Strony

piątek, 7 lutego 2014

Miruna z patelni

Ryby, ryby, ryby... rzadko pojawiają się na blogu, ale często na talerzu. Jeśli chodzi o ryby na obiad to jestem dosyć monotematyczna – robię je pieczone w folii w piekarniku, gotowane w parowarze albo po prostu smażone, czasem grillowane, czasem w postaci kotletów albo pulpetów. Lubię większość ryb, jedne bardziej, drugie mniej, nie jadam tylko śledzi, pangi i tilapii. Kupuję ryby świeże i mrożone – te drugie wybieram równie uważnie jak świeże i staram się, aby kupić takie bez glazury albo z jej minimalną ilością. Mam swój ulubiony sklep z rybami, gdzie mrożone ryby są bez glazury. I tam najczęściej zaglądam.
Dziś najprostsza wersja ryby smażonej – bez zbędnej panierki, jedynie z odrobiną mąki. Miruna, pyszna, delikatna i rozpływa się w ustach. Zdecydowanie polecam.
Do przygotowania ryb nie używam wielu przypraw, jedynie sok cytrynowy, sól i pieprz cytrynowy. 


Składniki na 4 porcje:

1 kg filetów z miruny (można użyć każdej innej ryby)
4 łyżki soku z cytryny
sól
pieprz cytrynowy (u mnie Kotanyi)
mąka pszenna (u mnie wrocławska)
masło klarowane albo olej do smażenia (używam około 2 łyżek klarowanego masła)


Rybę oczyścić (jeśli jest mrożona to zostawić do całkowitego rozmrożenia), pokroić na porcje, skropić sokiem z cytryny i zostawić na 30 minut. Osuszyć, oprószyć solą i pieprzem cytrynowym. Na talerzyk wsypać 3 – 4 łyżki mąki i obtoczyć w niej każdy kawałek ryby.
Na patelni rozgrzać dobrze tłuszcz (musi być na tyle gorący, aby ryba od razu zaczęła się smażyć), włożyć kawałki ryby i smażyć je na dosyć wolnym ogniu, po kilka minut z każdej strony do ładnego zrumienienia. Przełożyć na papierowy ręcznik, aby odsączyć nadmiar tłuszczu.  Podawać z ulubionymi dodatkami. U nas przeważnie jest to surówka z kiszonej kapusty i ziemniaki, ale dla odmiany może być bukiet sałat albo gotowane warzywa. 


