Niedawno zrobiłam przegląd przypraw do pierników, które można
kupić na naszym rynku. Tylko nieliczne warte są tego, aby po nie
sięgnąć, ale niestety ich dostępność jest dosyć ograniczona i
przyznam, że zupełnie tego nie rozumiem. W końcu promowane powinno
być to, co dobre, a nie to co tanie. Niestety w przypadku przypraw
korzennych cena ma z jakością wiele wspólnego. Dobra mieszanka
przypraw kosztuje więcej niż taka pełna wypełniaczy w postaci
mąki, cukru czy kakao. Ale wystarczy zadać sobie pytanie, czy
chcemy płacić za przyprawy czy tanie wypełniacze, a odpowiedź z
pewnością przyjdzie sama.
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem
jest przygotowanie domowej przyprawy, ale nie zawsze to ma sens,
szczególnie, gdy potrzebujemy jej niewielką ilość, bo np. raz do
roku porywamy się na upieczenie piernika czy małych pierniczków.
Wtedy warto sięgnąć po dobrej jakości gotową mieszankę, bo
zapłacimy za nią około 3 zł. Natomiast chcąc przygotować domową
mieszankę trzeba się zaopatrzyć w pojedyncze przyprawy, które do
tanich nie należą. Dobrej jakości przyprawy to koszt około 30
złotych. A wiadomo, że nie wykorzystamy wszystkiego od razu. W
takim przypadku warto się zastanowić, czy potrzebujemy domowej
mieszanki i czy zakupione przyprawy wykorzystamy do końca.
U nas przyprawy korzenne są używane dosyć często, lubimy orientalne smaki, więc ze spokojem mogę wydać pieniądze, bo wiem, że nic się nie zmarnuje. Jest też inne rozwiązanie – można przygotować domowej przyprawy dużo i po prostu dogadać się z koleżankami i podzielić kosztami. A można i taką przyprawę ładnie zapakować i po prostu komuś podarować.
Ja dziś proponuję swoją wersję mieszanki korzennej. Od dawna już próbuję osiągnąć efekt, jaki jest w mojej ulubionej przyprawie do piernika od Kotanyi. Niestety łatwe to nie jest, bo wystarczy, że użyję innego cynamonu (ja preferuję cejloński, a w mieszance jest chyba kasja, bo cejlońskiego Kotanyi w ofercie nie ma), innego pieprzu i już efekt jest inny.
Ta dzisiejsza mieszanka jest prawie doskonała. Cudownie pachnie, jest dosyć ostra, ma piękny kolor, który zawdzięcza tylko przyprawom. Czego chcieć więcej? Oczywiście można sobie zmienić nieco proporcje - wszystko jest kwestią własnych upodobań i preferencji smakowych.
Z tej ilości składników wychodzi słoiczek o pojemności około 200 ml – czyli całkiem sporo, bo domowa przyprawa jest bardzo aromatyczna i intensywna. Ja wykorzystałam przyprawy w całości, ale równie dobrze można użyć już zmielonych.
U nas przyprawy korzenne są używane dosyć często, lubimy orientalne smaki, więc ze spokojem mogę wydać pieniądze, bo wiem, że nic się nie zmarnuje. Jest też inne rozwiązanie – można przygotować domowej przyprawy dużo i po prostu dogadać się z koleżankami i podzielić kosztami. A można i taką przyprawę ładnie zapakować i po prostu komuś podarować.
Ja dziś proponuję swoją wersję mieszanki korzennej. Od dawna już próbuję osiągnąć efekt, jaki jest w mojej ulubionej przyprawie do piernika od Kotanyi. Niestety łatwe to nie jest, bo wystarczy, że użyję innego cynamonu (ja preferuję cejloński, a w mieszance jest chyba kasja, bo cejlońskiego Kotanyi w ofercie nie ma), innego pieprzu i już efekt jest inny.
Ta dzisiejsza mieszanka jest prawie doskonała. Cudownie pachnie, jest dosyć ostra, ma piękny kolor, który zawdzięcza tylko przyprawom. Czego chcieć więcej? Oczywiście można sobie zmienić nieco proporcje - wszystko jest kwestią własnych upodobań i preferencji smakowych.
