, zdjąć folie i obręcz. Udekorować przestudzoną polewą, ozdobić orzechami. I ponownie wstawić do lodówki.
Ciasto najsmaczniejsze jest po 2 – 3
dniach, gdy placki miodowe skruszeją. Jest to więc niewątpliwie
zaletą tego ciasta, gdy chcemy przygotować je na święta, bowiem
można, a nawet trzeba zrobić je dwa dni wcześniej.
Uwielbiam miodownik, ale sama wolę piec bardziej cienkie spody, lepiej przechodzą smaki, szybciej wilgotnieje. Miodownik to obowiązkowy gość świątecznego stołu. :) I właśnie taki uwielbiam najbardziej - z polewą i orzechami. :)
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście można upiec więcej cienkich placków, ja nie widzę żadnego problemu. Te też bez problemu skruszały i całość wyszła bardzo smaczna :-)
UsuńU nas na święta niekoniecznie, ale poza nimi i owszem :-)
Napisałam tylko o swoich preferencjach. :) Mój miodownik nie jest taki wysoki, choć Twój wygląda bardzo imponująco. :) Robię go do wysokości formy, a że cienko wałkuję ciasto, to z reszty ciasta (nie zmniejszam porcji) wykrawam ciasteczka, które idealnie nadają się do herbatki. :)
UsuńAleż ja to doskonale rozumiem, jeden lubi cieńsze placki i więcej warstw kremu, inny odwrotnie :-) I absolutnie nie mam w tej kwestii zamiaru niczego narzucać, ani przekonywać, że ma być tak jak ja robię. Nic z tych rzeczy - w kuchni jest pełna wolność :-)
UsuńBardzo fajny pomysł z tymi ciasteczkami miodowymi... właśnie podsunęłaś mi świetną myśl :-)
To cieszę się bardzo. :)
UsuńCzasem tak u mnie jest, że czasem coś z komentarza zainspiruje do działania.
Usuńwygląda i na pewno smakuje mniam,mniam.Ja do masy też wole dać masło bo na margarynie zajeżdża sklepowym,ale do ciasta jak najbardziej może być margaryna byle nie najgorsza.(muszę wypróbować palmę bo akurat jestem na etapie pieczenia pierniczków)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ela P
Moje pierniczki już upieczone :-) A z margaryną i masłem to tak właśnie jest - ile osób, tyle indywidualnych smaków.
Usuń:)właśnie ciasto się chłodzi, jutro będę piec bo dzisiaj już mi się nie chce(bo gotowałam coś zielonego:):):))
UsuńTo czekam na opinię i zdjęcia do galerii czytelników na FB :-) Pozdrawiam ciepło
Usuńjak już pisałam też lubię to ciasto z tą właśnie masą grysikową ja dodaję powidło zamiast jednej warstwy bardziej kwaskowe jest:)fajny masz wałeczek muszę to podpatrzyć ja wałkuję takim malutkim prosto na blaszce wtedy nic mi sie nie rwie i blaty wychodzą równiutkie aha u mnie to ciasto nazywa sie stefanka albo jeszcze bardziej popularna nazwa to placek czeski :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak, element kwaskowy w tym cieście mile widziany. U mnie dwie warstwy są przesmarowane dżemem (albo powidłami). Nazw rzeczywiście to ciasto ma kilka. Tylko placek czeski nie ma chyba dżemu i jest posypany okruszkami ciasta.
UsuńA taki mały wałeczek sprawdza się bardzo dobrze - zawsze kruche ciasto nim rozwałkowuję od razu w foremce, bo to bardzo wygodne.
Robię go na tradycyjnej blaszce duzej ..a na święta razy2 bo sporo ludzi i każdy lubi..polewa u mnie zupełnie inna- a zaczęłam kilka lat temu piec go właśnie dlatego ,że przygotowujemy go kilka dni wcześnie (a ile pilnowania aby nie ruszyli mi go).Co do masy to zawsze daję kostkę masła i pół margaryny (tak samo do metrowca) robiłam na samym maśle mi nie odpowiada..Wydaje mi się że spody czy ciut grubsze czy ciut cieńsze nie ma znaczenia i tak przejdą ...Asiu a dlaczego do polewy dodajesz żelatynę?