A teraz będzie krótkie ostrzeżenie, takie z mojego osobistego doświadczenia. I nie jest to reklama, to jest rzeczywistość.
Pieprz cytrynowy można sobie zrobić samemu albo kupić gotowy. Ja od lat używam pieprzu cytrynowego firmy Kotanyi, który składa się z pieprzu, skórki cytrynowej i aromatu. Do przygotowania tej rybki zużyłam resztę i musiałam się zaopatrzyć. Niestety nie udało mi się dostać pieprzu Kotanyi, więc chwyciłam torebkę z napisem "pieprz cytrynowy" firmy Kamis. Gdy w domu otworzyłam paczuszkę to nie poczułam aromatu pieprzu i cytryny, a paskudny zapach czosnku. Więc odwróciłam torebkę i gdy przeczytałam skład to oczy miałam jak pięciozłotówki. Głównym składnikiem "pieprzu cytrynowego" jest sól (!), pieprz czarny ("aż" 26%), czosnek, cebula, kwas cytrynowy, cukier, skórka cytrynowa ("aż" 3%) i kurkuma.
Nie mam nic do mieszanek, niech sobie będą i niech funkcjonują, ale niech nie nazywają się "pieprzem cytrynowym", a mieszanką przypraw. To zwykłe nabijanie klientów w butelkę, zamiast pieprzu i skórki cytrynowej - tanie wypełniacze w postaci soli, cukru, czosnku, cebuli.
I tak jak prawie zawsze czytam etykiety produktów, które kupuję po raz pierwszy, tak tym razem nie przeczytałam, bowiem do głowy mi nie przyszło, że kupując przyprawę dobrej firmy (bo za taką do tej pory firmę Kamis uważałam) dostanę mieszankę przypraw w opakowaniu opisanym jako "pieprz cytrynowy"  Bo jaki to pieprz, gdy torebka zawiera zaledwie 1/4 pieprzu.
Na szczęście to była tania lekcja, bo kosztowała mnie 2 zł. Przyprawa wylądowała w koszu, bo nie cierpię suszonego czosnku.  Nauczka na przyszłość - czytać wszystko, nawet to co jest napisane na przyprawach. To, że firmy do przyprawy piernikowej wsypują tanie wypełniacze takie jak: mąka, kakao czy cukier nie jest dla mnie tajemnicą, ale żeby w pieprzu cytrynowym było takie cudo?  W głowie mi się nie mieści.
Tak więc moi drodzy czytelnicy - czytamy, czytamy, czytamy... żeby nie kupować przyprawy do piernika wypełnionej mąką, pieprzu, w którym jest on w ilościach niewielkich czy śmietany z gumą guar, skrobią modyfikowaną, pektyną czy mączką chleba świętojańskiego (tak, tak - w śmietanie można znaleźć takie cuda)...
Ufff... musiałam, normalnie musiałam, bo mnie cosik trafiło. I dziś idę na poszukiwania mojego ulubionego pieprzu cytrynowego Kotanyi (szkoda, że tak ciężko go dostać).

59 komentarzy:

  1. i dobrze, że musiałaś, bo warto czytać wszystko co zostało napisane na opakowaniach. Ja od jakiegoś czasu mam fazę na ryby...mogłabym jeść i jeść non stop :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy podobnie, ja czasem też na okrągło jem ryby... a tak to przeważnie dwa razy w tygodniu.

      Usuń
    2. U mnie też obowiązkowo dwa razy w tygodniu na obiad ale czasem się wyłamię i kolacja jest w tym klimacie

      Usuń
    3. Ja na kolację często zupy... szczególnie zimą. Poza tym ciepłe kolacje jadamy sporadycznie. Ale rybka po grecku, japońsku czy w occie się pojawia co jakiś czas... o widzisz, nabrałam ochoty n rybę w occie. Chyba na następny weekend zrobię.

      Usuń
    4. ścieram skórkę z cytryny, rozkładam na papierze, suszę, a potem suchą mieszam ze świeżo zmielonym pieprzem. Zamykam w małym szczelnym słoiczku i,,,,,mam!

      Usuń
    5. Czy ryby nie rozlatują się podczas smażenia?

      Usuń
    6. Lol, a wyglądają jakby się rozlatywały? Przecież widać na zdjęciu jak wyglądają podczas smażenia.

      Usuń
  2. Dziękuję za oświecenie, nie spodziewałam się czegoś takiego po takiej firmie. Ale mam nauczkę, żeby czytać. Pozdrawiam Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytać, czytać, czytać... ja nie przeczytałam i kupiłam coś zupełnie mi nieprzydatnego.

      Usuń
  3. Asiu dobre ostrzeżenie ..nie dalej jak wczoraj rozmawiałam ze starszą panią ,ble ble maż na diecie rózne choroby jedzą gotowane lub na parze i o jakiejś potrawie a ona ze dodaje kostkę rosołową!!Mowie do niej niech pani poczyta skład tam jest sam tłuszcz i chemia!!Kobieta się przestraszyła bo mężowi wolno tylko olej chyba kukurydziany a tu taka wtopa!!..Ja czytam bardzo dużo etykiet zaczęło się od dat do spozycia ,potem tak zaglądałam co w środku aż program wiem co jem otworzył mi oczy na wiele spraw ..nawet rodzynki niby zdrowe -ale suszone siarką???tzw E-220

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, że czytasz. Też lubię ten program i choć rzadko go oglądam to uważam, że wiele cennych informacji przekazuje. Ważne, aby mimo wszystko wybierać świadomie. Pewnie, jak raz na jakiś czas zrobi się sos z paczki czy wykorzysta jakiś gotowy sos ze słoika to świat się nie zawali, ale jednak nie warto tym się żywić regularnie.

