Strony

niedziela, 4 czerwca 2017

Funnel cake – naleśnikowe ciasto lane, smażone na głębokim tłuszczu

Ubiegłoroczny urlop spędziliśmy w Bieszczadach. Jednym z miejsc, które chętnie odwiedzaliśmy była Chata Wędrowca w Wetlinie. Jedzenie smaczne, świeżo przygotowane. Co prawda opinie są różne, ale my trafiliśmy na sam początek sezonu w Chacie, więc w zasadzie do niczego nie można było się przyczepić (za trzecim razem Zielonooki trafił na lekko niedopieczone kotleciki jagnięce, ale cała reszta była pyszna). Zielonooki zajadał się combrem, a ja zdecydowałam się na legendę jaką jest Naleśnik Gigant i choć nie przypomina tradycyjnego płaskiego naleśnika, to przygotowany jest z podobnego ciasta i wygląda jak olbrzymi racuch. Jego nazwa i receptura są zastrzeżone w Urzędzie patentowym, więc siłą rzeczy tajemnej receptury poznać nie sposób. Naleśnik jest sprzedawany w dwóch rozmiarach – jako Gigant i jako połówka Giganta, która czasem też jest okrągła.
Zobaczywszy jak kelner niesie giganta miałam przerażenie w oczach, więc po konsultacji zamówiłam go w wersji mini, która i tak okazała się na tyle ogromna, że nie dałam rady zjeść całości. Ale bez problemu zapakowano mi resztę do pudełka i mieliśmy jeszcze z Zielonookim kolację.
Niestety, Bieszczady mamy daleko, więc trzeba było pokombinować i stworzyć choć namiastkę tego cudownego naleśnika. Szukałam, szukałam i w zasadzie nic do końca mi nie pasowało. Aż wreszcie trafiłam na recepturę i trochę ją przerobiłam (produkty są podane wg innej objętości, ale szklanki też sprawdziły się doskonale). I cóż mogę powiedzieć? Wyszło przepysznie i z przyjemnością dzielę się z Wami tym przepisem, choć pewnie odstaje od tego oryginalnego z Chaty Wędrowca.

Funnel cake, to nic innego jak lany chrust z ciasta podobnego do naleśnikowego, choć trochę gęściejszego. Ciasto wylewa się na gorący, dosyć głęboki tłuszcz przy użyciu zwykłego kuchennego lejka albo dzbanka z dzióbkiem (kiedyś babcia taki miała), tworząc różne, nieregularne formy, które pod wpływem gorącego tłuszczu rosną. Ważne, aby w tym przypadku nie zostawiać zbyt dużych przerw. 
 
Wszystkie przepisy, które znalazłam (ten na którym bazowałam także) zawierają proszek do pieczenia albo sodę, a ja chciałam przygotować funnel cake całkowicie naturalnie, więc po prostu postanowiłam ubić białka, które sprawiają, że ciasto rośnie. Gazowana woda też pomoże. Ale oczywiście jeśli ktoś chce może dodać ½ łyżeczki proszku do pieczenia. Alkohol dodany do ciasta sprawia, że nie pije on za wiele tłuszczu i placki nie są bardzo tłuste.

 


Składniki na 4 duże albo 6 średniej wielkości placków:

480 g (około 3 szklanki) mąki pszennej - do smażonych ciast świetnie sprawdza się mąka wrocławska typ 500 i ja takiej użyłam
250 ml (1 szklanka) mleka
250 ml (1 szklanka) wody (może być gazowana)
2 duże jajka (używam jajek o wadze około 75 g)
¼ łyżeczki soli
2 pełne łyżki drobnego cukru do wypieków (nie pudru)
1 łyżka esencji waniliowej (dałam domową na wódce) albo wódki czy spirytusu i kilka kropel olejku waniliowego – oczywiście lepsza naturalna esencja niż sztuczny olejek, ale wybór należy do Was
opcjonalnie ½ łyżeczki proszku do pieczenia

tłuszcz do smażenia: olej albo smalec – ja podobnie jak pączki i faworki smażyłam funnel cake na smalcu (nie czuć go w smaku)

Do podania:
jagody, truskawki, maliny, poziomki czy inne drobne owoce (wg smaku i uznania)
kwaśna gęsta śmietana
miód albo syrop klonowy
cukier puder



Funnel cake – naleśnikowe ciasto lane, smażone na głębokim tłuszczu - przygotowanie:
 