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że masz w domu prawdziwych fanów miodownika :-) Takie wcześniejsze przygotowanie jest niewątpliwie zaletą, bo jedno ciasto mniej do przygotowania w tym najgorętszym przedświątecznym zamieszaniu.
UsuńŻelatyna w polewie sprawia, że jest gładka, lśniąca i nie brudzi.
A to sprytne bo właśnie jak polewa jest już na cieście to potem czym byś nie przykryła się brudzi ..musze zapisac przepis na polewę bo w tym roku jestem ja w gościach na Święta..(co nie oznacza że nic nie będę robić ) Tak a szwagier miodownika wprost uwielbia u nas nazwa jego to placek -wacek..nie mam pojęcia dlaczego ale tak od lat mam zapisane w zeszycie
UsuńHehehe, niezła nazwa :-) a polewę polecam, bo naprawdę fajna, dobrze się rozprowadza.
UsuńPowiem Ci, że u nas w święta jakoś nie idzie dużo ciasta, ale gdy goście się pojawiają w drugi dzień świąt to znika spora część wypieków :-)
Tak więc będzie makowiec, piernik staropolski, sernik, baba gotowana i nie wiem, czy z czymś jeszcze będę szaleć, pomyślę jeszcze.
Asiu jak jest moja strona rodziny razem 8 osób to robię -7-8 ciast!!!
UsuńO matko, to nas jest normalnie 8 osób i dwa ciasta to już dużo :-) Ale bywa, że do popołudniowej świątecznej kawy siada i 12 - 15 osób.
UsuńJa osobiście wiele ciast piekę na margarynie, ale kremy tak jak ty robię na maśle. Miodownika jeszcze nigdy nie robiłam, a wygląda niesamowicie. Jestem ciekawa jak smakuj więc na sobotę upiekę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Basia
Basiu, jeśli nie piekłaś, to zachęcam, bo naprawdę warto. Trochę zabawy z pieczeniem blatów jest, ale pyszny efekt.
Usuńwitam serdecznia: )jejka moje ulubione ciasto z dziecinstwa wspaniale wsam raz na zblizajàce sie Swiéta:) twoje ciacho wyglàa oblédnie mniammmmm.Pzdrawiam Kamila
OdpowiedzUsuńDziękuję, nawet nieźle wyszło :-)
UsuńWygląda przepięknie. Też całe wieki go nie piekłam i czas najwyższy żeby nadrobić tą zaległość. Co do margaryny w kuchni, to jak najbardziej używam jej do ciasta kruchego, czy ucieranego, bo ma bardziej od masła neutralny smak i tak wolę, natomiast do masy wyłącznie masło. Masa z margaryny, choćby była najlepsza, zawsze zostawia jakieś wrażenie niedoskonałości, nawet jeśli to tylko nasze wrażenie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO tak, to zdecydowanie czas nadrobić zaległości i upiec miodownik.
UsuńMoja mama stwierdziła, że jestem przewrażliwiona i krem jest w porządku, ale mam dokładnie takie samo wrażenie jak Ty - o krok od doskonałości :-)
Ciasto wygląda wspaniale.Chętnie bym zjadła kawałek.
OdpowiedzUsuńA ja do pieczenia używam tylko Palmy z murzynkiem.Tak robiła też moja mama.Dla mnie nie ma lepszej margaryny.Kremy też z niej robię.Nam smakują bardzo.