      Usuń
  4. Matko sie rozpisałam o pierdołach a o rybkach nic ..lubię rybki bez osci a maż uwielbia złowione przez siebie..mam w mieście 2 rybne lód różnie ale juz dwa razy kupiłam tam rybę i podczas smażenia rozpadła się ..?? a nie reklamując przerzuciłam się na biedronkę lub targowisko nasze lokalne czasem sa fajne rybki ,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię i filety i takie, z których ości muszę powybierać też. Ale masz fajnie, że mąż łowi, ja bym nie narzekała.
      Ja też kupuję w takim małym sklepie na targowisku - mają duży ruch i dobre ryby, więc tam się zaopatruję. W Biedronce już dawno nie kupowałam, ale rzeczywiście można dostać tam ryby z 5% glazurą.

      Usuń
    2. Tak 5% ,nie tylko mąż łowi,córcia i ja dlatego szczupaki tak lubię..tylko syn nie mówi..przy jego dekoncentracji nie moze wyczekać ,ja się wtedy wyciszam

      Usuń
    3. Asiu pisałam z komórki nie miało być syn nie mówi tylko nie lubi-przepraszam..i zjadłam A przed wyciszam..

      Usuń
    4. Nie ma sprawy, z komórkami to już tak jest, że czasem wychodzą kwiatki.
      Podziwiam Was za te połowy, bo ja chyba bym nie miała zacięcia do takiego siedzenia i czekania.

      Usuń
    5. Asiu wiesz pogrzebalam dziś w internecie i pisze ,że pieprz cytrynowy to mieszanka przypraw i każda firma ma inne składniki ..podoba mi się http://1000smakowswiata.pl/pieprz-cytrynowy-50-g-wysmienity-do-ryb-p-195.html
      i znalazłam bloga tu widzę cytryna peiprz i sól...http://www.simplyscratch.com/2010/11/homemade-lemon-pepper-seasoning.html..

      Usuń
    6. No właśnie mi się nie do końca podoba, bo ja nie cierpię takich mieszanek. Mam nadzieję, że Kotanyi nie zmieni składu - pieprz cytrynowy Kotanyi wróci na rynek w maju (taką dostałam informację po zapytaniu w firmie).
      A jak nie to będę sobie robiła sama pieprz cytrynowy.

      Usuń
    7. No właśnie na tym blogu dziewczyna robiła skórka z cytryny i pieprz chyba wygląda jak z możdzierza??

      Usuń
    8. Tak, widziałam - ja mam młynek do pieprzu, w którym można ustawić grubość mielenia :-)

      Usuń
    9. Ja mielę w staruśkim młynku do pieprzu ,,ale a pro po ryb i etykiet dzis będąc na zakupach wlazłam w regał z rybami ..a tam np. makrela w pomidorach gdzie 60% to przecier pomidorowy potem duuużo innych cudów a ostatni składnik makrela 40%,najdroższa na półce miała 60% a najtańsza 36% ryby to tylko makrele ..reszty nie chciało mi sie sprawdzać ..wolę kupić makrelę wędzoną i zrobić sama sałatkę z cebulką, ogórkiem kiszonym,

      Usuń
    10. No cóż, jednak etykiety warto czytać :-) Też wolę kupić wędzoną makrelę i zrobić pastę sama.

      Usuń
  5. Margaryto, od dawna nie widziałam żebyś używała tej świetnej patelni Delimano z kominem, na którą zresztą dałem się nabrać i ja. Co z nią się stało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się z nią nie stało. Używam od czasu do czasu, bo różnych patelni u mnie dostatek i używam na zmianę. Nie wrzucam na bloga każdego obiadu, który gotuję.

