Na św. Marcina u nas zawsze jest gęsina. Przeważnie kupuję
nogi albo pierś, bo dla nas dwojga cała gęś to stanowczo za
dużo. Ale tym razem Zielonooki sobie wymyślił, żebym upiekła w
całości. Zastanawiałam się czym ją nadziać, popatrzyłam co mam
w domu i padło na szarą renetę i suszoną żurawinę. Wyszło
pysznie. Dwa dni jedliśmy, a mięso, które zostało zmieliłam z
podsmażoną cebulą, doprawiłam i zrobiłam pierogi z gęsiną (też
przepyszne). Myślałam, że może jeszcze zrobię pasztet, ale już
nie wystarczyło mięsa. Skrzydła i szyję przeznaczyłam na zupę.
Taką gęsią naje się 5 – 6 osób – w zależności od
apetytów. Gęś ma to do siebie, że im większa tym lepiej, bowiem
kości ma tyle samo. Nie warto kupować gęsi, która waży mniej niż
4,5 kg. Najlepiej taką 5 – 6 kg, wtedy jest odpowiednia ilość
mięsa, a i sama gęś nie jest za tłusta (choć i tak tłuszczu
jest całkiem sporo). Gęś nie wymaga wielu przypraw, ale dobrze
jest natrzeć ją od środka majerankiem.
Składniki:
1 gęś o wadze co najmniej 5 kg
1,5 łyżki soli
½ łyżki czarnego pieprzu
1 łyżka słodkiej czerwonej papryki
3 łyżki roztartego w dłoniach majeranku
Farsz:
3 duże kwaśne jabłka (u mnie szara reneta)
100 g suszonej żurawiny
1 łyżka miodu
1 łyżka sosu balsamicznego
½ łyżeczki mielonego imbiru
Jabłka obrać, pokroić w ósemki, dodać żurawinę, miód, sos
balsamiczny i mielony imbir, wszystko razem wymieszać.
Gęś oczyścić (można odciąć skrzydła i razem z szyją przeznaczyć na rosół albo zupę brukwiową), odciąć kuper, grubsze części tłuszczu (można je drobno pokroić i wytopić smalec). Oczyszczoną gęś przyprawić od środka solą, pieprzem i majerankiem, a na zewnątrz solą, pieprzem i słodką czerwoną papryką. Nie nacierać na wierzchu majerankiem, bo on lubi się przypalać, a zważywszy na długi czas pieczenia jest to bardzo prawdopodobne. Do środka gęsi włożyć farsz i spiąć wykałaczkami albo szpilkami do mięsa. Nóżki związać sznurkiem albo grubą nitką. Tak przygotowaną gęś włożyć do lodówki na 12 – 24 godzin. Pół godziny przed pieczeniem wyciągnąć gęś z lodówki, włożyć na blachę, wlać 1 szklankę wody i zostawić, aby nabrała temperatury pokojowej. W tym czasie nagrzać piekarnik do 230 stopni (góra – dół). Gęś wstawić do piekarnika (ułożyć na początku piersią do dołu) i piec 30 minut. Po 30 minutach zmniejszyć temperaturę do 160 stopni i piec po 45 minut na każdy kilogram mięsa (moja piekła się 30 minut w 230 stopniach i 4 godziny w 160 stopniach). Po zmniejszeniu temperatury dobrze jest gęś przykryć kawałkiem folii aluminiowej, żeby skórka się za mocno nie spiekła. Mniej więcej w połowie pieczenia obrócić gęś piersią do góry.
W trakcie pieczenie często polewać gęś wytopionym tłuszczem (ja to robiłam mniej więcej co 20 – 30 minut). 30 minut przed końcem pieczenia usunąć folię aluminiową i pozwolić, aby skórka się mocniej przypiekła. Wyciągnąć gęś z piekarnika i pozwolić jej „odpocząć” przez 10 – 15 minut (można przykryć folią aluminiową, aby nie traciła temperatury, ale wtedy skórka już nie będzie tak chrupiąca – ja nie przykrywam).
Gęś podawać z ulubionymi dodatkami. U nas były mini kluski śląskie, buraczki z papryką i cebulą oraz surówka z czarnej rzepy.
Gęś oczyścić (można odciąć skrzydła i razem z szyją przeznaczyć na rosół albo zupę brukwiową), odciąć kuper, grubsze części tłuszczu (można je drobno pokroić i wytopić smalec). Oczyszczoną gęś przyprawić od środka solą, pieprzem i majerankiem, a na zewnątrz solą, pieprzem i słodką czerwoną papryką. Nie nacierać na wierzchu majerankiem, bo on lubi się przypalać, a zważywszy na długi czas pieczenia jest to bardzo prawdopodobne. Do środka gęsi włożyć farsz i spiąć wykałaczkami albo szpilkami do mięsa. Nóżki związać sznurkiem albo grubą nitką. Tak przygotowaną gęś włożyć do lodówki na 12 – 24 godzin. Pół godziny przed pieczeniem wyciągnąć gęś z lodówki, włożyć na blachę, wlać 1 szklankę wody i zostawić, aby nabrała temperatury pokojowej. W tym czasie nagrzać piekarnik do 230 stopni (góra – dół). Gęś wstawić do piekarnika (ułożyć na początku piersią do dołu) i piec 30 minut. Po 30 minutach zmniejszyć temperaturę do 160 stopni i piec po 45 minut na każdy kilogram mięsa (moja piekła się 30 minut w 230 stopniach i 4 godziny w 160 stopniach). Po zmniejszeniu temperatury dobrze jest gęś przykryć kawałkiem folii aluminiowej, żeby skórka się za mocno nie spiekła. Mniej więcej w połowie pieczenia obrócić gęś piersią do góry.
W trakcie pieczenie często polewać gęś wytopionym tłuszczem (ja to robiłam mniej więcej co 20 – 30 minut). 30 minut przed końcem pieczenia usunąć folię aluminiową i pozwolić, aby skórka się mocniej przypiekła. Wyciągnąć gęś z piekarnika i pozwolić jej „odpocząć” przez 10 – 15 minut (można przykryć folią aluminiową, aby nie traciła temperatury, ale wtedy skórka już nie będzie tak chrupiąca – ja nie przykrywam).
Gęś podawać z ulubionymi dodatkami. U nas były mini kluski śląskie, buraczki z papryką i cebulą oraz surówka z czarnej rzepy.
Zawsze chciałam spróbować gęsiny. Może teraz mi się uda, bo w Biedronkach i Tesco sprzedają właśnie "wolno gotowane" gęsi. Cóż, może się uda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj :-) Widziałam tę "wolno pieczoną", ale cenę ma dosyć wysoką. Poza tym lubię przyprawiać po swojemu, więc raczej nie sięgam po takie gotowce :-)
Usuńu nas też była gęsina na Świętego Marcina bo mamy takowego w rodzinie :D pycha ! rozpadała się w ustach ...
OdpowiedzUsuńA jak robiona, może coś podpatrzę? Nasza też pyszna wyszła, u nas co roku na św. Marcina :-)
Usuń