No proszę, kolejna fanka Palmy z Murzynkiem :-) I to taka od A do Z :-)
Usuńha, już wiem czym zaskoczę teściową na święta:)
OdpowiedzUsuńZaskocz, zaskocz... to z pewnością będę miłe zaskoczenie, a dla Ciebie satysfakcja :-)
UsuńDzień dobry:) ma Pani niesamowity blog i cudowne przepisy, będe korzystać z Pani przepisów:) Dodałam się do obserwowanych u Pani :) od kilku dni prowadzę bloga, jezcze prawie nic tam nie ma ale i tak zapraszam :) http://agaslodziak.blogspot.com/ Pozdrawiam i życze przyjemnego kucharzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuńoooooooooooo znam to ciacho :D moja ciocia je zawsze robiła wiele lat na każde urodziny :) było z nim sporo zabawy przez te kolejne warstwy i ona go nazywała placek cudo ale smakowało obłędnie ;D
OdpowiedzUsuńFajna nazwa - placek cudo. Zdecydowanie mi się podoba :-) Zabawy faktycznie troszkę jest, ale warto.
Usuńaaaaaaaaaaaaa i moja ciocia robiła je zawsze w kształcie prostokąta na normalnych blaszkach i warstw było chyba 4 nie robiła wysokiego ale niski a duży :)
OdpowiedzUsuńWiesz, chyba większość osób piecze go właśnie na normalnej blaszce, ale u babci zawsze był okrągły i ja się tego trzymam.
Usuńplanuję upiec na prostokątnej blaszce czy z tej proporcji podanej wystarczy na 3-4 warstwy?? blacha 35x24..;przepis znam od bardzo dawna,ale nie piekłam już parę lat.EwaM
UsuńPo prawej stronie jest przeliczarka form, wystarczy wpisać rozmiary blaszek i wszystko jasne :-) Pozdrawiam.
UsuńJak z obrazka, cudny. Moja mama piekła w dziecinstwie dla nas miodownik, lubiłam bardzo.
OdpowiedzUsuńPalma jest bardzo fajna do ciast, używam naprzemiennie z Kasią :)
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję Moniko. To może teraz Ty się skusisz na upieczenie?
UsuńAle duży!
OdpowiedzUsuńU nas w domu tez się piecze górny blat z masą z orzechów i tak najbardziej lubię...
Przepadam za tym ciastem :)
No właśnie ten górny blat z orzechami jest pyszny, ale czasem trzeba zrezygnować z własnych upodobań na rzecz smaków innych członków rodziny :-)
UsuńO, a ja muszę wypróbować z takim napchanym orzechami górnym blatem, bo tak nigdy nie piekłam. :) Fajnie się tak zainspirować komentarzami. Dzięki. :)
UsuńJulia, jest naprawdę pyszny - ja tak robię górę do orzechowca (wspomniałam o nim we wstępie). Wychodzi cudownie chrupiący.
UsuńWidać, jak czytam. ;) Bardziej zażerałam się obrazkami. ;) Na pewno spróbuję! Btw, napiszę Ci jeszcze komentarz pod tortem, który kiedyś robiłam z Twojego przepisu, ale teraz idę coś pooglądać. Miłego wieczoru. :)
UsuńDobre :-) Ale plisss... nie zjadaj mi obrazków :-)
UsuńJuż jedno ciasto w planach na święta mam :D superr
OdpowiedzUsuńBasiu, a jakie masz jeszcze w planach?
UsuńJak zawsze wyglada zachecajaco, chociaz ja nie przepadam za ciastami z kremem :)
OdpowiedzUsuńMoja babcia do pieczenia ciast uzywa wylacznie tej margaryny, innej nie chce znac :)
Ja mały kawałek tak, ale bez powtórki - dokładnie tak samo mam z tortami. Podobnie jak Ty nie jestem fanką ciast z kremem, no może poza tortem bezowym :-)
UsuńZ tego co zauważyłam wiele starszych osób bazuje na Palmie.
Mistrzostwo świata,pychota.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńMam pytanie, czy pieczesz placki miodowe równocześnie, czy po kolei?Chciałabym je upiec, ale chyba spędzę dużo czasu w kuchni, pozdrawiam.Anna G.
OdpowiedzUsuńMożna upiec wszystkie razem, ale wtedy na 2 blaszkach i w termoobiegu. Ja piekę po kolei, jeden po drugim - przygotowuję sobie placuszki i piekę w tortownicy.