      Usuń
  6. Kiedyś musiałam się nieźle rumienić przy gościach, gdy zaserwowałam łososia przyprawionego pieprzem cytrynowym Kamisa-w życiu bym się nie spodziewała, że większość w składzie stanowi sól, więc 'popieprzylam' i posoliłam normalnie. Wyszła sama sól, a ja już nigdy nie kupię ich przypraw. Nauczka jest taka, by czytać zawsze opakowania.
    Miruna wygląda pysznie, ale u mnie ciężko jest dostać rybę bez glazury. Dodatkowo sprzedawcy źle przechowują ryby w zamrażarkach, przez co oferują rybkę wysuszoną, jakąś taką nieładną. Ehhhh, dobrze, że nad morze mam blisko!:)
    Pozdrawiam, ALdona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to rzeczywiście wpadka na całego. Mnie zastanowił zapach po otwarciu torebki i od razu przeczytałam skład... Obie się nauczyłyśmy, że trzeba czytać.
      A próbowałaś w takich małych sklepach rybnych? Ja przed świętami stałam w kolejce chyba 40 minut, ale nie odpuściłam, bo sklep ma świetne ryby - jeszcze nigdy się nie nadziałam. Ale nie ma to jak świeże i to prosto z kutra.

      Usuń
  7. Uwielbiam ryby, im bardziej tłuste, tym lepiej ;) Co do czytania etykiet - święte słowa, mam wrażenie, że teraz kantują człowieka na każdym kroku (przykład pierwszy z brzegu - "masło", a w nim 3/4 tłuszczów roślinnych, albo śmietana/jogurt zagęszczony jakimś syfem, w smaku okropne). Co do czosnku - świeży uwielbiam zawsze i wszędzie, suszony mi śmierdzi (podobnie zresztą biały pieprz). Pozdrawiam, Bartek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ryby zdrowe są i basta, warto je jeść :-) Też je bardzo lubię.
      Niestety, dobre masz wrażenie. Dlatego ja często sięgam po lokalne produkty, twarogi, masło, śmietanę, serki - z pobliskiego Czarnkowa - nie mają sobie równych.
      Dzisiaj specjalnie zerknęłam na zawartość różnych śmietan - niestety zagęstników sporo.
      Ja czosnku w ogóle nie lubię, a biały pieprz owszem - ale wiem, że wiele osób mówi, że śmierdzi :-)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  8. byłam wczoraj w sklepie i kupowałam jakieś przyprawy nagle patrzę pieprz cytrynowy od razu przypomniał mi sie twój wpis na FB wiec wzięłam z ciekawosci i czytam skład tego cuda a był to pieprz firmy PRYMAT i tam pieprzy było AŻ 23% niestety u mnie firma kotanyi jest mało popularna i było tylko parę rzeczy z niej jakieś podstawowe za to u nas króluje kamis,prymat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, to chociaż na coś się ten wpis przydał - więcej osób będzie czytać etykiety :-) No proszę, to Prymat jeszcze lepszy - przyznam, że nie widziałam ich pieprzu cytrynowego, pamiętasz może skład? Ja zaczynam fotografować komórką takie kwiatki.
      Ja niestety dziś objechałam większość sklepów, gdzie mają przyprawy Kotanyi, ale cytrynowego nie dostałam. Jakby się zapadł pod ziemię.

      Usuń
    2. powiem Ci że składu nie pamiętam bo jak zobaczyłam zawartość pieprzu w pieprzu to mnie ścięło ale teraz pokukałam po necie i mam;sól,pieprz czarny 23%,czosnek,regulator kwasowości:kwas cytrynowy,cebula,cukier,skórka cytrynowa 4,5%,ekstrakt kurkumy.Gdzieś mi sie obiło o "oczy"że w jakiej kolejności skład jest pisany w takiej od największej no najmniejszej ilosci zawartość sie składa nie wiem czy logicznie piszę ale chodzi o to że jak to jest pieprz to pieprzu powinno być najwiecej a tu tymczasem na 1 miejscu sól!!!