Z tej ilości składników wychodzi słoiczek o pojemności około 200 ml – czyli całkiem sporo, bo domowa przyprawa jest bardzo aromatyczna i intensywna. Ja wykorzystałam przyprawy w całości, ale równie dobrze można użyć już zmielonych.
Składniki na 1 słoiczek:
40 g cynamonu w laskach (około 10 lasek cejlońskiego albo 7
lasek wonnego – kasja)
20 g (2 duże sztuki) gałki muszkatołowej
4 g (2 łyżeczki) ziaren kolendry
5 g (2 czubate łyżeczki) mielonego imbiru
4 g (2 łyżeczki) całych goździków
2 g (1 łyżeczka) ziaren ziela angielskiego
2 g (1 cała gwiazdka) anyżu
2 g (1 łyżeczka) ziaren czarnego pieprzu
5 g (1 i ½ ) łyżeczki strąków kardamonu
Gałkę muszkatołową zetrzeć na tarce, a kardamon wyłuskać ze
strąków. Wszystkie przyprawy oprócz startej gałki i mielonego
imbiru włożyć do moździerza i rozetrzeć bardzo drobno. W
przypadku braku moździerza można użyć młynka do kawy albo blendera (takiego, który ma w zestawie szatkownicę z nożem). Mieszankę przypraw
przesiać przez drobne sitko, a to co na nim zostanie jeszcze raz
dokładnie rozetrzeć albo zemleć. Dodać startą gałkę
muszkatołową i mielony imbir i wszystko razem dobrze wymieszać.
Przesypać do słoiczka i przechowywać w ciemnym miejscu. Przyprawa
nie powinna stać zbyt długo, bo wietrzeje i traci swój aromat.
Lepiej przygotować mniejsze porcje na świeżo.
W przypadku cynamonu kasja trzeba uważać, bo to bardzo twardy cynamon i niełatwo się go rozdrabnia, ale porządny moździerz czy młynek daje sobie z tym radę bez najmniejszego problemu. W przypadku blendera trzeba uważać, aby cynamon i goździki go nie porysowały.
W przypadku cynamonu kasja trzeba uważać, bo to bardzo twardy cynamon i niełatwo się go rozdrabnia, ale porządny moździerz czy młynek daje sobie z tym radę bez najmniejszego problemu. W przypadku blendera trzeba uważać, aby cynamon i goździki go nie porysowały.
Chyba jesteś jedyną blogerką albo jedną z niewielu, które pokazują jak coś powstaje. I dlatego ufam Twoim przepisom, bo wiem że je zrobiłaś. A nie np wsypałaś przyprawę z paczki do słoika i spisałaś od kogoś przepis.
OdpowiedzUsuńA tą mieszankę chętnie wypróbuję. Robiłam już inną, ale nie do końca mi pasuje.
Rzadko się odzywam, ale podziwiam Cię za dokładność i gratuluję wspaniałego bloga.
Jak wyżej, też podziwiam i gratuluję bloga.
UsuńDziękuję za dobre słowo. Ale chyba jednak większość blogerek pokazuje to, co same zrobiły. Robienie zdjęć podczas gotowania to sporo dodatkowej pracy i nie każdemu chce się to robić, Ale mnie zależy, aby mój blog był miejscem do czerpania inspiracji, a nie tylko do oglądania, więc staram się też pokazać proces powstawania moich potraw.
UsuńPozdrawiam ciepło.
wydaję mi się mało prawdopodobne aby ktoś przedstawiał "gotowce" jako swoje. A przyprawa fantastyczna, również robię swoją, ponieważ używam cały rok na okrągło a nie tylko do pierniczków. Robię bez kolendry, ale chyba przetestuję Twój skład :)
UsuńEwa, no zdarzają się takie przypadki, ale to raczej naprawdę rzadkie wyjątki.
UsuńKażda domowa przyprawa lepsza niż sklepowa :-)
Ta mieszanka to jest mistrzostwo świata,złoty medal dla blogerki,kucharki i gospodyni.Zeby to zrobić to trzeba kochać gotowanie i pieczenie.A to już wiem Margarytko że kochasz to co robisz.A przy tym tak cierpliwie i skrupulatnie się z nami dzielisz.Brawo i dziękuje.Pierniki i inne korzenne ciasta piekę z Twojego przepisu,zawsze się udają, ale przyprawy kupię gotowe te polecane przez Ciebie .Może kiedyś jak wszystko kupię to i pokuszę się i Taką właśnie zrobię
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Iwona
Zrobienie mieszanki jest naprawdę proste, nawet nie specjalnie czasochłonne. Jedyna przeszkoda to zapas wszystkich potrzebnych przypraw pod ręką. U mnie są zawsze, więc takie zamieszanie nie stanowi wyzwania.
