środa, 15 lipca 2015

Finał konkursu Taste the Summer by Almette Fruit

W sobotę 11 lipca 2015 r w Food Lab Studio spotkało się 10 blogerek kulinarnych razem ze swoimi wspaniałymi drużynami, których członkowie zostali wyłonieni w I etapie konkursu, który odbywał się na blogach.
Ja swojego zespołu w zasadzie nie znałam. Agnieszka to była jedyna osoba, z którą miałam wcześniej kontakt telefoniczny, ale nigdy się nie widziałyśmy. Druga Agnieszka, Klaudia i Ola były dla mnie zagadką, nie wiedziałam jak gotują, co potrafią. Przysłały mi wspaniałe propozycje swoich dań i na tej podstawia dokonałam wyboru. 

Od lewej: Agnieszka, Lili (córka Agnieszki), Agnieszka, ja, Klaudia i Ola

/fot. Paweł Wala/

W zasadzie od pierwszego wejrzenia wiedziałyśmy, że stworzymy fajną drużynę. Moja babska drużyna do zadania podeszła na luzie, bez presji. Wybrałam takie dwa dania z czterech nagrodzonych w I etapie, które pozwoliły nam spokojnie zmieścić się w wyznaczonym czasie. 

Oj, czegoś nam tu brakuje... idziemy szukać reszty składników:


Na przygotowanie dwóch dań (po trzy porcje) mieliśmy 90 minut. I dużo i mało, szczególnie, gdy walczy się o dostęp do piekarnika i sprzętu typu blender czy mikser (zdecydowanie było ich za mało) i gdy okazuje się, że brakuje podstawowego produktu do przygotowania głównego dania.
Jednym z naszych dań były sakiewki, do których potrzebowałyśmy trzech piersi z kurczaka, a dostałyśmy tylko jedną i to jeszcze nie nadającą się do użytku. Na szczęście Asia odpowiedzialna za zakupy szybko się zorganizowała, pojechała i kupiła dla nas mięso. To jednak spowodowało, że miałyśmy małą obsuwę... No, ale przecież ten czas też można było jakoś wykorzystać, więc Agnieszka i Ola zabrały się za przygotowanie nadzienia do sakiewek, podczas gdy Klaudia i druga Agnieszka szykowały deser, piekły ciasto francuskie, marynowały truskawki i kręciły krem. 


Cała moja cudowna ekipa i przeszkadzajka w osobie Davida :-)

/fot. Paweł Wala/

Ja zajęłam się bardziej przyziemnymi sprawami, jak pilnowanie piekarnika, poszukiwanie blendera, przycinanie foli, robienie marchewek itp. Gdy dotarło mięso okazało się, że nie ma go czym rozbić, więc Agnieszka, niczym pomysłowy Dobromir wykorzystała wałek i rękojeść noża. Sakiewki zostały szybko nadziane i powędrowały do piekarnika. 

Lili, Agnieszka i Klaudia nudzą się.. ciastka upieczone, a krem to pikuś :-)


Ola... ale o co chodzi?


Chwila przerwy :-) 


W trakcie przygotowań pojawiała się przy naszym stole przeszkadzajka w postaci przeuroczego francuskiego kucharza Davida, który prowadził całą imprezę. Pytał, doradzał, dyskutował, przyszedł z pomocą Oli i wyczarował dla niej obieraczkę, która kilka minut wcześniej okazała się nie do zdobycia.
Ciasto francuskie było przygotowane, krem się chłodził, sakiewki się piekły, marchewki glazurowały, a my miałyśmy chwilę czasu, aby na luzie pogadać. I wiedziałyśmy, że mamy dużo czasu do wydania dania i że damy radę. 

Przygotowania naszych dań:







W międzyczasie przygotowałyśmy dekoracje talerzy, a kilkanaście minut przed końcem dziewczyny złożyły deser, na talerze powędrowały upieczone sakiewki i marchewki. Pełen luz i doskonały humor, bo wszystkie bawiłyśmy się przy tym znakomicie mając nadzieje, że to, co przygotowałyśmy będzie jadalne i nikogo nie otrujemy. 