UsuńJa juz skorzystałam z przepisu i upieklam to pyszne ciasto wszyskim polecam jest latwe a jak smakuje. Anna
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakuje :-) Wyszło pięknie, dziękuję za zdjęcie.
UsuńNigdy w życiu nie słyszałam o takim kremie na kaszce mannie! Czyli krem ma konsystencje kremu ale czuje się kaszke? Muszę wypróbować bo uwielbiamy kaszke! Twój miodownik wygląda jak wspaniały tort! Jaki sernik robisz na święta? Teraz otworzyli mi polski sklep mam więc w końcu dostęp do twarogu, albo 30% albo 15%, ale twarog - jest! Tak strasznie stesknilam się za sernikiem!!
OdpowiedzUsuńTak krem ma konsystencję kremu i jest bardzo smaczny. Kaszka jest wyczuwalna, od razu wiadomo, że to nie krem budyniowy, a grysikowy. Zachęcam do wypróbowania, bo warto.
UsuńA na święta klasycznie będzie wiedeński - najprostszy i najsmaczniejszy.
Uwielbiam miodownik.
OdpowiedzUsuńI powiem Ci, że co do margaryny mam podobną zagwozdkę. Zawsze bałam się ją dodawać do kremów, masło to jednak masło. Dodawałam czasami po trochu jak miałam dużo kremu, ale nigdy w całości... Jest duża różnica w smaku?
Dla mnie jest różnica w smaku, do kremu jednak masło jest lepszym wyborem. Albo może to po prostu moje kubki smakowe są wyczulone :-)
UsuńNie, pewnie coś w tym jest. Może kiedyś spróbuję trochę zrobić, siostra na pewno nie będzie wybrzydzać... xD
UsuńPaulina, mówię uczciwie, ja wolę krem na maśle. Do ciasta używam i jest super. Jednak krem to krem. Ja wiem, że sporo osób nawet do tortu, karpatki czy orzechowca robi kremy na margarynie, ale ja nie.
UsuńRozumiem. Tak jak mówię, też bym się bała do ciasta zrobić krem na samej margarynie. Jednak masło to masło i pozostaje mi współczuć wszystkim weganom. Chociaż nie... Wcale im nie współczuję. :D Jak chcą, niech tracą. ;)
UsuńW sumie, ich wybór. Ja staram się nie oceniać :-)
UsuńWitam, czy w tym przepisie mozna pominąć sode ?
OdpowiedzUsuńNie bardzo, ciasto miodowe musi jakoś urosnąć.
Usuńuwielbiam, zdecydowanie moje ulubione ciasto
OdpowiedzUsuńCzyli na święta będzie?
UsuńJa zawsze robiłam kremy na Palmie z murzynkiem i wychodzą dobre ,nigdy nie używam masła i chyba tak już zostanie...ale dla ciekawości czy jest różnica w smaku faktycznie zrobię wyjątek.Muszę się przekonać..:)Ten miodownik super!
OdpowiedzUsuńDla mnie jest różnica, ale to oczywiście kwestia przyzwyczajenia :-)
UsuńAsiu, czy te placki do miodownika można upiec dzień wcześniej , a dopiero nazajutrz przełożyć masą. No niestety pracuję taki mam tryb pracy,że ciężko będzie to zrobić jednego dnia. Ewentualnie czy jest opcja zarobić ciasto i zostawić w lodówce do jutra?
OdpowiedzUsuńPozdowionka
Marta
Placki spokojnie można upiec dzień wcześniej, a i samo ciasto najlepsze jest po 2 - 3 dniach, więc można je zrobić wcześniej.
Usuńładny i jaki równiutki, ale te boki ociekajace polewą wyglądaja niechlujnie i nie chce takich kawałków podawac gościom! nie da sie jakoś tego ładnie rozsmarować, może gęstsza polewa pomoże?
