Strony

wtorek, 10 lutego 2015

Warsztaty z marką FRoSTA „Ryby i owoce morza”

Gdy w dniu moich 40-stych urodzin dostałam od pani Eweliny z agencji JBcomm Sp.z o.o. zaproszenie na warsztaty z marką FRoSTA, to pomyślałam, że to dobry pomysł, aby zrobić coś dla siebie i czegoś się nauczyć. Nie uczestniczę w warsztatach zbyt często, ale te mnie skusiły i nie żałuję, że pojechałam, bo było naprawdę interesująco i smacznie.
Warsztaty odbyły się w Cook Up studio – Fort Mokotów, pod okiem szefa kuchni restauracji Aruana w Serocku – Witka Iwańskiego. Była to dla mnie okazja nie tylko do poznania innych blogerek i blogerów, do spotkania ze Smaczną Pyzą (nigdy się nagadać nie możemy) ale również do nauczenia się czegoś nowego. 


Warsztaty zaczęły się od krótkiej prezentacji firmy FRoSta, która pozwoliła nam się zapoznać z produktami marki i przy okazji dowiedzieć się, że marka FroSta wprowadziła politykę 100% naturalnego smaku, a tym samym nie ma w swoich produktach konserwantów, barwników, glutaminianu sodu, sztucznych aromatów i skrobi modyfikowanej. Ryby, które są w ofercie pochodzą ze zrównoważonych łowisk i posiadają certyfikat MSC.
Po krótkiej prezentacji zostaliśmy zaproszenie do gotowania. 


Nie lada wyzwaniem okazały się ostrygi. One mają tak piękne muszle, że aż żal otwierać. Ale cóż, trzeba było je przygotować do konsumpcji, więc należało je otworzyć. Wbrew pozorom to wcale nie takie łatwe zadanie, bo wymaga trochę siły i sprytu. Nie wszyscy mieli ochotę na ich otwieranie, ale ja uznałam, że jeśli już przyjechałam, to po to, aby się czegoś nauczyć. I teraz już ostrygi, a właściwie ich otwieranie nie stanowi dla mnie problemu.
Większym wyzwaniem było dla mnie filetowanie ryb, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam, przeważnie po prostu kupowałam filety albo ryby do upieczenia w całości. Ale człowiek uczy się całe życie, więc i ja podeszłam do tego zadania jak do kolejnej rzeczy, której warto się nauczyć. No i poszło lepiej niż się spodziewałam, a dorady zostały całkiem przyzwoicie odfiletowane.
Podczas warsztatów przygotowywaliśmy wspólnie cztery dania, które potem wylądowały na naszych talerzach. Było smacznie i kolorowo.

Na początek ostrygi zapiekane ze szpinakiem i sosem berneńskim, z chlebkiem panko. Wszystko podane na grubej soli w towarzystwie pysznego cydru. I bez bicia przyznaję, że po skosztowaniu ostryg oddałam je Joli, bo jej smakowały bardzo, a ja się z nimi nie zaprzyjaźniłam. Zdecydowanie nie mój smak, nie moja bajka. Ale samo doświadczenie i możliwość spróbowania bardzo cenne.




Smażone filety z dorady, podane z pesto z bazylii i rukoli oraz surówką z cykorii, sałaty rzymskiej, szczypiorku i rzodkiewki (było pyszne). 



Dorsz w cieście piwnym (kostka FRoSTA) smażony w głębokim oleju, podany z pure z zielonego groszku i dipem (mój był jogurtowo – ziołowy, bo czosnku nie lubię).



A na deser pyszna tarta na cieście francuskim (mrożone ciasto FroSTA) z masą migdałowo – miodowo – waniliową, gruszkami, syropem z miętą i podana z lodami waniliowymi. 



fot. Iza K - Smaczna Pyza - dziękuję :-)

9 komentarzy:

  1. No właśnie... Od jakiegoś czasu szukam tych mrożonych ziół i kurczę nie mogę nigdzie kupić. Kiedyś w Biedronce były ale już brak. Ma ktoś informacje, czy w którymś ze sklepów, typu Tesco/Kaufland/Intermarche są?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam je ostatnio, ale zabij nie pamiętam gdzie. Ja tej mieszanki nie kupuję, bo jest z czosnkiem, którego nie lubię.

      Usuń
    2. Na 100 % są w Intermarche.

      Usuń
  2. zazdroszczę warsztatów !! Śliczne dania. Piękny klimat :)
    Super !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się napatrzeć na to Twoje zdjęcie w zieleniach- wyglądasz ślicznie. Warsztaty superowe, można się nauczyć wielu ciekawych rzeczy.
    p.s
    moja nowa przeglądarka nie widzi rzodkieweczki przy kursorze, mam jakieś kłeczko niebieskie ale co tam...ważne, że mogę już pisać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko, zieleń to mój ulubiony kolor :-) A warsztaty były naprawdę fajne i cieszę się, że udało mi się na nie pojechać.

      Ps. O kurcze, to ciekawe, że nie widzi rzodkiewki, bo ona ciągle jest. Ale masz rację, najważniejsze, że pisać już się da.

      Usuń
  4. Apetycznie wyglądały te potrawy, mniam:))
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl