Kolejne danie z indyjską nutą. Co oznacza „balti”? Jeszcze kilka temu sama nie wiedziałam, a słysząc określenia
„kurczak balti”, „jagnięcina balti” czy „krewetki i
warzywa balti” nie miałam pojęcia co się za nimi kryje. Ale w
końcu człowiek uczy się całe życie (a i tak głupi umiera).
Poszperałam, poczytałam i się dowiedziałam. I od jakiegoś czasu pojawia się na naszym stole.
Dania balti mają
swój autonomiczny charakter, choć z genezą nazwy wiąże się
ciągle wiele kontrowersji. To sposób przygotowania dań wywodzący
się z okolic północnego Pakistanu, choć podobno i Kaszmir się do niego przyznaje, a rozwinięty i udoskonalony przez
emigrantów w angielskim Birmingham.
To, co charakteryzuje dania
balti, to to, że wszystkie składniki gotuje się i podaje w jednym
rondlu - indyjskim karahi (przez niektórych nazywanych garnkiem
balti). Większość dań balti wymaga jedynie prostych dodatków –
np. chlebka naan czy czapati. Dania balti są proste do
przygotowania, a bazą do nich mogą być ryby, mięso, sery, owoce
morza, warzywa. Niektóre z nich są określanie mianem curry i w
zasadzie nie ma w tym nic dziwnego, bo curry to po prostu danie w
sosie, a wiele dań balti takich właśnie jest. Kuchnia indyjska
jest tak różnorodna, że to co w jednym regionie jest daniem balti,
w innym nazywane curry. Sama spotkałam się z wieloma różnymi
zdaniami i pewnie nawet wyprawa do Indii nie do końca rozwiałaby
całą gamę wątpliwości związanych z tą kuchnią.
Dania balti należą do szybkich, ich przygotowanie nie powinno
zająć więcej niż 20 - 30 minut. Mięsa czy ryb nie marynuje
się wcześniej (choć w niektórych przepisach znalazłam zalecenie
marynowania). Ostrość dania jest kwestią własnych upodobań –
my lubimy dania pikantne i to też do łagodnych nie należy.
Inspiracją był przepis z książki „Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy”. Dałam jednak więcej mięsa, bo wg mnie 225 g kurczaka na 4 porcje to zdecydowanie za mało. Wydaje mi się, że wiele tych przepisów jest przygotowana tak, że na stół podaje się kilka potraw, a nie jedną. Wtedy to rzeczywiście ma sens. Ograniczyłam też nieco ilość chili, bo wydawało mi się go dużo. I to było dobre posunięcie, bo zamiast 1 łyżeczki dałam tylko ¼ łyżeczki, a i tak danie wyszło dosyć pikantne. Danie ma długą listę składników, ale robi się je bardzo szybko i sprawnie.
Inspiracją był przepis z książki „Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy”. Dałam jednak więcej mięsa, bo wg mnie 225 g kurczaka na 4 porcje to zdecydowanie za mało. Wydaje mi się, że wiele tych przepisów jest przygotowana tak, że na stół podaje się kilka potraw, a nie jedną. Wtedy to rzeczywiście ma sens. Ograniczyłam też nieco ilość chili, bo wydawało mi się go dużo. I to było dobre posunięcie, bo zamiast 1 łyżeczki dałam tylko ¼ łyżeczki, a i tak danie wyszło dosyć pikantne. Danie ma długą listę składników, ale robi się je bardzo szybko i sprawnie.