OdpowiedzUsuńNiechlujnie? No to chyba mamy inne poczucie estetyki ;-)
UsuńJeśli chcesz rozsmaruj sobie tę polewę, nie widzę problemu, ona jest na tyle gęsta, że da się rozsmarować. Jednak właśnie urok miodownika polega na tym, że boki są tylko maźnięte polewą. To nie tort, aby brzegi miał idealnie zasmarowane.
A mnie te boki z tą ociekąjące polewą baaardzo apetycznie wyglądają ,też tak muszę zrobić ;)
UsuńJuż wiele przepisów zamieszczonych na Twoim blogu wypróbowałam.Ciasta są super,a miodownik wygląda baaardzo apetycznie,więc już go zapisuję do moejgo "przepiśnika" ,a mam pytanko,czy te 5 płatów ciasta należy piec razem za jednym zamachem,przedzielonych papierem do pieczenia ? Ula.
OdpowiedzUsuńAle, że pionowo jeden na drugim? No nie, tak to się nie da. Każdy musi leżeć osobno - można upiec wszystkie od razu na dwóch blaszkach, ale każdy placek musi leżeć osobno.
UsuńNo tak jakoś zrozumiałam,że można upiec wszystkie razem przedzielone papierem.Ale skoro tak się nie da to będę piec każdy płat osobno .Już się nie mogę doczekać,ale to dopiero na Nowy Rok lub na święto Trzech Króli.
OdpowiedzUsuńNo nie, nie da rady, choć byłoby to dobre rozwiązanie :-) Mam nadzieję, że się uda i będzie smakował.
UsuńCzy ta masa grysikowa należy do takich łatwiejszych do utarcia czy też trzeba jakoś szczególnie uważać żeby nie zwarzyć jej podczas miksowania? Nie mam czasu na powtórki kulinarne, bo czasu mało, pracy dużo:))) Marta
OdpowiedzUsuńNigdy mi się nie zawrzyła, więc nie sądzę, aby był problem. Trzeba tylko dobrze kaszkę ostudzić i masło/margaryna powinny być w temperaturze pokojowej.
UsuńPierwszy raz pieklam miodownik , tym bardziej, ze jak zobaczylam grysik w masie to powiedzialam sobie na poczatku NIE MA MOWY !! Ale potem mysle I mysle, I maz mnie namowil. Stwierdzilam, coz najwyzej nie bede jesc :) No I upieklam.... Ozdobiony dzis I czeka sobie na Swieta :) Musze powiedziec: ta masa jest boska :) Nie sadzilam, ze kiedykolwiek powiem, ze lubie mase na bazie grysiku :P I napewno wykorzystam ja do tortow :D
OdpowiedzUsuńP.S. Po Swietach zostaniesz Asiu zasypana zdjeciami Twoich potraw :D U mnie jeszcze piernik sie zdobi, ryba po grecku sie smazy , a I strucle makowa zrobilam :)
Ania K :)
Aniu, cieszę się, że jednak dałaś się skusić na masę grysikową i sam miodownik. A smaki się zmieniają, czasem to czego byśmy nie tknęli kiedyś nawet kijem, dziś nam smakuje. U mnie tak było z żurkiem... zaczęłam go jeść jakieś dwa, trzy lata temu :)
UsuńNo to czekam na fotki :-)
Pozdrawiam ciepło.
Doooooooooooooooooooooobre!
OdpowiedzUsuńCiasto zrobiła,odstało od czwartku do niedzieli,a w niedzielę ze smakiem cała rodzinka się zajadała.Smakowało,a najbardziej chyba mnie ;) Postaram się niebawem u mnie na blogu zamieścić foto miodownika w moim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowało. Z przyjemnością zobaczę jak Ci wyszło :-)
UsuńFoto relacje z miodownika dziś u mnie na blogu ;))
UsuńWidziałam, pięknie się udał i wygląda smakowicie :-)
UsuńPowialo nutka polska w dalekim San Diego Ca.Super smak!!!!Pozdrowienia.Ewa
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMialam na mysli oczywiscie super smak placka bo troszke sie mi ulamalo.Ewa
OdpowiedzUsuńDomyśliłam się, że o ciasto chodzi :)
UsuńMargerytko,zdjecia miodownika wyslalam.Smak doskonalyPolewa czekoladowa doskonala ale byla matowa/nie miala polysku/.Generalnie lubie maty ale chyba zrobilam cos zle.Chyba postradalam zmysly bo zjadlam dwa kawalki I nadzisiaj to juz koniec jedzenia.To byla moja dzisiejsz dieta miodownikowa/bardzo kaloryczna!Pozdrawiam.Ewa
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakuje. A jeśli chodzi o matowość polewy, to jestem nieco zaskoczona, bo ona zawsze wychodzi mi bardzo błyszcząca. Może zagotowałaś żelatynę?