Mąkę przesiać (wymieszać z proszkiem jeszcze zdecydujecie się go dodać). Białka oddzielić od żółtek. Do białek wsypać sól i ubić na sztywną pianę, dodać cukier i żółtka i ubijać razem przez chwilę, aż masa jajeczna będzie jednolita. Dodawać partiami mąkę, mleko i wodę, miksując na średnich obrotach. Gdy ciasto będzie jednolite dodać esencję waniliową (albo alkohol i odrobinę olejku).
Na patelni albo w rondlu (patelnia sprawdza się lepiej, bo łatwiej się obraca placki) rozgrzać tyle tłuszczu, aby ciast mogło swobodnie pływać (około 2 cm od dna). Średnica naczynia nie ma większego znaczenia, bo można zrobić placki dowolnej wielkości, ale na dużą patelnie potrzeba więcej tłuszczu, więc jeśli chcecie średnie placki to patelnia o średnicy 22 – 24 cm wystarczy (ja smażyłam na 30 cm, ale placki nie były na całej powierzchni). Temperatura tłuszczu powinna oscylować w granicach 175 – 180 stopni, wtedy ciasto nie opije się tłuszczu ani się nie przypali podczas smażenia.
Do kuchennego lejka wlać porcję ciasta - u mnie to było około 1 i ½ łyżki wazowej do zupy, przed wlaniem ciasta dół lejka oczywiście należy zatkać palcem, aby ciasto nie wypłynęło.
Nad patelnią odsłonić otwór lejka i spiralnym ruchem wlać ciasto na gorący tłuszcz. Ciasto smażyć na średnim ogniu do ładnego zrumienienia, a następnie odwrócić i dosmażyć z drugiej strony. Przewracanie nie jest takie proste, dobrze jest wykorzystać łopatkę i pomóc sobie długim patyczkiem do szaszłyków (metoda sprawdza się w 100 %).
Gotowe funnel cake przełożyć na ręcznik papierowy, aby odsączyć ewentualny nadmiar tłuszczu – moje naleśniki nie napiły się go wiele i nie były tłuste.
Przełożyć na talerze, posypać cukrem pudrem i podawać z ulubionymi dodatkami. Może to być sam cukier puder (samo ciasto nie jest słodkie, więc zdecydowanie należy ja oprószyć czymś słodkim), ale wg mnie najlepiej smakuje z kwaśną, dobrą śmietaną albo jogurtem naturalnym, polanym miodem i z owocami.
Całość jest bardzo sycąca i niestety kaloryczna, ale smak jedyny w swoim rodzaju.

 




I na koniec jeszcze kilka fotek z Chaty Wędrowca w Wetlinie, którą my osobiście możemy polecić z czystym sumieniem. 







Słynny Naleśnik Gigant z jagodami podany w Chacie Wędrowca


Comber barani


Kotleciki  baranie


Ser smażony 


Comber jagnięcy

 

23 komentarze:

  1. ten placek z owocami musi być pyszny

    OdpowiedzUsuń
  2. Naleśnikowy placek wygląda bardzo apetycznie. Jeśli kiedyś znowu będę w Bieszczadach, nie omieszkam wstąpić na posiłek do Chaty Wędrowca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, bo miejsce naprawdę bardzo smakowite :-)

      Usuń
  3. Naleśniki wyglądaj tak kusząca że żal by nie było skorzystać z przepisu pozdrawiam i zapraszam na blog w wolne chwilihttp://moje-wyroby.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż to właśnie po to jest, aby z niego korzystać :-)
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Pięknie Joasiu to opisałaś. Mam ogromny sentyment do tych stron i lubię tam wracać. Potrawę znam, u mnie to chrusty lane, ale nie wpadłam na pomysł, żeby zrobić duże i z owocami. Na pewno skorzystam jak wnusio przyjedzie na wakacje. Pozdrawiam Joasiu i miłego dnia Ci życzę , mniej deszczowego niż wczoraj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu, koniecznie zrób, Bruno będzie zachwycony, bo to jest przepyszne :-)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  5. Właśnie Joasiu zrobiłam, bo nie miałam na dzisiaj "pomysła" na obiad. Było pysznie i na słodko i wytrawnie. Dziękuję Joasiu za pomysł. Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę :-) Miałaś pyszny obiad.
      Pozdrawiam i dziękuję.

      Usuń
  6. robie te placki z Twojego przepisu od długiego czasu :) przewaznie jak ja i dzieci mamy ochote na cos słodkiego. Pozdrawiam Ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy przepis ale nijak ma się do oryginału z chaty wędrowca 😢

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ma się, nawet bardzo :-) Kwestia ilości i grubości ciasta. To proste ciasto naleśnikowe. W tym roku miałam okazję ponownie zjeść ich naleśnik w Chacie Wędrowca i choć nie znam tamtejszej receptury, to wielkiej różnicy nie widzę :-)

      Usuń
    2. Jest bardzo podobny do tego z Chaty Wędrowca,zwłaszcza, gdy dodatki damy te same np.prażone jabłka z cynamonem, czy jagody.
      Dzieciaki były zachwycone.
      Dziękuję za przepis, nie raz zagości na naszych talerzach...zwłaszcza, gdy zatesknimy za Bieszczadami :))

      Usuń
  8. Przepyszne 😁
    Nie udało nam się wejść do Chaty w tym roku, straszne kolejki były przed wejściem, z 3-4 godz.czekania. Nie do przejścia z 2 dzieci.
    A Twój przepis gości u nas w domu już od 2 lat, dzieciom bardzo smakują Twoje "Giganty",nie widzą różnicy...a to najlepsi krytycy kulinarni. Albo coś jest dobre, albo nie 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwuję ich na FB, więc rzeczywiście mają oblężenie. My jeździmy przeważnie na początku sezonu (kwiecień / maj), więc nigdy nie mieliśmy problemu ze stolikiem... no, ale też było więcej miejsc, bo nie było pandemii.
      Ja prawdę mówiąc też specjalnej różnicy nie widzę między tym z Chaty i moim, choć oczywiście nie znam tajemnicy Giganta ;-)
      Cieszę się bardzo, że Twoje dzieci zadowolone i "giganty" w domowym wydaniu im smakują.

      Usuń
  9. Szkoda,że nie można dodać zdjęcia, sama byś oceniła 🥰

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, że nie można dodawać zdjęć w komentarzach, ale zawsze możesz wrzucić na Kulinarne Szaleństwa na FB, jeśli z niego korzystasz :-)

      Usuń
  10. Dziękuję za przepis. Z pewnością wypróbuje po powrocie z Bieszczad. Jak dla nas Chata Wędrowca najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chata jest super.
      Ale polecamy też Pawła nie całkiem świętego w Smereku - przepyszne jedzenie.

      Usuń
  11. Bardzo dobry przepis. Często robię dzieciom.

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl