Dziś o flaczkach będzie słówko albo i dwa, a
może cały elaborat jeśli się rozpędzę. Przepis był na starym
blogu i cały czas dostaję wiadomości z prośbą o ten przepis.
Nadarzyła się okazja, zrobiłam zdjęcia i postanowiłam przepis
odświeżyć.
Nie jadam flaczków, ale pewnie jeszcze do nich
nie dojrzałam. Mój brat też ich długie lata nie jadł. Zaczął
od rosołku z flaczków, a dziś wcina flaki aż miło. Ale jest o 9
lat starszy, więc pocieszam się, że może i ja do tych flaczków
kiedyś się przekonam.
Zielonooki bardzo lubi i zawsze, gdy moja Mama
gotuje tę potrawę, to się załapie i przeważnie dostanie też
porcję „na wynos” (to się chyba nazywa rozpuszczanie zięcia
przez teściową).
Jakieś kilka lat temu wpadłam na pomysł, że
nauczę się te flaczki gotować i przepis od mamy wyprosiłam.
Podyktowała bez mrugnięcia okiem, a że moja Mama dokładna jest
tak jak ja (coś w końcu po niej mam) to przepis długi wyszedł,
ale myślę, że nie pozostawia żadnych wątpliwości. Moja mama robi do flaczków lekką zasmażkę z czerwoną słodką papryką, co sprawia, że to danie smakuje wyjątkowo.
Flaczkami z przepisu mojej Mamy zajadają się
wszyscy, którzy się na nie załapią i repeta zawsze mile widziana.
Składniki na kilka porcji, dokładną ilość
trudno podać, ale wychodzi spory garnek (6 osób spokojnie się
naje):
1 kg g flaków wołowych – oczyszczonych i odgotowanych
500 g chudej wołowiny bez kości (łopatka,
udziec)
2 duże marchewki
2 małe pietruszki
kawałek pora
½ średniego selera
4 liście laurowe
8 ziaren ziela angielskiego
10 ziaren czarnego pieprzu
sól, pieprz, chili
imbir, gałka muszkatołowa
majeranek
Zasmażka:
1 i ½ łyżki masła
1 i ½ łyżki mąki
2 łyżeczki słodkiej czerwonej papryki
Flaczki - przygotowanie:
Do dużego garnka włożyć flaki (jeśli są w
dużych kawałkach to pokroić w nieduże paseczki), zalać zimną
wodą. Zagotować, odcedzić na sicie (wodę wylać). Przelać zimną
wodą, włożyć ponownie do garnka, zalać zimną wodą. Gotować 20
minut od chwili zagotowania. Odcedzić i ponownie przepłukać zimną
wodą. Odstawić.
Warzywa obrać.
Wołowinę opłukać, włożyć do dużego garnka
i zalać zimną wodą (około 2,5 litra). Zagotować. Jeśli pojawią się szumowiny to
zebrać. Dodać 1 marchew, 1 pietruszkę, kawałek pora, ¼ selera.
Wsypać 2 płaskie małe łyżeczki soli, ½ łyżeczki mielonego pieprzu, dodać 2
liście laurowe, 5 ziaren ziela angielskiego, 5 ziaren czarnego
pieprzu. Gotować około 60 minut na wolnym ogniu (mięso powinno być
prawie miękkie).
Rosół przecedzić przez drobne sito (byle nie do
zlewu jak to kiedyś zrobiła moja znajoma) do drugiego garnka.
Warzywa, liście, ziele i pieprz wyrzucić.
Wołowinę pokroić w drobne paseczki **, wrzucić
do rosołu, dodać odgotowane flaki, 3 ziarenka ziela angielskiego, 5
ziaren pieprzu, 2 liście laurowe. Wsypać ¼ łyżeczki chili.
1 dużą marchewkę, 1 pietruszkę, ¼ selera
zetrzeć na tarce (na dużych oczkach) i dodać do mięsa. Jeśli flaczki wydają się zbyt gęste można dolać trochę zimnej wody, aby uzyskać pożądaną konsystencję. Gotować
około 60 minut..
Pod koniec gotowania doprawić do smaku – dodać
¼ łyżeczki imbiru, ½ łyżeczki świeżo startej gałki
muszkatołowej. Gotować jeszcze kilka minut minut.
Flaczki można zostawić rosołowe (bez zasmażki),
ale moja Mama robi lekką zasmażkę z dodatkiem słodkiej papryki,
która nadaje flakom charakterystycznego smaku, więc taki przepis
podaję.