UsuńA dieta miodownikowa to zdecydowanie smaczna dieta :-)
Zlej baletnicy..............Moze dlatego,ze dodalam czekolade z 90%cacao.Czy dostalas zdjecia?Jestes SUPER z tymi przepisami a podanie ilosci w lyzkach to juz mistrzostwo swiata!Dziekuje.Ewa
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam... następnym razem będzie lepiej :-) Myślę, że zawartość kakao w czekoladzie nie powinna mieć znaczenia, bo za błyszczenie odpowiada żelatyna. Najważniejsze, że w smaku dobry :-)
UsuńJa mam zamiar wlasnie roniez zrobic Miodownik i bede sie inspirowac Twoim przepisem :)
OdpowiedzUsuńBędzie pysznie, w to nie wątpię :-)
UsuńSuper przepis, ale zastanawiam się czy można zrobić w formie 24 cm?
OdpowiedzUsuńMożna, centymetr różnicy nie robi.
UsuńWitam , czy rodzaj mąki ma znaczenie? czy mąka wrocławska jest tylko tą odpowiednią?
OdpowiedzUsuńMąka ma znaczenie, ale można użyć innej, jeśli nie masz wrocławskiej. Wrocławska jest świetną mąką do pierników, miodowników itp.
UsuńBardzo dziękuję za pomoc :)
Usuńco to jest grysik
OdpowiedzUsuńco to jest grysik
OdpowiedzUsuńKasza manna.
Usuńczy moze byc tez kaszka manna blyskawiczna.
OdpowiedzUsuńPowinna być zwykła, normalnie ugotowana.
Usuńwitaj Margarytko zrobiłam ten miodownik :) na ten weekend i jest pychota bardzo dobry ,proporcje podane idealnie ,polecam każdemu
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie pytanie,bo jutro będę go piekła-kostka masła do kremu ma mieć 200g czy może 250g?pozdrawiam serdecznie.
UsuńMisia, 250 g. Ale jeśli użyjesz kostki 200 g to nie będzie dramatu, krem też się uda.
UsuńTen miodownik jest przepyszny, im starszy tym lepszy(ciasto fajnie mięknie),dziękuje za tak dokładny i pyszny przepis, zachwyt rodzinki gwarantowany!!!
UsuńBardzo proszę. Cieszę się, że smakował.
UsuńPozdrawiam.
Czy można zamiast cukru do ciasta dać ksylitol a do masy syrop daktylowy?
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, ale jak chcesz, to eksperymentuj i daj znać :-) Pozdrawiam.
UsuńZrobiłam,pierwsze podejście z syropem daktylowym i trochę zmienił smak,drugi raz już tylko dodałam ksylitol i nie czuć różnicy 😊
UsuńKasiu, dziękuję Ci bardzo za podzielenie się tymi eksperymentami, może ktoś skorzysta :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Wczoraj zrobiony, dziś już krojony do kawusi. Lepszego nie jadłam. Patent z żelatyna do polewy skuteczny. Niebo w gębie. Daga
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że smakował. Nie wiem dlaczego komentarz nie wyświetlił mi się wcześniej, ale już nadrabiam.
UsuńWłaśnie kombinuję z zamiennikiem roślinnym zamiast żelatyny. Zobaczymy czy coś mi z tego wyjdzie :-)