W oczekiwaniu na prezentację dania pogaduchy: dwie Agnieszki, Słodka Babeczka i Lili



Szanowne jury :-)


Trzyosobowa komisja, w której byli sami panowie miała trudny orzech do zgryzienia, bo pojawiło się przed nimi 20 wspaniałych dań. Co jedno to lepsze. Mnie zaczarował deser przygotowany przez zespół Asi – Słodkiej Babeczki, był jedyny w swoim rodzaju i przepyszny. Innych dań niestety nie miałam okazji skosztować.
 A oto i nasze dania:

Sakiewka z kurczaka nadziewana żurawiną, wędzonym boczkiem, serkiem Almette Wiśnia z Żurawiną, przyprawiona ziołami dalmatyńskimi, chili, zapieczona z sosem sojowo - miodowym, podana z glazurowanymi marchewkami posypanymi prażonym sezamem.



 
Deser Francuska Fantazja z kemem z bitej śmietany, serka Almette  z truskawkami marynowanymi w sosie balsamicznym.

/fot. Paweł Wala/

Gdy przyszedł czas na werdykt, to moja grupa w najlepsze sobie gadała i jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że to właśnie my wygrałyśmy. Ja podobno miałam oczy jak pięciozłotówki, pełne niedowierzania... bo tak prawdę mówiąc zupełnie się nie spodziewałam, że może nam się udać, choć uważam, że miałyśmy przepyszne i piękne dania... Ale wszystkie dania poddane ocenie były piękne i apetyczne, więc nadziei wielkich nie miałam.
Dosyć długo nie docierało do mnie, że to naprawdę się wydarzyło... aż się popłakałam ze wzruszenia i radości. A Ola mi na koniec powiedziała, że ona czuła, że to my wygramy.



Nagrodą dla wygranego zespołu były zestawy noży Fiskars i warsztaty z samym Davidem, a dla mnie ten ogromny czek.  Przygotowaliśmy wspólnie obiad i dostaliśmy świetną lekcję gotowania. David chętnie dzielił się wiedzą, pomysłami, podpowiadał, radził i chyba dobrze się z nami bawił. W warsztatach towarzyszyła nam córka Agnieszki – Lili, która była szczęśliwa, że może wreszcie dorwać się do garnków (podczas konkursu nie mogła bidulka nic zrobić, bo to wbrew zasadom – stała tylko i się przyglądała poczynaniom naszej drużyny). 








Podczas warsztatów przygotowaliśmy dwa dania: 

przystawkę, na którą składała się smażona pierś z kaczki, pure ziemniaczane i sos wiśniowy z rozmarynem i porto:


danie główne, w skład którego weszły kofty jagnięce, pilaw z morelami i delikatny sos jogurtowy:


Wszystko wyszło pyszne, ale mnie najbardziej urzekł pilaw, który już zdążyłam przygotować w domu i niebawem podzielę się przepisem.

Wspólne warsztaty sprawiły, że już nie miałyśmy za wiele czasu, aby jeszcze gdzieś pójść i pogadać, bo czekała nas jeszcze droga powrotna do domu... Klaudię nawet bardzo daleka.
Ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się z dziewczynami spotkać, bo czuję spory niedosyt... wszystko działo się tak szybko, w zamieszaniu i gwarze.

A teraz chciałabym podziękować mojej zgranej drużynie. Dziewczyny, jesteście wspaniałe – każda z osobna i jako zespół. Fantastycznie ze sobą współpracowałyście, nie trzeba było Wam mówić, co i kiedy trzeba zrobić, po prostu to czułyście. Jestem z Was dumna i cieszę się ogromnie, że to właśnie nam się tym razem udało, że to nasze potrawy okazały się tymi na medal. Brawa dla Was, bo ja bez Was bym tego nie zrobiła. W grupie siła.


Było naprawdę wyjątkowo jeśli chodzi o towarzystwo i emocje, choć organizacja całego wydarzenia pozostawiała wiele do życzenia (chaos, za mało sprzętu, mało miejsca). Jednak utwierdziłam się w przekonaniu, że tak jak lubię gotować, tak nie lubię rywalizować... ale już ochłonęłam i oczywiście ogromnie się cieszę z wygranej.

Większość zdjęć jest zrobiona przeze mnie albo pochodzi z mojego aparatu. Kilka zdjęć dzięki uprzejmości Słodkiej Babeczki - robił je jej mąż Paweł.  Serdecznie dziękuję. 