Na patelni roztopić masło, dodać mąkę i
zasmażyć na jasno. Dodać 2 łyżeczki słodkiej czerwonej papryki
i chwilę podsmażyć. Zasmażkę rozprowadzić gorącym rosołem od
flaków (wlewając powoli i ciągle mieszając - tak aby nie było
grudek). Wlać do flaków, zagotować i gotować około 2 minuty.
Spróbować i w razie potrzeby dodać sól czy pieprz, ewentualnie jeszcze trochę imbiru i gałki.
Po wyłączeniu dodać majeranek (ilość wg
uznania).
** Moja Babcia, gdy przygotowywała flaczki dla
gości to ugotowanej wołowiny nie kroiła w drobne paseczki, ale
mieliła ją i robiła malutkie pulpeciki (wielkości orzecha
laskowego)... ale nie ma to w zasadzie wpływu na smak, a jedynie
uatrakcyjnia wygląd potrawy.
Uwielbiam! I robię identycznie, widać ci z Piły tak mają :-), czyzbysmy miały wspólna znajoma?(ta od rosołu)
OdpowiedzUsuńPrzepis "trzcianecki" od babci :-)
UsuńA nie wiem czy o tą samą chodzi, w każdym razie uśmiałam się serdecznie, gdy mi historię rosołową opowiedziała :-)
Nie mogę doczytać w którym momencie wrzucamy te flaczki do rosołu, czy jeszcze je gotujemy?
OdpowiedzUsuńJest napisane: "Wołowinę pokroić w drobne paseczki **, wrzucić do rosołu, dodać odgotowane flaki, 3 ziarenka ziela angielskiego, 5 ziaren pieprzu, 2 liście laurowe".
UsuńAleż one wyglądają Jak marzenie. Nigdy sama nie robiłam, muszę spróbować. Twój przepis jak zawsze dobrze opisany. Dam znać jak wyjdą.
OdpowiedzUsuńGdzie kupujesz flaki?
Wyglądają apetycznie ale skąd taki kolor ?
UsuńDorota, to czekam na wrażenia :-) My flaki kupujemy przeważnie w Kauflandzie (firma Balcerzak - dobrze oczyszczone i ładne).
UsuńAnonimowy, po przeczytaniu przepisu wiadomo, że od słodkiej papryki dodanej do zasmażki :-)
No wreszcie znalazlam pszepis na flaczki,ktorych to sklad mi bardzo odpowiada. A jak apetycznie wygladaja. Musze przyznac,ze tez nie lubie flakow,ale wiem,ze te wedlug Twojego przepisu bardzo zasmakuja mojemu mezowi. Takze przepis od razu zapisuje :-).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mężowi będą smakowały :-) Daj znać, gdy zrobisz.
UsuńPozdrawiam Kasiu.
A jaka ilością wody zalać wołowinę? Zawsze mam z tym problem 😊
OdpowiedzUsuńJuż uzupełniłam. Około 2,5 litra wody, część z pewnością odparuje podczas gotowania, ale lepiej trochę dolać, niż mieć zbyt rzadkie flaczki. Po dodaniu do rosołu pokrojonej wołowiny, flaków i warzyw spokojnie można uzupełnić płyn, jeśli potrawa wydaje się zbyt gęsta.
UsuńDziękuję 😊 biorę się do roboty.
UsuńWyglądają apetycznie ale skąd taki kolor ?
OdpowiedzUsuńOd papryki.
UsuńTakie z dodatkiem wołowiny to już wersja iście luksusowa! ;) Lubię flaki, ale szczerze mówiąc, troszkę mi się przejadły za sprawą ojca, który mógłby je jeść trzy razy w tygodniu ;) Próbowałaś dodać koncentratu pomidorowego? Mnie takie smakują najbardziej, lekko pomidorowe :)
OdpowiedzUsuńU nas z dziada pradziada flaki są gotowane z wołowiną. Innej wersji nigdy u nas nie było. Kiedyś mama próbowało z przecierem, ale się nie przyjęło :-)
UsuńFlaki z przecierem to nie flaki wersja iscie z bufetu na dworcu PKP te z przepisu sa super
UsuńTo chyba nie ma to wielkiego znaczenia, jeśli komuś taka wersja smakuje :-)
UsuńU nas robi się bez przecieru, ale ortodoksyjna nie jestem.