UsuńAle ja nie mam nic przeciwko gotowym przyprawom, sama ich używam. Ważne, aby wybierać te z samymi przyprawami :-)
Bardzo podobny skład i proporcje do tej, którą robię. Różnimy się pieprzem, bo ja daję biały, no i do głowy mi nie przyszło, żeby sprawdzać pochodzenie cynamonu. Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPrzygotowując mieszankę opieram się na składzie tej mojej ulubionej, nie dodaję tylko nasion kopru, ale cała gwiazdka anyżu skutecznie go zastępuje, bo on też taki anyżowy smak daje.
UsuńZ białym pieprzem nie robiłam, brzmi ciekawie, spróbuję następnym razem :-)
A dziękuję, jedne z niewielu zdjęć, które nawet mnie się podobają :-)
Pozdrawiam.
Ja też mieszanki pewnie nie zrobię bo taka ilość to dla mnie za dużo ale zdjęcia naprawdę piękne
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem, bo jak potrzebna raz do roku, to kupowanie 9 osobnych przypraw nie ma sensu. Dziękuję.
Usuńna pewno Twoja mieszanka powala zapachem .... ehhh ale dla mnie to faktycznie będzie za wiele więc mam nadzieję, że znajdę jednak w sklepie tego gotowca Kotanyi którego polecasz
OdpowiedzUsuńPoluśka, gdyby co to pisz, to Ci wyślę :-)
UsuńI to w Tobie lubię. Nie przekonujesz na siłę, że tylko domowa przyprawa jest dobra, ale że można kupić równie świetną w sklepie, tylko trzeba dokonać właściwego wyboru. Ja bym nie zużyła tych wszystkich przypraw, dlatego kupuję gotową. Dzięki Tobie nauczyłam się czytać etykiety i zwracać uwagę na to, aby nie kupować przetworzonych produktów, przestałam używać kostek i gotowych Pomysłów na. Pokazałaś mi, że można szybko i smacznie przygotować jedzenie bez tych gotowców. I za to bardzo Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Ewa, dziękuję za dobre słowo :-) Fajnie, że blog na coś się przydaje i pomaga, ale przede wszystkim bardzo się cieszę, że zrezygnowałaś z gotowców. A etykiety zawsze warto czytać.
UsuńNatomiast jeśli chodzi o przyprawę, to jest dokładnie tak jak napisałam - czasem wystarczy jedna paczuszka i wtedy nie ma większego sensu, aby robić samemu. Pewnie niektórzy by mnie za to własne zdanie zlinczowali, ale tak uważam i już :-)
Serdecznie pozdrawiam i samych sukcesów w kuchni życzę.
Mam pytanie odnośnie piernika długo dojrzewającego - czy to normalne, że zwiększa swoją objętość po pewnym czasie? Zszedłem do piwnicy dzisiaj i zauważyłem, że ściereczka jest mocno wybrzuszona (ciasta było w naczyniu "pod sam wierzch").
OdpowiedzUsuńBartku, a to mnie zaskoczyłeś. Nigdy mi piernik nie wyrastał, ale u mnie zawsze jest w lodówce, więc temperatura pewnie niższa niż w piwnicy. Zapytam, może u kogoś wystąpiło takie zjawisko.
UsuńNo nic, trzeba poczekać jeszcze ze 3 tygodnie i sprawdzić, teraz i tak niczego nie zmienię ;) Tak sobie myślę, że może przez tę sodę ciasto "pracuje"? Temperatura na pewno wyższa, niż przeciętna lodówkowa, obstawiam jakieś 10 stopni. Pozdrawiam!
UsuńNo właśnie do takiego wspólnego wniosku doszliśmy na FB, gdy zadałam pytanie, czy ktoś też miał taką przygodę. Jeśli korzystasz z FB, to zapraszam na Margarytkowe Szaleństwa - większość osób nie miała nigdy tego problemu. Ale obstawiamy właśnie, że ma za ciepło i soda pracuje.