44 komentarze:

  1. gratulacje dla Ciebie no i dla dziewczyn :)) i to ogromne, jesteś jedną z moich ulubionych blogerek kulinarnych, także ja też uważam, że nagroda należała się Tobie :) szkoda tylko, że nie lubisz rywalizacji, bo ja chętnie zobaczyłabym Cię w masterszefie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie lubię... wolę współpracować, niż rywalizować. Wspólne gotowanie jest dla mnie dużo fajniejsze niż walczenie o coś... Nie czuję się w takiej roli dobrze, więc w żadnym takim programie mnie nie zobaczysz :-)

      Usuń
  2. A ja powiem tak : za to co robisz dla nas ta nagroda Ci sie nalezala :) Wasze dania prezentowaly sie znakomicie:) moZe mi nie uwierzysz, ale jak uslyszalam Twoje nazwisko jako wygranej druzyny to az podskoczylam I bilam brawo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, to był konkurs, więc tak naprawdę nic mi się nie należało... ale cieszę się bardzo, że miałam najwspanialszą drużynę pod słońcem i razem osiągnęłyśmy świetny efekt w postaci pysznych dań, które szanowne jury doceniło :-)

      Usuń
  3. super super, a ja myslałam,ze ten czek do podziału na Was wszystkie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, czek należy do mnie :-) Dziewczyny w pierwszym etapie wygrały bajeranckie fartuchy, a na finale zestawy noży. Taka była formuła tego konkursu.

      Usuń
  4. Moje gratulacje! Słuszna i zasłużona wygrana. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Asia, ja od siebie dodam, że jestem dumna, że mogłam przyłożyć odrobinę siebie do Twojego szczęścia. Wybrałaś w I etapie dania do finału, a okazało się, że wybrałaś osoby, które świetnie się bawiły i uwielbiają gotować. Nic więcej się nie liczyło. Ja też nie lubię rywalizacji i wolę wspólpracę i wydaje mi się, że Ola, Klaudia i Aga również (z tego co zauważyłam). Świetnie nam się razem rozmawiało, żartowało, a przede wszystkim to była świetna zabawa przy wspólnym gotowaniu. Najważniejsze w tym wszystkim, że mogłyśmy się wreszcie spotkać, poznać i uściskać. To była wielka przygoda i zaszczyt dla mnie pracować z Wami dziewczyny.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, a ja się bardzo cieszę, że chciało Ci się wziąć udział w konkursie, przyjechać do Warszawy, spotkać z nami i wspólnie pogotować. Ogromnie mi miło było Was poznać.
      Masz rację, wybrałam osoby, które stworzyły świetny team, choć zupełnie nie wiedziałam jakie jesteście... mam jednak nosa do ludzi :-) Świetnie gotujecie i super współpracujecie :-)

      Usuń
    2. wiesz co...jak zaczęły się problemy z mięsem to ja już kominowałam w głowie by boczek faszerować i zapiec, ale na szczęście problemy sie rozwiązały :) Mam nadzieję, że razem pojedziemy na jakieś warsztaciki kulinarne , bo mi się bardzo podobało wspólne działanie

      Usuń
    3. E, ja w tym momencie zwątpiłam, że wystarczy nam czasu... ale się udało i to najważniejsze :-)
      Dobra, jak będę miała jakieś zaproszenie i czas, żeby się wybrać, to spróbuję Cię wkręcić :-)

      Usuń
  6. Asiu, jeszcze raz gratuluję wygranej:-) Świetna relacja, dzięki której po raz kolejny mogłam przeżyć to co działo się w sobotę. Już się cieszę, na przepis na pilaw, bo stałam tylko jako bierny widz i chętnie go przygotuję w domowych warunkach. Pozdrawiam serdecznie.
    P.S.
    Dzisiaj i u mnie będzie relacja. Mam nadzieję, że mogłam podlinkować Ciebie jako zwyciężczynię konkursu? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) Przepis na pilaw już jest. Fajnie, że mogłaś zostać trochę dłużej i kilka słów mogłyśmy zamienić, choć ja byłam taka rozemocjonowana, że mało pamiętam z tego, co działo się po werdykcie :-)
      PS. Pewnie, że mogłaś :-)

      Usuń
  7. Super relacja! Na zdjęciach nawet nie widać jaki mieliśmy tam chaos :) Gratuluję jeszcze raz zwycięstwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że na szczęście nie widać. Ale rzeczywiście poszukiwania składników, przyborów i walka o piekarnik była faktem :-)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo w imieniu swoim i całej drużyny :-)

      Usuń
  9. Margarytko gratulacje zwycięstwa po zdjęciach sądzę że jesteś bardzo sympatyczną i radosną osobą.Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty, ja przecież jestem wredna :-) A tak poważnie, to staram się po prostu być dobrym człowiekiem, choć nie zawsze mi to wychodzi i wtedy wyłazi ze mnie zołza :) No, ale za słodko być nie może, bo mdłości murowane.
      Dziękuję za gratulacje.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  10. Serdecznie gratuluję, wylizałam ekran z apetytem!
    A do masterszefa absolutnie NIE! Tam jest ta pani, co głośno krzyczy i rzuca talerzami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-)
      Nie, nie, ja się tam z pewnością nie wybieram :-)

      Usuń
  11. Pieknie, pysznie i sympatycznie :) . Zastanawiam sie tylko dlaczego David pokazuje ciagle znak szatana , czyzby sam talent nie wystarczyl? I czy Wam to nie przeszkadza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie przeszkadza z prostego powodu - ani razu nie widziałam, aby taki gest wykonał.