Patrząc na zdjęcie powiem ci: żałuj, że nie jesz tej potrawy, wygląda cudnie. A skoro nie ma szans się na nią załapać, to trzeba będzie ugotować samemu, tym bardziej, że swoje flaczki, jakkolwiek to brzmi, gotuję inaczej.
OdpowiedzUsuńNo jakoś nie możemy się polubić :-) A jak robisz swoją wersję?
UsuńJa robię w dwóch wersjach, jedna jest rosołowa, mocno ziołowa, mniej warzywna z dodatkiem parmezanu, a druga, częściej gotowana jest z dodatkiem passaty i przesmażonego koncentratu pomidorowego. Do żadnej nie dodaję mięsa z wywaru, no i niekoniecznie robię na wywarze wołowym.
UsuńNo to rzeczywiście zupełnie inaczej. U nas robi się tylko tę jedną wersję, opcja z pomidorami się nie przyjęła, ale może zrobię kiedyś Zielonookiemu tę Twoją wersję z parmezanem.
UsuńUwielbiam flaczki. Tym bardziej żałuję, że nie jadłam ich od lat... niestety moja córka nie podziela entuzjazmu odnośnie ich smaku, a dla jednej gotować to tak ciężko ;)
OdpowiedzUsuńNo tak to czasem bywa, że tylko jedno w domu lubi daną potrawę. U mnie flaczki lubi tylko mąż, ale na szczęście moja mama od czasu do czasu gotuje flaczki dla 4 osób, więc porcja dla Zielonookiego też się znajdzie :-)
Usuńmieszkam w pobliskim Złotowie i ciekawi mnie, gdzie można takie surowe flaki kupić w Pile? Jolika
OdpowiedzUsuńMy nie kupujemy surowych flaków, bo z nimi jest ogrom pracy, kupujemy obgotowane.
UsuńNo i cóż ja tu widzę przepis na flaczki których nie lubię od dziecka. Wina rodziców, bo jak je gotowali to dość, że były pieprzne bardzo to jeszcze podczas gotowania czy czyszczenia (nie wiem) śmierdziało, że apetytu nie miałam. Nigdy tez nie gotowałam z wiadomych względów. Trzeba będzie się przełamać i ugotować mężowi memu bo lubi bardzo:) Nie wiem tylko gdzie kupić, żeby nie trzeba było czyścić, ale widzę wyżej podpowiedź kaufland firma balcerzak :) Będę szukała i jak zrobię dam znać :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka Asiu :)
Basiu, bo kiedyś nie można było kupić takich obgotowanych, oczyszczonych flaków. Robiło się to samemu i rzeczywiście żołądki podczas obgotowywania śmierdziały potwornie. Te, które można kupić dzisiaj już tak nie śmierdzą, ale za radą mamy i tak proponuję je obgotować dodatkowo.
UsuńBasiu, jak zrobisz daj znać, czy mężowi smakowały.
Pozdrawiam ciepło.
Mam zasadnicze pytanie co wtedy gdy kupuję flaczki już podgotowane?
OdpowiedzUsuńCzy gotować dodatkowo i jak długo?
Może ktoś ma doświadczenia w tym zakresie
W przepisie są użyte już takie obgotowane i oczyszczone. Ale mimo wszystko moja mama zaleca ich dodatkowe obgotowanie (są przygotowywane mechanicznie i nie zawsze wszystkie zanieczyszczenia są usunięte). Jeśli są bardzo miękkie, to ten drugi raz można skrócić z 20 do 5 minut. Flaki flakom nierówne.
UsuńCzęsto korzystam z Twoich przepisów, ale jak pewnie większość czytelników: nie komentuję :( a szkoda ! bo powinnam robić to częściej !
OdpowiedzUsuńFlaczki z tego przepisu - przeeeepyszne :) Nie robiłam ich już kilka lat, a Twój przepis spowodował, że tak bardzo mi się ich zachciało, że na drugi dzień po Twojej publikacji już były gotowe u mnie na stole :) Zasmażka paprykowa Twojej mamy to świetny pomysł ! Polecam flaczki z tego przepisu ! Są naprawdę pyszne !!! Jak zresztą reszta przepisów :) Pozdrawiam, Dorota
W takim razie cieszę się, że tym razem zostawiłaś komentarz - rzeczywiście bywają one pomocne, szczególnie, gdy piszą je osoby, które z przepisu skorzystały.
UsuńBardzo się cieszę, że przepis się przydał i sprawdził, a efekt końcowy smakował.
Pozdrawiam.