      Usuń
    3. Już dziś sobie podejrzałam ten skład w sklepie... masakra jakaś. Bardzo logicznie piszesz, bo tak właśnie jest - skład przypraw musi być wymieniany od tego czego jest najwięcej. Więc jak widać i Prymat i Kamis serwuje nam sól w pieprzu.

      Usuń
  9. Ryby to nad morzem jadlabym na okrągło :) a że jestem w ciąży to zjadlabym np. tuszkę flądry. Miruny już dawno nie widziałam w sklepie, a znam i lubię :) ja kupuje tylko mrożone ryby, bo nie przekonują mnie te "świeże" w marketach a dobrego sklepu rybnego w okolicy brak... Lubimy kostki z frosty, dusimy je wg przepisu na opakowaniu - dzieci uwielbiają dorszCza jak oni go nazywają i znika cały z talerzy :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, flądra jest pyszna, ale do niej mam znacznie mniejszy dostęp, dawno nie jadłam. Ja świeże ryby kupuję przeważnie nad morzem - najlepiej prosto z połowu, wtedy nie mam obaw. Ale dawno już nie byliśmy tak, aby trafić na powrót rybaków.
      U nas miruna w ciągłej sprzedaży, więc chętnie po nią sięgam. Jest 2 zł droższa od dorsza, a przepyszna. Kostki kupuję rzadko, ale zawsze staram się, aby to były sprasowane filety, a nie przemielone nie wiadomo co.
      A jak je dusisz? Może podzielisz się ze mną pomysłem?

      Usuń
    2. Paluszków rybnych panierowanych nie kupuję, bo panierka zawiera różne dziwne składniki, tylko filety w formie kostki, tak jak Ty :)
      Jeżeli chodzi o przepis na dorsza - na patelni na łyżce oliwy szklę cebulkę drobno posiekaną, potem dorzucam kostki dorsza, solę je i podlewam 3-4 łyżkami wody (można białym winem) i duszę pod przykryciem na niewielkim grzaniu płyty w skali 4-5 tak ok 8 min. Potem odwracam, daję dwie łyżki śmietany 12 i dalej duszę, czasem mieszam ze 2 min z cebulką, robi się fajny sosik, a na sam koniec dodaję świeżego a poza sezonem mrożonego kopru :) do kaszy jest super :)

      Usuń
    3. O, to rzeczywiście fajny pomysł na duszoną rybkę. Muszę spróbować w takiej wersji. Dziękuję za pomysł.

      Usuń
  10. Odkąd w moim mieście jest hurtownia "Świat przypraw" nie mam problemu z zaopatrywaniem się w przyprawy. I co najważniejsze przyprawy te nie zawierają glutaminianu sodu czy zamienników.
    A rybka wygląda bardzo apetycznie!
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, z takiego dobrodziejstwa trzeba korzystać. Ja na ogół nie używam mieszanek, choć czasem testuję - wybieram jednak te bez glutaminianu. Bo jeśli mam wybór to dlaczego tego nie wykorzystać.