      Usuń
    2. Na zdjeciu tez pani nie widzi?

      Usuń
    3. To może jednak warto zobaczyć jak owy znak wygląda, bo układ dłoni Davida nie pokazuje znaku szatana, w którym wyprostowane są trzy palce: wskazujący, mały i kciuk, a dwa środkowe zgięte.
      No, ale każdy widzi to, co chce widzieć.

      Usuń
    4. To co on pokazuje ? Moze mi pani wyjasnic ?

      Usuń
    5. Nie nie mogę, bo nie jestem Davidem. Nie ja ten gest wykonuję.

      Usuń
    6. to moja babcia (91 lat) wie, że ten gest oznacza " jesteśmy cool", nie masz czego się czepić anonimko? zapytaj proboszcza w parafii to Ci wyjaśni jak wygląda gest szatana, albo sobie wygooglaj w obrazach Google - będzie szybciej i zoabzcysz różnicę, o ile umiesz

      Usuń
    7. Uważam powyższą dyskusję za zakończoną. Ja odpowiedziałam na pytania, więcej dyskutować na ten temat dalej nie zamierzam. Szukanie dziury w całym jakoś mnie nie kręci, więcej komentarzy w tym temacie publikować nie będę.

      Usuń
  12. Ja również przyłączam się do gratulacji :)
    Bardzo mnie ucieszyła wygrana Pani (i) zespołu :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Serdeczne gratulacje - nagroda bardziej, niż zacna :) PS. Mnie się ten gest kojarzy z "zadzwonię!", tylko trochę daleko od głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nagroda rzeczywiście świetna.
      Ps. To mamy podobne skojarzenia, choć uważam, że to akurat nie temat do dyskusji, bo tylko autor wie, co miał na myśli :-)

      Usuń
  14. Margarytkooooo!jestes genialnym czlowiekiem,wielka radosc i dla mnie.Jestes moim guru kulinarnym.
    Wczoraj robilam dzem z czarnej porzeczki wg Twojego przepisu.Wszystkie potrawy swiateczne,codzienne tez czesto wg Ciebie.Mam 63 lata i ciagle sie ucze,od Ciebie.
    Dziekuje i gratuluje wygranej.Mira D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miro, dziękuję za dobre słowo, ale od geniuszu to lata świetlne mnie dzielą :-) Ale ogromnie się cieszę, że blog się przydaje, a przepisy sprawdzają.
      Każdy z nas się uczy, ja też... również od Was :-)

      Usuń
  15. Widzę, że szanowne jury ma zbliżony gust kulinarny do mojego :). Wielkie gratulacje! Dania wyglądają świetnie i zapewne tak smakowały. Wypróbowałam sporo Twoich przepisów i miałam właściwie jedną reklamację (pamiętasz? że za mało klusek zrobiłam;) ). Dziś u mnie tort czekoladowo-śmietanowy z malinami tylko zrobiony na dużej blaszce. Biszkopt upiekłam po swojemu, ale też z 6 jaj. Nie miałam czekoladowej posypki, więc po wierzchu posypałam tartą gorzką czekoladą. W końcu usztywniłam śmietanę żelatyną, której się bałam :) i jest pełen sukces! Rodzince smakowało, a zobaczę co jutro powiedzą koleżanki :). Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam serdecznie. Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tyle dobrych słów :-)
      No widzisz, nie taka żelatyna straszna jak ją malują, a przy tych upałach jednak warto jej użyć :-) Mam nadzieję, że koleżankom będzie smakowało równie dobrze jak rodzince.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  16. A kiedy pojawi się przepis na te pyszne sakiewki? Wyglądają obłędnie :-) i chętnie bym je zrobiła.
    Cieplutko pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawić się pojawi, ale nie wiem jeszcze kiedy.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  17. Gratulacje dla całego Zespołu :-))) Chętnie bym popróbowała tych pyszności :-)))

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...