Mmmmm!... Asiu, po wypłacie robię flaki! :) Jak mogłam zapomnieć, że takie pyszności są na świecie? :) Na razie jadę na makaronie z serem i naleśnikach. Jak się za mocno poszalało, to ma się teraz kryzys "w kraju" :)
OdpowiedzUsuńTak to czasem bywa, że po szaleństwie trzeba przycisnąć pasa :-) A flaki jeśli lubisz zrób koniecznie :-)
Usuńdługo nie mogłam się przekonać do jedzenia flaczków ale kiedy już spróbowałam to przepadłam :)
OdpowiedzUsuńTo tak ma chyba wiele osób. Mnie po prostu nie smakują. Jeszcze sam "płyn" to tak, ale już flaczki niekoniecznie :-)
UsuńCzy użyłaś flaków mrożonych?
OdpowiedzUsuńNie, obgotowanych, ale nie były mrożone.
UsuńCoś w tym jest, że do flaczków trzeba dojrzeć. Ze mną też jest dziwnie, ponieważ w domu flaczków nie jadłam i nie jem do dziś gdy mama gotowała i gotuje teraz. Gdy teściowa gotuje to też nie zjem bo mi nie smakują. Kiedyś będąc na wakacjach po maturze a między studiami jadłam flaczki w lokalu, w którym przez wakacje pracowałam. Od tamtej pory nie jadłam lepszych - pyszne, zawiesiste flaczki niczym gulasz acz konsystencji zupy. Zawsze je potem jadłam. W domu jeszcze nie przygotowywałam bo nie wiem czy odtworzę smak, który pamiętam :)
OdpowiedzUsuńEwa, jak nie spróbujesz to się nie przekonasz. Spróbuj zrobić z małej porcji i poszukać tego smaku, który lubisz... w razie czego mąż zje (o ile je flaczki) :-)
UsuńAle narobiłaś mi smaka,,, robię flaszkę podobnie tylko bez imbiru...i do zasmazki nie dodaje papryki -- następnym razem tak zrobię, dużo ludzi nie lubi flakow głównie z powodu że to ta ochrona cześć krowy czy też świnki ( wolę wołowe). z boczniakow słyszałam że robi się flaczki??
OdpowiedzUsuńSpróbuj z papryką, może akurat Ci będzie taka wersja pasowała.
UsuńDla mnie w sumie nie ma znaczenia jaka to część zwierzaka, mnie po prostu smak nie pasuje i nijak nie mogę się przekonać :-)
Słyszałam o flaczkach z boczniaków, ale sama nie robiłam.
Zrobilam flaczki. Po prostu rewelacja. Moj maz,ktory jest wielkim smakoszem flaczkow,powiedzial,ze po prostu-BAJKA :-). Stwierdzil,ze to najlepszy przepis. Oczywiscie nie zdazyl zjesc tych co zrobilam,a juz pytal kiedy zrobie nastepne. I dzisiaj wyszlo szydlo z worka :-). Mam robic kolejna porcje flaczkow,bo moj maz chce zabrac je do pracy i poczestowac kolegow,bo jak powiedzial"przeciez oni takich w zyciu nie jedli". Trzeba bedzie zrobic a ich zony odeslac do przepisu MARGARYTKI :-). Jeszcze raz dziekuje za wspanialy przepis.
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję Ci za podzielenie się opinią. Ogromnie się cieszę, że flaczki z przepisu mojej mamy znalazły kolejnego fana :-)
UsuńPozdrawiam ciepło.
No dobrze,Kochanie, ale dlaczego nie ma cebuli?Ani do rosołu ani do flaków?
OdpowiedzUsuńHanna
Jest por, wystarczy :-)
UsuńAsiu, flaczki wyszły przepysznie! Dziękuję za inspirację.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i cieszę się, że smakowały.
UsuńA zrobiłam te flaczki pierwszy raz. Pojechałam w sobotę z mężem na zakupy do Kauflandu, a ten jak wyskoczył jak filip z konopii zza chłodni z flakami cielęcymi. No to zajrzeliśmy na twój przepis i dokupiliśmy resztę składników i wyczarowaliśmy w sobotnie przed i po południe. Strasznie długo się robi te flaki- ale podobno wyszły bardzo dobre. Mój tata powiedział flaczki pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńPracy rzeczywiście trochę przy nich jest, szczególnie z obgotowywaniem, ale jeśli smakują, to warto :-) Taki komplement od taty, to jest coś :-) Fajnie, że smakowały.
Usuń