UsuńParę dni temu olśniło mnie, co może być tego przyczyną... miód! Po otwarciu słoika wydał mi się lekko "sfermentowany" (zawsze przekonany byłem święcie, że miód terminu ważności nie ma, ale czytam właśnie, że fermentacja miodu to nic niezwykłego tak naprawdę). Z drugiej strony - drożdże giną w temp. 80 stopni, a mój, podgrzany razem z tłuszczem i cukrem, miał o wiele więcej. Nadal więc wiem, że nic nie wiem, o ;)
UsuńJa bym jednak pozostała przy tej temperaturze - to chyba jednak soda działa, ale podobno to nie przeszkadza w niczym, nawet jeśli piernik te kilka centymetrów podrośnie. Mam nadzieje, że po wypieczeniu będzie dobry.
UsuńSpieszę donieść (w myśl zasady "lepiej późno, niż wcale"), że piernik wyszedł mi wyśmienity (piekłem go dwa razy, na Boże Narodzenie 2015 i 2016). I to nie tylko moja opinia, ale i też innych. W smaku nie ma sobie równych, bez dwóch zdań! Oczywiście z przyprawą do pierników znowu miałem przeboje, tym razem do mojej "mieszanki" (oprócz zmielonego jak zawsze, mojego ukochanego anyżu) poszła przyprawa do grzańca (straszna bida z asortymentem u mnie, niestety). No ale wszystko dobre, co się dobrze kończy :)
UsuńBardzo się cieszę, że piernik smakował :-) Dla mnie to też najlepszy piernik jaki może być.
UsuńChyba Ci wyślę te przyprawę, cobyś nie musiał w listopadzie kombinować i szukać :-)
Przysiągłem sobie, że w tym roku szukanie dobrej przyprawy do piernika rozpocznę już latem ;)
UsuńGdybyś nie znalazł do wrześnie, daj znać, podeślę, bo u nas nie ma problemu z jej dostaniem (pod warunkiem, że nie szuka się jej w grudniu) ;-)
Usuńtaka ilość swojej przyprawy dla mnie w sam raz na okres przedświąteczny, bo znowu zaczyna się u mnie szał pierniczenia. Właśnie szykuję 30 paczek po 10 pierniczków dla firmy
OdpowiedzUsuńJa w tym roku nie produkuję takiej ilości pierników jak zawsze, ale mam ochotę na różnorodność i się przymierzam do katarzynek.
UsuńJuż kilka razy próbowałam przerzucić klientki na inne opcje ale wraz wolą pierniczki z Twojego przepisu.
UsuńNo bo są najlepsze :-)
UsuńO ja w ubiegłym roku miałam to samo z piernikiem (stał w lodówce, lekko wyrósł, ale nic się nie przejmowałam i słusznie, bo miałam wrażenie, że pierniczek po upieczeniu był bardziej puszysty, po prostu pycha. Myślę, że masa w momencie wyrabiania ciasta była nieco cieplejsza niż zwykle i to spowodowało, że soda zadziałała. Ja również kupuję Kotanyi, a w tym roku użyłam po raz pierwszy mieszanki swojej produkcji...ciekawe czy będzie dobry pierniczek :D Piękne zdjęcia!!! pozdrawiam nanyka
OdpowiedzUsuńI dobrze, że się nie przejmowałaś, wszak to tylko piernik :-)
UsuńZ całą pewnością, z taką domową przyprawą wyjdzie Ci pyszny piernik. Ja jeszcze nie nastawiałam, zabiorę się za to po niedzieli :-)
Margarytko, musze ci podziekowac za twoje przepisy, sa sprawdzone i smakowite, po 15 grudnia zaczynam piec Pierniczki swiateczne, bo mam duza rodzinke, potem wnuki wlasnorecznie udekoruja i bezie bardzo swiatecznie.Pozdrawiam z Wilna! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przepisy się przydają. U nas już produkcja pierniczków trwa :-)
UsuńZrobie w sobote do pierniczkow ,dzieki Asiu ;)
OdpowiedzUsuńZrób, co domowa to domowa. Pozdrawiam.
Usuń