Kolejne smarowidło do pieczywa. Bardzo
je lubimy i stosunkowo często pojawiają się na naszym stole. A
pasty z wędzonych ryb w różnych odsłonach zajmują szczególne
miejsce na liście dodatków do pieczywa. Często robię pastę z makreli z twarogiem
czy też z wędzonym łososiem albo pstrągiem. Urozmaicam
je zieleniną, którą akurat mam w domu. Tym razem w paście
wylądował szczypiorek, który razem z rzodkiewką nadał paście
charakteru.
Składniki na średniej wielkości
salaterkę:
1 duża wędzona makrela
3 jajka ugotowane na twardo
6 – 8 rzodkiewek (w zależności od
wielkości)
3 łyżki posiekanego szczypiorku
2 łyżki jogurtu naturalnego
1 czubata łyżeczka majonezu
1 łyżeczka musztardy (u mnie ostra
sarepska)
kolorowy pieprz
sól (ja nie dodaję, bo dla mnie
wędzona makrela jest wystarczająco słona)
Makrelę obrać i dokładnie oczyścić
z ości. Jajka drobno posiekać albo zetrzeć na tarce. Rzodkiewkę pokroić w bardzo drobną
kosteczkę (nie ścierać na tarce, bo puści za dużo soku). Do
miski włożyć rybę, jajka, rzodkiewkę, szczypiorek, dodać
jogurt, majonez, musztardę, pieprz i sól do smaku (u mnie sporo
pieprzu i zero soli). Wymieszać dokładnie i gotowe. Odstawić na 2 – 3 godziny, aby się przegryzła. Można
przechowywać w lodówce do 2 - 3 dni (najlepiej w szklanym
naczyniu).
No miodzio!!! cudowne śniadanko!!!
OdpowiedzUsuńWystarczyło nam na kolację, śniadanko i jeszcze zostało na kolejną kolację ;-)
Usuńmoi by wciągnęli na raz pewnie, no ale u mnie dziobów jest więcej
Usuńa gdzie cebula?
UsuńA to jakiś obowiązek dać cebulę? Jest szczypiorek i wystarczy :-)
UsuńPycha taka pasta. Ja też często robię pasty z wędzonych ryb.
OdpowiedzUsuńNo zdziwiłabym się, gdybyś napisała, że nie robisz... wszak ryb masz pod dostatkiem. A ja mogę Ci tylko pozazdrościć.
UsuńTo zapraszam na rybkę jak będziesz blisko. Pozdrawiam
UsuńNie kuś, nie kuś, bo skorzystam :-) Pewnie się wybierzemy do naszej ulubionej Ustki, ale nie wiem kiedy.
Usuńi fajnie ja też lubię Ustkę dziś byliśmy z dziećmi pospacerować nad morzem
UsuńMacie rzut beretem, to grzech nie korzystać, szczególnie teraz, gdy jeszcze nie ma tłumów ludzi. My lubimy morze poza sezonem, gdy ludzie po piętach sobie nie depczą :-)
UsuńZobaczymy jaka będzie pogoda i może w któryś weekend przed świętami się wybierzemy.
po za sezonem jest super cicho i spokojnie też to lubię. Jak będziecie się wybierać to daj znać.
UsuńJeśli będziemy jechać to dam znać.
UsuńJa makrelę blenderuje abym miala pewność, że nie mam żadnej ostki.
OdpowiedzUsuńPewnie, że można zmiksować, zawsze to pewniejsze, że żadna ość się nie przemknie. Ja jednak obieram, taka konsystencja pasty bardziej mi odpowiada niż zmiksowana. Aczkolwiek zjem ją w każdej wersji.
Usuńlubię takie pasty:)
OdpowiedzUsuńI dobrze, warto je jeść.
UsuńCoś wspaniałego, muszę koniecznie zrobic bo uwielbiam pasty z makreli :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Monico, ja również, więc często z nimi kombinuję :-) A tę polecam, bo rzodkiewka zaostrza smak.
UsuńBardzo często taka pasta gości i na naszym stole, jeśli nie mam szczypiorku - dodaję drobno pokrojoną cebulkę. Pyszna!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
I ja czasem dodaję cebulkę, czasem korniszona, czasem ogórka kiszonego... co tam mam i na co mam ochotę :-) Pełna dowolność.
UsuńI ja ciepło pozdrawiam.
U nas pasta z makreli to klasyka. Takiej jeszcze nie robiłam, więc trzeba nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńA z czym robisz ten klasyk? Z twarogiem, z ogórkiem czy może jeszcze inaczej? Chętnie poznam kolejny sposób na makrelę :-)
UsuńFajna ta pasta. Podoba mi się zwłaszcza dodatek rzodkiewki. Musi ciekawie smakować. Z makreli pasty jeszcze nie robiłam. Rzadko mi się chce z niej ości wydziubywać, choć bardzo ją lubię. :)
OdpowiedzUsuńA to niedobrze, bo rybki trzeba jeść, a obranie makreli trwa chwilkę. Ja też nie lubię ości wyciągać, ale dla efektu końcowego warto. Ja taką pastę rybną robię średnio co dwa tygodnie (a czasem i częściej), z różnymi dodatkami, żeby nudą nie wiało :-)
UsuńSpróbuję się poprawić. I pewnie niedługo to zrobię, bo narobiłaś mi smak na makrelę. I to duży, może jeszcze dziś podskoczę do Tesco. xD
UsuńNo i to jest bardzo dobra decyzja :-)
UsuńWygląda pysznie, ale mnie kusi ta rzeżucha w tle :)
OdpowiedzUsuńTo już moja trzecia w tym roku. Uwielbiam, więc zachęcam, bo wiele pracy z nią nie ma.
UsuńZ rzodkiewką i szczypiorkiem jeszcze tej pasty nie robiłam, choć makrelę wędzoną uwielbiam i często robię pastę z niej z dodatkiem cebuli (czasem również jajka), więc na pewno wypróbuję Twój przepis :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzasem warto pokombinować. Rzodkiewka zaostrza smak i mnie bardzo pasuje :-)
UsuńPozdrawiam.
Mmm. Wygląda na pyszności :)
OdpowiedzUsuńI taka jest.
UsuńPrzepis znakomity ,zagości w mojej rodzinie na stałe .
OdpowiedzUsuńFajnie, że się przydał.
Usuń