Składniki na 4 porcje:
800 g filetów z kurczaka
200 ml mleka kokosowego
100 g sera twarogowego typu ricotta albo gęstego jogurtu
naturalnego
1 łyżka oleju kokosowego
kawałek kory cynamonu (ok 5 cm)
3 ziarna zielonego kardamonu
2 suszone listki curry
1 mały listek laurowy
1 ząbek czosnku (pominęłam)
2 łyżki mielonych migdałów
2 łyżki niesłodzonych wiórków kokosowych
1 i ½ łyżeczki tartego świeżego imbiru
1 i ½ łyżeczki mielonej kolendry
¼ łyżeczki mielonego chili (ostrożnie jeśli wolicie
łagodniejsze dania)
1 czubata łyżeczka mieszanki garam masala
½ łyżeczki soli
1 pokruszone chili (dałam dwie malutkie pepperoni – nie
kruszyłam)
2 łyżki uprażonych płatków migdałowych
garść posiekanej świeżej kolendry (niestety nie miałam)
Filety z kurczaka pokroić w grubą kostkę. Do rondla albo na
patelnię (karahi niestety nie posiadam) wsypać mielone migdały i
wiórki kokosowe. Uprażyć je na złoty kolor i przesypać do miski,
dodać mleko kokosowe, jogurt, czosnek, imbir, kolendrę, chili, sól
i garam masalę. Wszystko wymieszać.
W rondlu rozgrzać olej kokosowy, wrzucić korę cynamonu, ziarna
kardamonu, liść laurowy, listki curry i pepperoni. Smażyć 2 – 3
minuty, uważać, żeby się nie przypaliło. Do rondla wrzucić
kurczaka i smażyć na mocnym ogniu przez 3 minuty – mięso powinno
się ściąć z zewnątrz, ale nie ugotować. Wlać mleko kokosowe z
przyprawami, wymieszać, zmniejszyć płomień, przykryć pokrywką i
gotować około 15 minut. Odkryć, zwiększyć ogień, aby nadmiar
płynu odparował, a sos zgęstniał. I gotowe. Posypać uprażonymi
płatkami migdałowymi i posiekaną świeżą kolendrą.
Podawać z chlebkami naan.
bardzo podoba mi się skład i chętnie się skuszę, bo to moje klimaty
OdpowiedzUsuńAgnieszko, polecam, bo wyszło naprawdę smacznie.
Usuńteż chętnie się skuszę...tylko boję się tych wszystkich składników...szczerze to jak widzę te różności to odchodzę od przepisu, ale może w końcu się przełamie. Skoro Margarytka mówi, że warto;) Pozdrawiam smacznie
OdpowiedzUsuńNie ma co się bać. Danie w sumie jest bardzo proste, a jedynie dosyć bogate w przyprawy. Ja sobie raz skompletowałam i teraz dokupuję tylko to, co mi się kończy.
UsuńA kuchnia indyjska jest cudowna i bogata w smaki, więc czasem coś indyjskiego robię, ale chyba będę częściej :-)
Egzotyczne danie ;)
OdpowiedzUsuńAniu i bardzo smaczne.
UsuńJutro idę na targi zdrowej żywności i mam zamiar kupić olej i mąkę kokosową od dobrego producenta. Już nie mogę się doczekać jak zamknę się w kuchni i zacznę eksperymenty:) Ten przepis trochę przypomina mój najprostszy przepis na klasycznego kurczaka curry (bez mleka kokosowego, a ze słodką śmietaną) i nie omiekszkam go wypróbować - oczywiście z modyfikacjami, bo inaczej nie umiem:D
OdpowiedzUsuńU nas ciężko z takim dobrociami, zamawiam przez internet. A eksperymenty zawsze są dobrym pomysłem. Ja rzadko kiedy trzymam się ściśle przepisu, więc nie dziwi mnie to, że inni też tak robią. W końcu z eksperymentów biorą się nowe dania :-)
UsuńPozdrawiam, daj znać co wykombinowałaś.
Czym można zastąpić garam masala? Akurat mi sie skończył i nie kupiłam..
OdpowiedzUsuńBasiu, trudno to czymś zastąpić. Musiałabyś uprażyć wszystkie przyprawy wchodzące w skład garam masali, zmielić i miałabyś domową :-)
Usuń