      Usuń
  11. Kiedyś gotowałam, bo tak trzeba i coś domownicy nie mogą być głodni. Teraz, dzięki Tobie, gotuje, bo uwielbiam! Nie muszę dodawać, że domownicy są zadowoleni. :) Dzięki Tobie odkryłam w sobie pasję do gotowania. Dzięki Twoim komentarzom i obszernym opisom przygotowania każdej potrawy, nie muszę co chwilę zaglądać do przepisów. Uczę się od Ciebie komponowania smaków, przypraw i modyfikowania przepisów. Otwieram lodówkę i juz wiem co mogę albo co chcę ugotować. Jesteś moim Mistrzem Gotowania. W sieci jest wiele przepisów, ale nikt z taką lekkością i prostotą nie przekazuje swoje umiejętności kulinarne. Twoje przepisy czyta się jak najlepszy kryminał. Dziękuję za to!!! :)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, toż to miód na moje serce, dziękuję Ci bardzo za dobre słowo. Bardzo się cieszę, że odkryłaś pasję gotowania... i że nie tylko korzystasz z gotowych przepisów, ale sama komponujesz i tworzysz własne dania. O to chodzi, aby dopasować smaki do siebie, aby zmieniać, ulepszać i odkrywać to, co dotąd było nieznane. Tak trzymaj.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  12. Rybki wyglądają super, ale powiem Ci, że bardzo mocno obawiam się kupowania ryb w sklepach, Dlatego rybki w moim domu je się bardzo rzadko ale za to mam pewność, że są absolutnie świeże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę różnicy między rybami a mięsem. Kupuję ryby, bo nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez ich obecności. Ale kupuję w sprawdzonym miejscu i jakoś nie mam obaw.

      Usuń
  13. I ja tez umiłowałam najbardziej mirunę i jak mam ku temu okazję tylko ją kupuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, kolejna fanka miruny. Ale nie dziwię się, bo to smaczna ryba, choć jej stada są mocno przełowione. Jedynie Nowa Zelandia poławia w sposób zrównoważony i ma certyfikat MSC - pani w sklepie ostatnio zapewniała mnie, że miruna jest nowozelandzka (zapytałam skąd jest, bez sugerowania odpowiedzi).

      Usuń
  14. Wspaniała, lekka rybka na obiad. Jadłam tylko raz te odmianę i nie pamiętam już smaku. Pangi nie znoszę.

    PS. Prymat niestety też ma podobny skład do Kamisa :( widzę, bo niestety go mam.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zachęcam do przypomnienia sobie, bo jest pyszna i delikatna. Jedna ze smaczniejszych ryb.
      Ps. Tak, już wiem - sprawdziłam dziś w osiedlowym sklepie.

      Serdeczności Moniko.

      Usuń
    2. Monica - panga to nie ryba, już niejednokrotnie dietetycy wypowiadali się na temat braku w niej cennych dla naszego zdrowia składników. Lepiej jeść rybę rzadziej (bo te zdrowe są droższe) ale takie jak np. miruna czy dorsz :) pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Gosiu, ale Monica napisała, że pangi nie znosi :-) I masz zdecydowanie rację - nie warto sięgać po byle co. Ja lubię ryby i niestety wydaję na nie dużo więcej niż na mięso.

      Usuń
  15. Bardzo dziękuję za ten wpis!!! Wow! Kiedy robię zakupy, spędzam w sklepie dosyć dużo czasu, bo tyle zajmuje mi czytanie etykiet.... ale nigdy nie pomyślałam (ciągle się uczę- młoda 22letnia żona ;-)), żeby czytać etykiety przypraw! Wczoraj robiłam rybę w folii i nie miałam pieprzu cytrynowego, pomyślałam- ale szkoda... on jest taki dobry, szczególnie do ryb! Zawsze używałam pieprzu cytrynowego firmy Prymat..a tu czytam, że tam też tego pieprzu cytrynowego za wiele nie ma! No proszę... dziękuję za ten post ;-) Mam świra na punkcie czytania etykiet! Oj teraz to mi zejdzie jeszcze dłużej w sklepie ;-)
    Przepis świetny! Ostatnimi czasy odchodzę od tradycyjnych panierek... mała dieta ;) ale myslę, że mąka nie pochłonie tyle tłuszczu co w duecie z bułką tartą.
    Ale ja lubię tego bloga!!! ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę :-) I słusznie, etykiety trzeba czytać, ale człowiek uczy się całe życie. Ja często sięgam po sprawdzone już produkty, wtedy nie czytam etykiet, bo mam je obcykane, ale jeśli sięgam po nowy, nieznany produkt to zawsze czytam... ale tym razem nawet mi do głowy nie przyszło, że pieprz cytrynowy może się składać z takich ciekawych składników. Nauczka na przyszłość - czytać nawet skład przypraw.
      A taka ryba praktycznie nie chłonie tłuszczu - jeśli jest dobrze odsączona na papierze to w ogólne nie jest tłusta, a bardzo smaczna, bo ma chrupiącą skórkę.

      Usuń
  16. Margarytko tak zaciekawiłaś mnie tym postem, że aż wstałam do mojej szafki z przyprawami, żeby sprawdzić skład pieprzu cytrynowego, którego ja używam. Ja kupuję pieprz cytrynowy Prymatu i zawsze mi smakował, ale faktycznie ma w składzie czosnek. Mi akurat to nie przeszkadza, więc go zużyję, ale w takim razie chciałabym spróbować tego Kotanyi, żeby wiedzieć jak smakuje. Z ciekawości przejrzałam w necie skład pierzu cytrynowego różnych innych firm produkujących przyprawy i okazuje się, że wśród naprawdę wielu przypraw udało mi się zlokalizować tylko jedną firmę Visana, która produkuje pieprz cytrynowy zawierający w składzie jedynie pieprz i cytrynę. W całej masie innych "pieprzów cytrynowych" jest oczywiście obowiązkowo czosnek i sól.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, nawet nie wiedziałaś, co masz w szafce :-) Ale jeśli Ci odpowiada to ja nie widzę problemu. Ja po prostu przyzwyczaiłam się do określonego składu pieprzu cytrynowego i dla mnie to ma być pieprz i cytryna, nic więcej. Nie mogłam nigdzie znaleźć Kotanyi, dowiedziałam się, że produkcja zostanie wznowiona i powinien się pojawić w maju - liczę na to, że Kotanyi nie pójdzie śladem innych firm i nie zrobi z pieprzu cytrynowego paskudnej mieszanki.

      Usuń
  17. A u nas w domu od lat używamy właśnie Kamis, i smakuje rewelacyjnie. To, że pani nie lubi zapachu czosnku nie oznacza, że innym nie pasuje. Wszystko zależy jakie kto ma gusta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę przeczytać jeszcze raz i ze zrozumieniem. Ja nie mam nic do mieszanek, nie oceniam gustów i smaków, ale nie lubię czosnku i nie lubię być oszukiwana. A nazywanie mieszanki przypraw, w której głównym składnikiem jest sól, pieprzem cytrynowym jest zwykłym oszustwem.
      Jeśli komuś to smakuje, to nie widzę problemu, niech używa ile chce. Ale jeśli płacę za pieprz cytrynowy, to nie chcę płacić za tanie wypełniacze w postaci soli, czosnku czy kurkumy. Wybór należy do każdego z nas. Ja wybieram pieprz z cytryną, a nie mieszanki kilku przypraw.

      Usuń
  18. Dzisiaj u nas gości na stołach :) Pyszna!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystko się zgadza ale ...Co masz przeciw czosnkowi w proszku? Ja doprawiam wiele potraw tym czosnkiem i wszyscy chwalą? Więc nie wiem dlaczego go nie lubisz?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doprawiaj czym tylko chcesz, ja absolutnie nie bronię i nikogo nie ograniczam. Jeśli Twoim bliskim i rodzinie smakuje, to na zdrowie.
      Mnie nie smakuje i już. Nie widzę powodu, aby się z tego tłumaczyć.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  20. Możesz mi zdradzić jaki masz ulubiony sklep z rybami? Mieszkamy najprawdopodobniej w tej samej miejscowości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jesteś z Piły, to sklep jest na dużym targu, naprzeciwko pierogarni ("Pierogi z gara" czy jakoś tak). Mają tam mirunę i dorsza bez glazury i często można dostać świeżego, pysznego dorsza. Kupuję tam również wędzone ryby i śledzie.

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl